- felietony z 2017 roku

 

EXTRA Siemianowice gazeta lokalna

19 lipca ·

Z kolekcji Jadwiszczoka

Lotnik kryj się!

Przeglądając stare fotografie nie można wspomnieć o czasach i miejscach pokrzywdzonych przez wydarzenia II Wojny Światowej. Przez nasze miasto nie przeszedł w czasie wojny front i nie spowodował zniszczeń wojennych. W innych miastach naszego kraju znacznie ucierpieli mieszkańcy, infrastruktura budowlana i drogowa. Na szczęście te zniszczenia ominęły Siemianowice. Obawą dla naszego miasta mogły być naloty wojsk lotniczych, w celu zniszczenia Huty Laura, kopalni, Fabryki Kotłów Parowych i wielu innych. Z informacji starszych osób można się jeszcze dowiedzieć, że nalotów na nasze miasto było bardzo mało, w większości były przypadkowe. Niestety w wyniku tych przypadkowych nalotów parę obiektów zostało zniszczonych i wiele osób pokrzywdzonych. Z tego co się dowiedziałem od mieszkańców Siemianowic, to w jednym z nalotów wojsk radzieckich pod koniec wojny zniszczonych zostało parę budynków. Pytaniem jest, ile tych bomb faktycznie spadło i w które dokładnie miejsca? Jedno miejsce jest pewne,

 to kamienica przy ulicy Parkowej 9. Bomba zapaliła dach kamienicy i uszkodziła mieszkania na drugim piętrze. Głównymi poszkodowanymi lokatorami byli między innymi moi dziadkowie Jadwiszczokowie i mój ojciec Jerzy, mający wtedy 13 lat. Rodziny musiały być ewakuowane. Ofiar w ludziach nie było, ponieważ wszyscy mieszkańcy kamienicy byli ostrzeżeni sygnałami alarmowymi i schronili się w piwnicach . Obecnie jeszcze są widoczne różnice w kolorze cegieł na ostatnim piętrze nad obecnym salonem fryzjerskim. W tym samym czasie druga bomba spadła na kamienicę

 przy ulicy Śląskiej 29 obok byłej synagogi tam prawdopodobnie uszkodziła dosyć poważnie kondygnacje budynku. Kamienica przejęta została później przez Hutę Jedność i wyremontowana. Prawdopodobnie nalot ten miał się skupić na stacjonujących na całej długości

 ulicy Parkowej żołnierzy niemieckich, którzy zostali zmuszeni do wycofywania się z Siemianowic kierując się na zachód. Ulica Parkowa była osłonięta z jednej strony przez duże drzewa parkowe, a z drugiej strony przez kamienice, co umożliwiało schronienie się przed radzieckimi samolotami. Informację jaką otrzymałem od p. Aleksandra Jagły i to sprawdzoną, gdyż bomba jaka spadła w styczniu 1945 roku pod koniec II Wojny Światowej też na ulice Śląską to dokładnie

   na kamienicę Pana Olka dokładnie pod numerem 16. Bomba wpadła do kamienicy od strony poczty .Ofiar w ludziach nie było ponieważ przebywali w tym czasie w schronie przeciwlotniczym ( LSR),który znajdował się w budynku. Zniszczeniu uległy mieszkania na I i II  piętrze, klatka schodowa oraz pokrycia dachowe i stropy. Po schronie zachowały się do tej pory oryginalne

      

     ( zdjęcia od Piotr Skolik i Aleksander Jagła)   drzwi wejściowe oraz pomieszczenia.  Ciekawe i prawdziwe. Natomiast, jak przekazał mi Pan Jak przekazał mi Pan Henryk Waluga, czwarta bomba spadła na ostatnie piętro kamienicy

 przy ulicy Sienkiewicza 2, gdzie mieszkała jego babcia. Kiedy piętro zaczęło się palić osoba ze służb miejskich, mająca zadanie obserwować spadające bomby na tym obszarze, zauważyła to i powiadomiła błyskawicznie mieszkańców kamienicy ukrywających się w piwnicy , aby wspólnie przystąpili do gaszenia palącego się pietra. Płonącą kondygnację udało się szybko ugasić. Z boku kamienicy, od strony wiaduktu na ostatnim piętrze, widoczne są wmurowane nowsze cegły po dokonanym remoncie. Natomiast z informacji jaką uzyskałem od Pani Łucji Kopiec, pod koniec wojny rosyjski samolot zrzucił bombę, która dokładnie trafiła w sam środek komina

 domku drewnianego jej dziadków, który stał naprzeciw Szkoły Podstawowej nr 5 przy ulicy Michałkowickiej. Domek rozsypał się jak pudełko z kart i w jednej chwili rodzina straciła dobytek całego życia. Szósta bomba prawdopodobnie spadła gdzieś przy wodociągach w Bytkowie w okolicy obecnej ulicy Grunwaldzkiej. Celem nalotu wojsk rosyjskich było uszkodzenie wodociągów ale do tego nie doszło. Ostatnia siódma bomba spadła w Lasku Bytkowskim zaraz przy obecnej ulicy Telewizyjnej, około 100 m od pętli tramwajowej przy Starym Tuwimie, jak opowiadał mi p. Stefan Maruszczyk. Po bombie pozostał widoczny do dzisiaj duży lej. Mieszkańcy Siemianowic byli zawsze odpowiednio wcześniej ostrzegani przed przewidywanymi nalotami. Kiedy spodziewano się bombardowania syreny alarmowe dawały trzy przerywane sygnały. Natomiast w czasie nalotu syreny dawały pięć sygnałów, jeden długi i cztery krótkie. Mieszkańcy chowali się do piwnic i okolicznych schronów, których do naszych czasów pozostało cztery, przy ulicy Michałkowickiej- Wyzwolenia, ulicy Kapicy- Kopernika, ulicy Waryńskiego-Staszica oraz przy ul. Chopina. W mieście istniały punkty obrony przeciwlotniczej, jeden był w Pszczelniku w okolicy bramy głównej, przy ulicy Kapicy, ulicy Hadamika i przy ulicy Niepodległości. Na górce, przy obecnej ulicy Katowickiej stacjonował batalion wojsk radzieckich , który dysponował szperaczami i obsługą dział przeciwlotniczych. Pod koniec wojny, radzieckim żołnierzom udało się zestrzelić, prawdopodobnie zabłąkany, niemiecki samolot dwupłatowy jak opowiadał mi  p. Stefan Maruszczyk. Do trafienia maszyny doszło na wysokości ulicy Starej Katowickiej, następnie palący się samolot spadł na ziemię w okolicy Fazańca. Reasumując ilość bomb, jaka spadła w okresie II Wojny Światowej na nasze miasto jest niewielka i wynosi, według moich obliczeń, zaledwie siedem , na szczęście siedem, bo co by było, gdyby spadło ich więcej?

Jeśli ktoś z Państwa ma dodatkowe informacje na ten temat, to proszę o kontakt. Pozdrawiam serdecznie. Marian Jadwiszczok

==============================================================