- felietony z 2019 roku

                                                          Nojbał – Bergmonka i okolica ….                                                                                   

Z kolekcji Mariana Jadwiszczoka

Nojbał – Bergmonka i okolica …….

Opisując ostatnio kolonię Richterską wspomniałem, że warto było by co nieco napisać o innych starych obiektach, które są naszą wspaniałą historią. I tak chciałbym skupić się na familokach nazywanych Nojbał przy ulicy Michałkowickiej 25 . O familokach przy ulicy Górniczej i ich okolicy oraz o przyległych do nich miejsc.

 Miejsca te jak wiele innych w Siemianowicach związane były z górnictwem i kopalniami. Tam mieszkali robotnicy z rodzinami, tam po pracy udawali się do swoich bliskich, tam wspólnie z przyjaciółmi organizowali czas wolny. Dyrekcja kopalń nie była obojętna na pomoc dla swoich pracowników. Tworzono kolonie robotnicze z pełnym pakietem socjalnym, jak i budowę innych familoków w pobliżu gruby i tak też stało się powstaniem na przykład familoków w ulicy Górniczej, czy familoków na Nojbale. Pierwsze cztery familoki

 powstały przy ulicy Górniczej 6,7,8,9( Bergmonce) i to już pod koniec XIX wieku. Do dzisiaj prawie się tu nic nie zmieniło, oprócz tego, że posadzone małe drzewka urosły znacznie i niektóre ogródki przydomowe od strony zachodniej zostały zlikwidowane i powstał dojazd do familoków.

   

  W kamienicach tych na początku mieszkali przede wszystkim pracownicy dozoru z kopalni Richter z rodzinami. Mieszkańcy mieli do dyspozycji przydomowe chlewiki i ogródki, gdzie mogli hodować króliki, wieprzki , kury i uprawiać warzywa. Mieszkania jak na te czasy były wyśmienite i do dzisiaj mieszkańcom dobrze się tam mieszka. Jak już wspomniałem od strony zachodniej przy familokach były ogródki przydomowe, a już za chlewikami, aż do wiaduktu drogowego zrzeszone ogródki rodzinne. Ogródki ciągły się też, aż do ulicy Michalkowickiej, gdzie przy samej ulicy postawiona była mała chatka

 z dachem ze słomy .Pod koniec II Wojny Światowej na dom w jej sam środek spadła przypadkowa bomba niszcząc go całkowicie jak domek z kart. Wcześniejszy alarm przeciw lotniczy ostrzegł domowników i szczęśliwie schronili się w pobliskich schronach. W tym kwartale w kierunku ulicy Kościuszki istniała ulica Górnicza i Węglowa z wieloma niskimi

   zabudowaniami ,podwórkami, chlewikami .Ulicą Węglową, później Pstrowskiego i obecnie Granitową można było dojechać, aż do obecnej ulicy Jana Pawła II 23 i warsztatu Pana Grzywocza

 i Kożdonia . Dalej przy skrzyżowaniu ulic Jana Pawła II–Dąbrowskiego w miejscu obecnych budynków nr 21-22

 mieściło się targowisko miejskie cieszące się dużą popularnością, a w niektórych dniach w tym miejscu montowano karuzele i przeróżne budki . Wielu mieszkańców Richteru i Bytkowa idąc na targowisko korzystało z dzikiego przejścia przez torowisko na wysokości Richteru, bo skrót był znaczny. Targowisko to przeniesiono później w miejsce obecnego Miejskiego Targowiska , które powstało po zakończeniu budowy najważniejszej na te czasy inwestycji,

   a mianowicie wybudowania wiaduktu drogowego w ulicy Staszica, a oddanego 04.12.1971 roku. Obecne targowisko jest jeszcze bardziej popularne jak poprzednie, do którego mieszkańcy się bardzo przywiązani i nie wyobrażaną sobie, aby kiedyś miało być zlikwidowane, czy przeniesione. Natomiast w miejscu starego targowiska powstały dwa budynki mieszkalne

 o numerze 21 i 22, które jak na te czasy zostały oddane do użytku i zasiedlone, ale bez dostawy ciepła , bo z przyczyn technicznych na czas nie udało się zakończyć tej inwestycji ciepłowniczej. Wymyślono i zrealizowano wtedy ciekawy pomysł jak przekazał mi kolego Stefan Maruszczyk, a mianowicie dostarczono parowóz z kolei wąskotorowej , który w pobliżu kamienic cały czas pracował dostarczając odpowiednimi przewodami ciepło do budynków, do czasu podłączenia całej sieci do Ciepłowni Siemianowickiej. Trwało to całą zimę, ale pomysł był świetny, chyba na skalę światową. Wracając do ulicy Górniczej to był tam sklep tytoniowy, a potem warsztat do wyrobu elementów z plastyku. Jako ciekawostka, to naprzeciw Szkoły nr 5 w ulicy Węglowej

 jak opowiadał mi Pan Franciszek Bartosz mieszkał fryzjer K., który tracąc po wojnie swój salon fryzjerski przy ulicy Michałkowickiej obcinał włosy u siebie w mieszkaniu na ulicy Węglowej, gdzie pod budynkiem na podwórku czekało codziennie sporo klientów . Oczywiście obcinał bardzo dobrze i był o połowę tańszy od konkurencji, która przyczyniła się do straty jego salonu. Na Węglowej było też jedno ciekawe miejsce przy numerze 1, a mianowicie przy ścianie bocznej kamienicy, gdzie nie było okien na każdej prawie przerwie mnóstwo dzieci ze szkoły nr 5 chodziło palić papierosy .Z petów na koniec dnia było, aż biało do czasu kiedy nauczyciele dowiedzieli się o tym i zakazali tegoż procederu. Szkoła Podstawowa nr 5 oddana została do użytku 01.10.1884 roku, ale ciekawostką na skalę miasta o której dowiedziałem się niestety dopiero niedawno jest budynek drewniany pierwszej Szkoły jaki powstał w Siemianowicach. Tak pierwszej szkoły w Siemianowicach, a jest to budyneczek do dzisiaj istniejący, trochę przerobiony dokładnie przy ulicy Michałkowickiej 13 w pobliżu obecnej szkoły

   obok kiosku . Jak na taki historyczny obiekt trochę zaniedbany i niedoceniony przez nas .Szkoda, a można by było się tym chwalić, gdyż szkoła ta uruchomiona została już w 1830 roku. Za tą właśnie pierwszą szkołą w Siemianowicach i aktualną Szkołą Podstawową nr 5

 od strony ulicy Michałkowickiej był kiedyś wjazd na plac, gdzie była stodoła i stajnia od Pana Bielszowica, który dowoził węgiel mieszkańcom . Za tym wjazdem był kiosk warzywny, który prowadziła między innymi p.Szyjowa, a dalej stał szary budynek jednopiętrowy o numerze 19 Pana Blokisza, który za domem w kierunku ulicy Spokojnej posiadał ogrodnictwo .Za domkiem p. Blokisza stała kamienica dwupiętrowa z cegły czerwonej z wysokim parterem,

 gdzie do pewnego czasu uruchomiono mieszkania nawet w piwnicach. Od strony ulicy w środkowej części elewacji kamienicy znajdowała się wnęka z podświetlaną figurą Matki Boskiej, jak opowiedział mi Franciszek Bartosz, którego babcia tam mieszkała. Następnym budynkiem był mały domek ze ściętym dachem o numerze 23 .Za nim była ścieżka gruntowa, która ciągła się, aż do ulicy Spokojnej w kierunku pól i stawu Klimera. Następnym ciekawym historycznym obiektem był i jest do dzisiaj Nojbał,

  z jednym długim familokiem z siedmioma klatkami o numeracji 25-35, który kiedyś od strony szkoły posiadał typowe śląskie chlewiki, gdzie mieszkańcy między innymi hodowli wieprzki , kury, króliki, a z drugiej strony od familoków do ogrodzenia cmentarza

    ogródki przydomowe. Zamieszkali tam po ich wybudowaniu robotnicy z pobliskiej kopalni Richter. Mieszkańcy Nojbału mieli do dyspozycji w piwnicach klatki nr 25 magle i piekarniok do wypieku pieczywa, gdzie musieli jedynie przynieś swój opał. Za ogródkami wzdłuż cmentarza, aż do ulicy Spokojnej w latach 60-tych XX wieku istniała ferma kur, która została zlikwidowana przed rozpoczęciem budowy osiedla

 Gansińca. W bliskiej odległości od Szkoły w kierunku ulicy Spokojnej powstały w latach 50-tych XX wieku Hotele (Wulce) Robotnicze kopalni i Huty Jedność. Przestrzeń jaką pozostawiono pomiędzy szkołą, a pierwszym hotelem władze szkoły od początku systematycznie umiejętnie wykorzystywali pod swoją zabudowę. Dobudowano kolejne klasy, wykonano salę gimnastyczną , boisko i o mało co szkoła doczekała by się w na początku lat 60-tych XX wieku pływalni krytej. Taką wizję miał ówczesny dyrektor Szkoły Piotr Rus, który był bardzo zaangażowany w rozbudowę obiektu szkolnego wraz z ewentualną budową pływalni. Plany przerwała śmierć dyrektora Rusa. Szkoła była lubiana przez uczniów i jak opowiadał mi znajomy Roman Pradela chciał nawet chodzić do niej z odległego Osiedla Tuwima, bo tam szkoła była przepełniona.Koniecznie należy wspomnieć też o bardzo ciekawym miejscu jakim był budynek

   „U Uhra” z fantastyczną salą taneczną. Z przodu budynku była wyśmienita restauracja do której z Katowic, Chorzowa i innych ościennych miast przyjeżdżali dorożkami elity. Z tyłu w przepięknej sali goście mogli tańczyć i bawić się do białego rana. Do 1953 roku na Sali głównej odbywały się zawody bokserskie organizowane przez Klub Sportowy Motor przy Wojskowych Zakładach Mechanicznych. Ćwiczyli tu też zawodnicy z Klubu Górniczego do czasu wyremontowania im sali po cechowni przy ulicy Olimpijskiej 24 . Obecnie przy ulicy Michałkowickiej 7 mieści się „ Centrum Konferencyjno-Bankietowe „U Ostrowskich” i po kolejnej rozbudowie miewa się dobrze i warto tam zaglądać, bo jest tam ciekawie i uroczo. Niedaleko tego miejsca, na rogu ulic kiedyś Starej Bytomskiej, obecnie Śląskiej i Michałkowickiej 3 mieścił się hotel,

  do którego w latach 40-tych XX wieku dobudowano drugie piętro i kamienicę przeznaczono na mieszkalną. Może jeszcze małe ciekawostki, a mianowicie w ulicy Ogrodowej

  piekarnię miał p. Musik , a sklep miał przy obecnym rondzie „ Michała „. Kamienica w ulicy Michałkowickiej 30 nazywana była domem ratownika, gdzie mieszkali ratownicy kopalni Siemianowice. Na placu tego budynku była zamontowana syrena alarmowa, która wzywała ratowników w razie wypadku do pracy. Na parterze tej kamienicy mieszkał wicemistrz Europy w szabli Edward Korfanty z klubu Zagłębia Sosnowiec. Reasumując cały ten obszar należał i należy do ciekawych miejsc naszego miasta. Każdy z nas, który tam mieszkał, czy przebywał, czy po prostu przechadzał się , ma ciekawe pozytywne wspomnienia. Dlatego też marzy mi się, aby takie miejsca jak Familoki w ulicy Górniczej „Bergmonce „ , Familoki w ulicy Michałkowickiej „Nojbał”, czy zapomniany budyneczek pierwszej Szkoły w Siemianowicach jeszcze bardziej były wyeksponowane, zadbane, bo to przecież nasza niezapomniana historia. Nie zapominajmy o tym.                                                                    Luty 2019 rok.

Pozdrawiam. Marian Jadwiszczok