- felietony z 2020 roku

                                                                        Ficynus i Katowicera

Z kolekcji Mariana Jadwiszczoka

„ Ficynus i Katowicera”

Trudno sobie wyobrazić teraz wlot do Siemianowic i ulicę Katowicką z początku ubiegłego wieku , gdzie początek zabudowy rozpoczynałby się od kamienic    przy obecnej krętej, wąskiej ulicy St. Katowickiej. Właśnie tak kiedyś było jadąc z góry od Starego Alfredu do Siemianowic wąską ulicą Katowicką na krótko w latach 50-tych przemianowaną na ulicę Stalinogrodzką wzdłuż szpaleru drzew z jednej i drugiej strony drogi .Z lewej strony drogi na wzniesieniach pokrytych łąkami z wieloma bieda szybami, gdzie dopiero w 1952 roku rozpoczęto budowę osiedla Tuwima

    z kamienicami trzy i cztero kondygnacyjnymi. Z prawej strony wzdłuż drogi usytuowane były tory tramwajowe najpierw z wąskim torem, później szerokim ,

   

 a za nimi rozpościerały się łąki i czarne hałdy z wieloma niebezpiecznymi bieda szybami. Z daleka widać było potężną hałdę hutniczo – kopalnianą. Na dole droga ta skręcała w obecną ulicę St. Katowicką, gdyż drogi na wprost jeszcze nie było i dostrzec można było pierwsze zabudowania. Z lewej strony widoczny był

  

  „Pałac” przy Ficynusie jak o nim mówili mieszkający w tej okolicy . Obiekt naprawdę wyglądał jak pałac, jego wykonanie i kształt był imponujący , wybudowany przez Hrabiego Donnersmarcka w 1856 roku i przebudowany w 1896 roku. Ta przepiękna budowla była siedzibą Zarządu Kopalń Hrabiego. Po II Wojnie Światowej zamieszkiwali w nim pracownicy dozoru i nawet w pewnym okresie były tam nawet biura i kasy z kopalni Ficynus,

   a później do momentu wyburzenia mieszkali tam osoby z przydziału z Urzędu. W latach 70- tych XX wieku prawdopodobnie z ziemi , z piwnic tego obiektu wydostawał się trujący dwutlenek węgla zagrażający życiu mieszkańców, dlatego władze kopalni próbowały temu zaradzić zabezpieczając te miejsca odpowiednimi materiałami i ostatecznie zdecydowano o wyburzeniu w 1975 roku tego obiektu. Budowla naprawdę wyglądała jak pałac i szkoda, że w taki ordynarny sposób znikła pod gruzami w błyskawicznym tempie. W tym miejscu postawiono pięć czteropiętrowe budynki mieszkalne z dużej płyty i jest „git”. Z tyłu pałacu na górce w kierunku ul. Okrężnej wybudowane były równolegle dwa ciekawe budynki

  istniejące na szczęście do dzisiaj pod adresem Katowicka 16, w których mieszkali na początku pracownicy dozoru Kopalni Huta Laura, a obecnie są też budynkami mieszkalnymi zarządzanymi przez Spółdzielnie Mieszkaniową. Odległość pomiędzy „Pałacem”, a tymi budynkami była mała, bo tylko dzieliła ich polana ze swobodnym przejściem. Schodząc schodkami z tych kamienic w

kierunku obecnej ulicy Lipowej w najniższym położeniu terenu na wysokości kiosku w pobliżu budynku nr 2a przy ulicy Lipowej znajdował się kort tenisowy, do którego prowadziły alejki z przyległych do Pałacyku skwerów. Na kortach tych grywała kadra kierownicza kopalni Huta Laura i nie tylko.Jeszcze na początku lat 50-tch XX wieku znajomy Stefan Maruszczyk jak mi opowiadał chodził z kolegami przyglądać się grze tenisistów. Po zakończeniu w 1960 roku budowy nowego odcinka ulicy Katowickiej,

   wiaduktu kolei wąskotorowej i torowiska tramwajowego powstał tzw. wąwóz , który rozdzielił te zabudowy. Natomiast z drugiej strony „Pałacu”, gdzie było główne wejście istniał ciekawy skwer

  z licznymi krzewami, drzewami i przepięknymi kwiatami odpowiadające takiemu miejscu i obiektowi. Po drugiej stronie ulicy, gdzie obecnie funkcjonuje hala produkcyjna , na początku XX wieku Kopalnia Huta Laura wybudowała

  trzy podłużne budynki mieszkalne dla swoich pracowników . Budynki te były jednopiętrowe z szarą elewacją i wyburzone zostały jednocześnie z wspomnianym obok „Pałacem”. Ciekawostką jest, że w tym budynku mieszkał też nasz wspaniały artysta Antoni Halor z rodziną. Idąc nieco w kierunku obecnej szkoły napotykamy na ulicę Rutkowskiego, obecnie Składową, która prowadziła do byłej bramy głównej kopalni Huta Laura, później Ficynus i na końcu kopalni Siemianowice. Zaraz na wlocie tej drogi z lewej strony stoi do dzisiaj kamienica numer 5,

 jak i po prawej stronie ciekawe kamienice nr 1-2 kiedyś dla pracowników dozoru kopalni . Z tyłu po prawej stronie za tymi kamienicami stoi do dzisiaj piękna budowla w kształcie litery „ U”,

   która była kiedyś siedzibą Administracji Przedsiębiorstw Kopalni Huta Laura . Budowla ta istnieje do dzisiaj jednakże jako zwykły budynek mieszkalny, nie odznaczający się od pozostałej zabudowy .Obiekt obecnie zaciśnięty jest drzewami,

    garażami , zaniedbany. Już nie prezentuje się jak ponad 100 lat temu . Warto go jednak zobaczyć . Budynek ten na niektórych zdjęciach pojawiających się w mediach społecznych opisywany jest błędnie jako budynek Administracji Dóbr i Lasów, a nim nigdy nie był. Przed wejściem głównym do byłej Dyrekcji i bramą

 do kopalni przebiegała trasa torowiska tramwajowego linii 13 i 12. Tak, linia tramwajowa kiedyś tu przebiegała i miejsce gdzie tory skręcały

  w prawo jadąc na dół ulicą Katowicką, to miejsce na wysokości obecnej ulicy Klonowej, gdzie odbijała mocno w prawo , a potem łukiem w lewo właśnie pod dyrekcję i bramę kopalni.

  Za bramą kopalni był przystanek i tramwaj przejeżdżał pod nieistniejącym już małym wiaduktem kolei wąskotorowej i dalej w kierunku Huty i następnie w lewo i w prawo włączając się z powrotem w obecną ulicę St. Katowicką na wysokości Szkoły Meritum .Tramwaj dalej jechał w dół i przy pierwszej dyrekcji Huty Laura

    skręcał w lewo na Plac Skargi ,gdzie kończył swój bieg. Motorniczy przenosił w tedy tylko swoje kurble z przodu do tyłu tramwaju i wracał po chwili z powrotem. Ciekawą sprawą i to na skalę europejską, czy krajową było to, iż nasze miasto było drugim miastem w kraju, które uruchomiło trakcję tramwajową zasilaną elektrycznie , rok po Gdańsku. Było to w 1896 roku i można było wtedy dojeżdżać do miasta Katowice i to linią 13. Kraków wprowadził tramwaje elektryczne w 1901 roku, a Warszawa dopiero w 1908 roku. Natomiast już w 1900 roku można było dojechać z Siemianowic do Chorzowa tramwajem linii 12 też zasilanym elektrycznie . Jadąc ulicą Katowicką, obecną St. Katowicką od omawianego wcześniej „Pałacu” i mijając obecną Szkoła Meritum

   

można było dojechać, aż do szlabanów kolejowych w ulicy Fitznerów i Głowackiego, gdzie z lewej strony nie było jeszcze ulicy Sienkiewicza. Na tym odcinku ulicy Katowickiej tereny Huty mieściły się z lewej i prawej strony,

 a górą przebiegały tylko urządzenia technologiczne .Była ulica Katowicka w tym kształcie funkcjonowała do lat 40-tych XX wieku do momentu budowy Hali Innocenti zajmując ten teren , co było koniecznością zamknięcia drogi i wykonania alternatywnego połączenia z miastem przez ulicę Sienkiewicza, jako nowa nitka drogowa. Ulica St. Katowicka przejezdna była później w tym kierunku do obecnej ślepej ulicy Hutniczej. W połowie lat 80-tych XX wieku zdarzyła się nieprzewidziana sytuacje,

  że właśnie ten odcinek drogi stał się objazdem dla całego ruchu kołowego poruszającego się nową ulicą Katowicką. Ruch kołowy był powolny, utrudniony, ale objazd zdał egzamin, wyjścia innego przecież nie było. Przyczyną objazdu było potężne zapadlisko jakie powstało w jezdni na prawym pasie zaraz przy torowisku tramwajowym przy tzw. mijance. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale kierowca samochodu Syrena jadący z Katowic w ostatniej chwili zauważył nagłe pojawiające się zapadlisko i zatrzymał się, wycofał i umiejętnie ostrzegł innych kierowców i nadjeżdżający tramwaj. Do tego zapadliska śmiało weszły by cztery samochody Syrena. Ja z pracownikami ze Służby Drogowej mieliśmy robotę od popołudnia do późnych godzin nocnych. Nie wspomniałem jeszcze o szlabanach kolejowych w ulicy St. Katowickiej jakie były na trasie kolei wąskotorowej

    przebiegającej od strony ulicy Trafalczyka po skarpie, a po wybudowaniu ulicy Katowickiej przez wiadukt wspomnianą ulicą St. Katowicką w kierunku na Georgshutte i do Katowic. Oczywiście szlabany obsługiwała osoba z budki dróżnika, która jeszcze częściowo tam stoi. Przy szlabanach w miejscu obecnego boiska szkolnego funkcjonowała przez wiele lat ciekawa ,charakterystyczna, wysoka, okrągła wieża ciśnień,

    w której do momentu jej wyburzenia mieszkała cały czas rodzina. Szkoda tej ciekawej historycznej budowli, która jak wiele innych zabytków została stracona. Za wieżą wzdłuż ulicy, gdzie teraz mieści się Szkoła Meritum wybudowane były małe budyneczki

   mieszkalne, aż do wysokości ulicy Floriana, obecnie Hutniczej i nawet do pierwszej dyrekcji huty Laura. Pozostała z tej lewej strony jedyna kamienica w ulicy Hutniczej 24. Za tą kamienicą w kierunku obecnej pętli tramwajowej i bramy zachodniej Huty Laura

   ciągły się szerokie planty z alejkami i ławkami dla pieszych. Trudno sobie to teraz wyobrazić ,ale tak było. Należało by tu wspomnieć, że za zabudową obecnej Szkoły w kierunku ulicy Trafalczyka

   

  powstała kolejna zabudowa mieszkalna Huty Laura nazywana Nojbał 1, a jak jeszcze nie istniał „wąwóz” w miejscu ulicy Katowickiej, Huta Laura wybudowała wcześniej bo już pod koniec XIX wieku dla swoich pracowników szereg domków dwurodzinnych z ogródkami przydomowymi . Była to zabudowa drewniana na wzór domków Fińskich. Pracownicy huty byli oczywiście zadowoleni , że mieszkają blisko zakładu pracy, że mogli hodować w zagrodzie zwierzynę( gadzinę), zbierać warzywa i owoce z przydomowych ogródków , które jednak przylegały bezpośrednio do terenu huty. Za tymi domkami w jego dolnym docinku rozciągał się jeszcze do lat 50-tych XX wieku wąski podłużny staw. Cały ten obszar nazwany został jako Kolonia Grabie, a wzięło się to od drzew jaki na tym terenie leśnym rosły, a musiały być niestety wycięte , włącznie z terenami jakie zajęła cała Huta Laura . A, że były to w większości Graby, to nazwa przyjęta została jako Kolonia Grabie. Dotyczyło to lat 30-tych XIX wieku jak rozpoczęto budowę Huty Laura. Wracając do obecnej ulicy St. Katowicka, to za szlabanami kolei wąskotorowej w kierunku Huty po prawej stronie nie wiem jak to się stało, ale do dzisiaj na szczęście jeszcze istnieje ponad 120 letni budyneczek pod numerem 1

  i to do dzisiaj zamieszkały. Chyba poprzednie władze o nim zapomniały i pozostał. Budynkowi należy się remont i zachowanie na jak najdłużej, bo jest naszą wspólną historią. Idąc dalej kilkanaście metrów w dół za tym budynkiem w prawo

  wzdłuż nieistniejącego betonowego ogrodzenia Huty Laura istniała droga łącząca ulicę St. Katowicką z ulicą Matejki i była dobrym połączeniem drogowym z Hugo i Georgshutte, co dzisiaj byłoby marzeniem dla kierowców. Ulica w tamtych czasach niestety i takie też były decyzje została wchłonięta przez Hutę Laura i pozostało tylko przejście dla pieszych wzdłuż nasypu kolei wąskotorowej . Nachodziłem się tym przejściem sporo za dziecięcych lat z babcią i dziadkiem oraz w latach 80-tych XX wieku do pracy mieszkając przy ulicy Jedności .Ciekawostką jest, że za budką dróżnika w kierunku Hugo przy kopalni był dworzec

    towarowy z dużym magazynem wypełnionym towarem . Do dzisiaj jeszcze pozostały potym dworcu niskie baraki. Miejsce to nazywane Ficynusem kojarzyło się z przyległą do tego miejsca kopalnią Ficynus , która była tu od „zawsze”. Mało kto jeszcze pamięta bramę wjazdową do kopalni z jej ostatnich lat, a tą pierwszą tym bardziej. Brama ta

  na zdjęciach z początku XX wieku wyglądała fantastycznie i znów po latach czterdziestych musiała być rozebrana, bo prawdopodobnie miała elementy nie pasujące do tamtych lat.Po likwidacji kopalni pozostały po niej tylko niektóre obiekty, w których funkcjonują różne prywatne firmy i nawet przez parę lat udostępniona

 była droga wewnętrzna kopalni do przejazdu pomiędzy ulicą Składową, a ulicą Konopnicką do czasu zablokowania wyjazdu przez osobę prywatną , która wykupiła kawałek gruntu od strony Hugo. Dla jednych jak już wspomniałem miejsce to nazywano Ficynus, ale funkcjonowała też nazwa Katowicera i jak się kogoś pytano, gdzie mieszkasz to odpowiadał, że na Katowicerze. Zapomniałbym wspomnieć o ładnej starej przeszło 100-tu letniej kamienicy z prawej strony idąc w stronę ogródków „Laura”o numerze 22 na wlocie w ulicę St. Katowicką, która pamięta jeszcze czasy z końca XIX wieku. Idąc dalej po lewej stronie prawie niezauważalna stoi drobna zabudowa należąca do Zakładów Tramwajowych, a mieści się tam podstacja tramwajowa. Teraz jest podstacja bezobsługową, a w latach minionych dyżury pełnili pracownicy firmy . Pamiętam to miejsce dokładnie, gdyż pracowała tam moja ciocia Anna, miejsce jak dla mnie tajemnicze, niebezpieczne, zawsze czyste z wieloma tabliczkami zakazu. Za tą podstacja pod hałdami siedziby miały różne firmy miedzy innymi PTHW i „ słynna firma paliwowa „. Opisując to miejsce należało by wspomnieć jeszcze o hołdach jakie ciągły się w kierunku obecnej ulicy St. Katowickiej. Z jej lewej strony za ogródkami rodzinnymi Nadzieja Kopalnia i Huta wagonami ,

  kolebami systematycznie wywoziła odpady kopalniane, a huta odpady z pieców hutniczych. Hałda z tej strony była

 przeogromna do pewnego czasu i ciągła się, aż w kierunku Georgshutte. Na wprost obecnej ulicy St. Katowickiej, gdzie są obecnie ogródki Laura oraz w prawo za ogródkami Jaśmin rozciągały się niskie czarne hałdy

   

   z dużą ilością niebezpiecznych bieda szybów. Miejsca te dawały chleb wielu mieszkańcom, ale wielu tam niestety zginęło na miejscu. Miejsca te należały do bardzo niebezpiecznych i jak opowiadali świadkowie tych zdarzeń nawet odprawiano

 tam na miejscu ceremonie pogrzebowe, gdyż osoby, które tam ginęły zostały już tam na wieki. Mój znajomy p. Zygmund opowiadał mi jak jego mama z nim w ciąży wieczorem z siostrą przechodziła przez te hałdy na skróty, aby dostać się jak najszybciej do Huty Cynku na Wełnowcu do męża . Siostra idąc z przodu w pewnym momencie wpadła do głębokiej dziury po bieda szybie i mama usłyszała tylko jeden krzyk i następnie nastała cisza . Z racji tej, że było już ciemno mama znajomego jak stanęła od razu na baczność tak w tej pozycji stała do rana bojąc się, że może też nagle wpaść do głębokiej dziury i zginąć. W tych miejscach obecnie są ogródki działkowe , garaże, a na hałdach wysokich z lewej strony trwa eksploatacja pozostałości hałd hutniczych. „Ficynus i Katowicera „ czekają jeszcze na zmiany, bo coś musiałoby tam zaistnieć, zmienić się, aby te miejsca „ożyły” i dorównały do pozostałych okolic naszego fajnego miasta.               Kwiecień 2020 rok.

Pozdrawiam. Marian Jadwiszczok