Wiersze

    

31.

           /O rety /

 

Pogoda sprawiła psikusa wielkiego
nie na żarty ulepiła bałwana
niecodzienną wrażliwość odkryła
aura najwyraźniej śmieje się
z ludzkiej naiwności teraz.
Miała być wiosna kwiecista miła
a tu zima w pełni śniegu pełne
drogi lasy i domostwa.

 

To nie dowcip pora roku
dzisiaj drwi w najlepsze
Prima Aprilis spełnia obietnicę
przedwcześnie
świat w śniegu tonie zasypany
wielce aż do kolan.
Niejeden człek myśli zaskoczony
co się dzieje – czyżby świat zwariował!
Dotąd przychylny ciepły.

 

Kalendarz stracił rachubę
nie on jeden
nie liczy dni na zgubę
coś pokręciła natura w swym
programie jakże ciekawym.
Śnieg pada niczym się nie przejmuje
jego racja zwykła praca i ustawowe
prawo przenajświętsze.

 

Natura wyraża swe niezadowolenie
wreszcie – jak każdy ma dość
zniewagi
taki wyrok czy sąd ujawnia
w ten sposób
grom spada z nieba ganiąc
niesprawiedliwość
a ostatecznie skrzywdzony jest
biedny człowiek.

 

Jedni mówię skrycie – kara boska
inni dziwactwo lub wybryk natury
jakaś prawda w tym jest i ostrzeżenie
nie nadaremne.
Kto widział zima w lecie czy na wiosnę.
Na dziś zaskoczenie wielkie
oburzenie powstaje wszędzie
nawet w głowie przeciętnej
a co będzie dalej – kto wie?

 

Prognozy nie są pomyślne jak
i samo życie zrównało różnice
to z braku wiosny, która przespała
jak zwykle swój czas.
Jak i cała przyroda niełaskawa
w tym momencie.

 

W czyją stronę kierować pretensję
sam nie wiem?
Na wyżyny to niegodne i błąd
by uwłaczać osobistości więc
jak zwykle winni są ludzie
przez niegodziwość krętactwo
i grzech a może złe myśli.
Odwracają ciągle swój los i czas.
Prawo wisi nad nami
przewrotność natury wypełnia swą
wolę i gniew dając tym wyraz
i ujście.
Coś w tym jest niesprawiedliwego
Jednakże – zło czynią jednostki
a karę ponosi całe społeczeństwo
bo cios spada i na samą naturę.

 

Wiosna krzyczy wiosna płacze
żali się jak to długo potrwa
jest nadzieja licha płonna
prawo działa w jedną stronę.
O rety! Tajemnica przyszła w śniegu
taki obrót sprawy gniew boży
kto zawinił?
Czy natura sama sobie przeczy?
Co sprawia, że tak jest?
Pytanie retoryczne – tajemnicą
pozostając Poliszynela.

 

                                                                                           Tychy, 31.03.2013

32.

                                                   /Choć goni nas czas /

 

Choć goni nas czas, w gąszczu spraw
przebywam i tak
bez wiary chrzest przechodzę potworny.
Gonitwa trwa zdarzeń, bez koni, bez
zaprzęgu, bez końca.
Bez wyobraźni, warunki ludzie dyktują i prawa,
jestem w pośpiechu, jem, czytam jak popadnie,
bo ścigam czas i zaprzęg bez kół.
W zgiełku trwonię siły, w biegu działam szybko
wbrew sobie,doganiam swój pociąg, już nie pośpieszny
i tracę z wolna oddech swój i płacz,
poddaję się krzycząc nieraz, ogłaszam wszem
i wobec, to ponad me siły czy to dalej zniosę?
Nie myślę o radości która, kryje się w głowie,
przechodzę koło rzeczy i nic mnie nie cieszy,
znika perspektywa i piękno życia.
Nie rozumiem myśli, nie rozumiem siebie,
pokerzysta ze mnie zły,
karty rozdane a ja zadatek jedynie dostałem tylko
wiedząc, że jeszcze żyję.
Na stacji pożegnań nikt na mnie nie czeka, marzę
by mieć jedynie spokój i nic więcej.
Bez wiary brnę w otchłań pozbawioną sensu,
chwytam gesty, puste
słowa, uśmiech na obcej twarzy, pogubiłem dni,
pogubiłem drogi,
nie liczę lat i straconego czasu.
Czy jest mi źle nie powiem, bo nic nie czuję
szczególną mam
chandrę, pomijam życie, bo bezsens wessał całą miłość
i uczucie we mnie.

 

Choć goni nas czas, ja przystaję chwilę, robię przerwę
może po raz pierwszy, może już ostatni,
niech przegania mnie każdy, niech przerasta wszystko,
oszczędzam teraz siebie oszczędzam i siły
by zachować resztek woli, siebie pięknego jako dziecko.
Starość bezlitosna jest, wiem – nie ma dla nikogo
taryfy i ulgi, gdy
ramiona opadły  jak skrzydła, moc odleciała i nigdy
nie uda się wzbić w przestrzeń wysoko życia.
A jednak wiatr nuci mi pieśń wolną i idąc wypluty, mizerny
i wyzuty ze szczęścia,
w stronę swobody patrzę chwytając jej uśmiech..
Sam wydałem na siebie wyrok, choć nie jestem sędzią, każdy
jest twórcą swojego życia, dokonuje wyborów jakich chce, wczoraj,
dzisiaj, jutro – to jest nasza wyrocznia
przeznaczenie kiepskie.
U podstaw szczęścia leży zrozumienie całokształtu życia
i siebie w pośrodku.

 

Pojąłem i nie huczy mi w głowie, tempo niemiłosierne, myśl i żywioł
wszelki – miej to, miej tamto, miej pieniądze, dużą forsę.
Karuzela życia zwalnia, nie lecę na łeb i szyję, spokojnie żyję i
jestem uleczony wreszcie.                                                                                                                                                      Rozsądek mnie powstrzymuje i kochane serce, opuszczone przez
uczucia, myśl życzliwą i poczucie winy.
Odżyłem na nowo, nagły zwrot głowy, spojrzenie kobiety, co jutro
pokaże nie wiem, wiem że, czuję wolność w sobie, od myśli, nie
jestem niewolnikiem siebie, uwarunkowania świata.
Znajduję pociechę ochoczo że, jutro odmieni mnie całkowicie,
wywróci wszystko do góry nogami, to mnie cieszy, uspokaja,
budzi nowy entuzjazm.

 

Wiem na pewno, jutro otworzy mi oczy śmielej, teraz buduję
podstawy że, przyszłość będzie owocna, wyrzucę niepokój a wokół
zagości to co szukałem zawsze – upragniony spokój ducha.

 

Tychy, 27.10.2009.

33.

        / Nie ma rady/

 

Zima nie zamierza odejść
przeciąga sprawę jak struna
do granic cierpliwości.
Śnieg pada zamieć szaleje
w najlepsze i to na wiosnę.
Miała być wiosna kwitnąca
ale to tylko nasza mrzonka
nikt nie spogląda w kalendarz
bo nie warto od teraz.

 

Wystarczy spojrzeć przez okno
i każdy wie! Wiosna poddała się
bez walki a co gorsza nie
podejmuje jej wręcz nawet
na tyłach wroga.
Jest źle a co będzie potem
kto wie? jaka czeka zawierucha
aura zbzikowała do reszty
natura nic nie czyni sama
będąc w rozterce i to jakiej?

 

Żywioł śnieżny dominuje
wszędzie w naszym świecie
ku uciesze małych dzieci lecz…….
W końcu nam słońca trzeba
jego ciepłych promieni i światła
bo kwiecień z reguły był takim
co przeplatał a teraz przesadził.
Przeszarżował i zawiódł na całej
linii jak i sama bezsilna wiosna.

 

Śnieg zacina w oczy zaciekle
oddech staje się więc krótszy
w powietrzu kłótnia rozbrzmiewa
a co niebo sądzi i powie –
o wszystkim?
To tajemnica jak zwykle.
Można to przenieść i na inne obszary
zima zgorszyła nas wszystkich
nie ma rady trzeba pogodzić się
z losem i tym fatum nie byle jakim……

 

Skąd biorą się anomalia pogody
prawa wiadomo rządzą się same
lecz dokąd ma trwać hegemonia
jednej partii – jednego nad drugim
przecież i w naturze jest demokracja.
Śnieg ciągle pada czy kiedyś
wreszcie przestanie? Choć to
wątpliwe – czekajmy odmiany.
Nadzieja jak widać nie działa
a modlitwa też nic nie wskóra
przez złe moce to wszystko
a człowiek sam sobie winien
bo zło wszelkie traktuje jak swoje.
Jeden drugiego gnoi pomiata
traktuje jak psa a nawet gorzej
śmieć urasta do specyfiku
więc nie ma co do śmiechu.
Nie dziwmy się już niczemu.
Mamy co mamy jak na talerzu
przez złe traktowanie wszystkiego
niweczą dobro stąd taki obrót
sprawy.

 

                                                                                   Tychy, 03.04.2013

34.

             / Skromność /

 

Człowieka jak i ludzi cechuje
zazwyczaj głupota
potem zarozumiałość
znacznie mniej przyzwoitość
a na końcu  skromność mało
znacząca nieporęczna tak jak bagaż.

 

Nie wygodna lecz wspaniała
nie dająca korzyści
nie wnosząca większego pożytku
sobie samej może zawdzięcza
odrobinę satysfakcji wewnętrznej
nic więcej.

 

A zatem skromność zaleta to czy wada
kto mi odpowie?
Żadnego słowa pomruku
tylko z cicha serce oznajmia swą pokorę.

 

Nie da się wyrazić jej słowem trzeba
ją mieć i przeżywać by osiągnąć stan
łaskawości tak jak ja to czynię
i namawiam innych by ją zdobyć.
Nie zwykłem brać przez walor
skromności ale dawać od siebie jak najwięcej
to ma zaleta i cecha, której się nie wstydzę.
A ona sama nigdy się nie ujawnia – bo po co i tak
wielu nie zrozumie a jeszcze cię wyśmieją!
.
Skromność to wielka rzecz ludzka sprawa
zwykła cnota dar od serca
wyniosłość prawdziwa co przynosi
kwiaty pod drzwi.
Może to nieba podarunek
w żaden sposób jej nie kupisz
prędzej musisz się zasłużyć
według boskich wskazań.

 

Bo skromność jest kwiatem w kobiercu
życia prowadzącym wprost do nieba….

 

To niezwykła zaleta jakże inna
ponad wszystkim góruje skrycie
nie pcha się do przodu raczej z tyłu
jest jak niewinne dziecię piękne.
U samego szczytu jest jej miejsce to
wyjątek klejnot serca
wdzięczna pieśń pokory
świadectwo oddania wielkiego.

 

Skromność z chwałą się przechadza
po dachach świetności  nie jest
na pokaz ale z prostoty taka mała
życzliwa niepozorna dzierlatka
w świecie nie mająca racji.
Skromność wstydzi się ujawniać.

 

Nad wyraz szlachetna cichutka
siedzi w zaciszu serca
jak mysz pod miotłą w obawie
zalękniona….
Nie rzuca się w oczy przenigdy
kopciuszkiem będąc w zaletach
pośród wszystkich cnót człowieka.

 

Skromność przytulna przychodzi
maskotka we śnie najlepsza
czy z dawna jest w tobie jak
dziewczyna skromna kochana.
Nie jest obdarzeniem a sekretem
faktem autentycznym z serca
wziętym którego pielęgnujesz co dnia.

 

Jakby uwertura do grania na smyczkach
na skrzypcach tak na własną nutę
bo ujawnia się skarb szlachetności duszy
będący w objęciach prostoty.
Cóż to takiego jest skromność dla
odmiany jak nie urzeczywistnienie
Boga w skromnościach zamiaru.

 

Nie trzeba pięknie mówić wychwalać
swe zalety i ideały lecz spojrzeć na
wszystko z czułością wielką i oddaniem
by służyć niebu, światu i drugiemu.
Bo cóż jest ważniejsze w życiu
jak nie sens potwierdzania siebie
w ogromnej skali możliwości dając
to co najlepsze masz w sobie
z poczuciem godności.

 

Nie wystarczy wystawiać siebie na
pokaz ukazując śmieszność swą przed
naturą – czyn dobry powoduje, że
zmierzasz we właściwym kierunku
ku dobru swojemu i świata.
Ostatecznie czym skromność jest 
cnotą  doniosłą czy może kompleksem
rażącym własnej natury
przejawem niższości z poczucia winy
czy czymś
innym  bez znaczenia albo twierdzą
wyższego rzędu w rozumieniu świata.

 

To co posiadasz w sobie skarb
pierwotny może jedyny w skromność się
obraca bo on nic nie kosztuje
stan w którym nie wynosisz się
ponad drugiego  oczekując w kolejce
cierpliwie na swój czas i wywołanie
do tablicy.
                                                                                  Tychy, 24.03.2013.  

35.

      / Nie żałuję….. /  
Nie żałuję niczego choć
szczęście omija mnie wciąż
niczego nie pragnę zło
odpycham co prześladuje
mnie.
Życzeń nie mam bo mnie
zawiodły jak zwykle
nie będę więcej mówił
czy uskarżał się na los
i całe moje życie.

 

Nie, nie żałuję niczego
nic a nic przeszło koło
nosa wszystko uleciało.
Bez wzruszeń  godzę się
na wszystko co złe i okrutne
na przemijanie czasu i utratę
miłości.

 

Sprawy się rozdarły drzwi
zamknęły się zbyt szybko
nie żałuję niczego twardo
stąpam i czuję grunt jak
oddech swój i chęć do życia.

 

Tak miało być tak musi być
skoro los wybiera nie będę się
kłócił takie jest  życie taka
jest pieśń współczująca.
Cóż mogę począć cóż biedny
zrobię los chciał jak najlepiej  
nie wyszło jak zwykle tak
zdarza się zawsze będąc
najbiedniejszym.

 

Chcę się podzielić tak jak
w piosence słowami pięknymi
śpiewam bo muszę…..
tyle umiem wyksztusić
zalany łzami jak dziecko
nie płaczę to tylko przez deszcz
obmywam policzki.

 

Śpiewam radości i smutki
przez całe życie zabiegam
i proszę to nic nie wnosi
co za różnica okropność się
śmieje wylewa skargi jak ja.

 

Płacz nic nie pomoże tylko
sumienie oczyści żaląc się
na głos jest wtedy lżej.
Co mam pięknego to te
wspomnienia przeżycia
i radość cienkie jak nić
zawodzi rozbrzmiewa życia
marna treść wciąż nuci….
Nie , nie żałuję niczego
wspomnieniami rozpaliłem
ogień namiętności do życia.

 

Marzeniami wnoszę miłość
wlewam w serce zmiotłem
huraganem braw drżenie lęk
i żar złości co trawił mnie do
cna lecz nie żałuję niczego
wszystko zaczynam od nowa
od zera tak będzie prościej….

 

Kołysze mnie uśmiech słodki
tak rzadki jak roześmiane
dzieci które spotykam ukradkiem
odwracam głowę i milczę
a pamięć mnie  niesie w
chwile pełne miłości do życia.
Dałem najlepsze co miałem
uczciwie zbierałem słowa
proste o tęsknocie do życia.

 

Nie, nic a nic nie żałuję
niczego ani dobra ani zła
co spotkało mnie wszystko
jedno jest szalonym zmysłem
marnym i nieszczęsnym puchem
teraz to wiem.
Przez cierpienie spłaciłem
wszystek dług i ból poniewierkę
dzisiaj mam wszystko gdzieś
to co zdarzyło się wczoraj.

 

Nie narzekam na los i nie
żalę się na nikogo choć
powinienem dziś przebaczam
puszczam z dymem wszystko
złości kontrowersje i łzy me utarczki
pełne niewdzięczności lecz znów….
radość z miłością witam i przyjmuję
bo od zera startuję i zaczynam
żyć z nowa z nadzieją pod sercem.

 

                                                             Tychy, 09.04.2013