Przemyślenia

35.

MOJE PRZEMYSLENIA.
O miłości słów kilka, nie tej szczerej, uczciwej, prawdziwej i bezinteresownej ale tej innej, złowrogiej i szalonej, ślepej, przez ciąg do bogactwa. I to za wszelką cenę. Zaślepionej do tego stopnia, że traci się zdrowy rozsądek i zmysły. Może to zbyt ostro powiedziane ale tak mi się wydaje, bo godzi to w poczucie człowieczeństwa. Orientacja umysłowa jest nad wyraz durna. Bogacze z finansjery światowej chcą zagarnąć wszystko, zagrabić ile się da i to na różne sposoby chcą uzyskać korzyść materialną jak największą, nawet ryzykując życie, honor i wszystko co najdroższe. Może wydawać się absurdalne jak na ludzi inteligentnych taka rzecz a jednak w tym świecie jest możliwe….. ktoś powie skąd to się bierze ano, to proste wytłumaczenie, sprawa dotyczy czakry, drugiej czary ponieważ taki osobnik, jeden z drugim stanął w rozwoju duchowym na tej czakrze pozostał w myśl psychologii ezoterycznej, ponieważ czakra ta spełnia wiele funkcji w życiu i jest wielo zadaniowa a w połączeniu z działaniem ego, mamy taki wynik.  Dokąd to wszystko zmierza, czy ktoś powstrzyma tych szaleńców by zatrzymać powolny proces samozagłady. Jakie jest tego wytłumaczenie: co wiem, we wszechświecie jest tyle energii pozytywnej, co negatywnej dla podtrzymania równowagi, tyle wszechświatów pozytywnych co i negatywnych, galaktyk odśrodkowych, tyle ile dośrodkowych itd. To samo z ludźmi, wiele jest cywilizacji i odłamów o negatywnym działaniu, którzy w swej ewolucji przechodzą w różne światy i tak zapewne się dzieje w naszym ziemskim przypadku i o tym, jestem przekonany, bo niemożliwe jest by na zdrowy rozsądek prowadzić politykę do unicestwienia naszej planety i to w taki sposób, zatruwając bezmyślnie środowisko naturalne i zarazem siebie samych. Czyż to nie jest szczyt głupoty, w najwyższym wydaniu.  Co tu skrywać, co tu odkrywać, człowiek jest potęgą i zagadką, jako taki przez wyjątkowość jest największą tajemnicą świata ,wszechświata. Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo i tego nie można rozpatrywać w kategoriach fizyczności a duchowości wyłącznie. Dlatego, nie można odbierać i obniżać jego  znaczenia, wartości, zdolności jak to czynią i starają się niektórzy władni, zabierając tą wielkość i godność wyłącznie dla siebie, myśląc, że są panami świata. A są i tacy, a jest ich sporo, co myślą, że jak im się w życiu powiodło i osiągnęli zaszczyty, stanowiska to innych mają za nic i ich nie doceniają i nie traktują już na równi, uważając siebie za lepszych, wyższych, z innej gliny. Dalecy są od uznania równości dla wszystkich a gdzież tam przesłanie, że jesteśmy braćmi i siostrami na tym samym poziomie, przyjaciółmi, bliskimi, partnerami życia. Może zewnętrznie to wygląda inaczej bo, różnimy się być może bogactwem, majętnością, kolorem skóry, wzrostem, przynależnością do jakiegoś kraju, językiem, wyznaniem, czy opcją do jakiejś partii itd. Ale wewnętrznie jesteśmy tak samo zbudowani, z tych samych atomów, komórek. Z tej samej gliny i ciała, z tej samej materii. Obdarzeni niezwykłym darem, rozumem i sercem, no i czakrami.  Jako ludzie, jesteśmy kwiatem życia, jako całość i każdy z osobna, jako wspólnota, rasa, i ludzkość w pełni, ogół całości i w tych kategoriach należy rozpatrywać naszą przynależność do świata w łańcuchu istnienia życia… Uważam, że atrybuty jakie posiada człowiek są wyjątkowe, często pomijane a wielu sprowadza wszystko do parteru uważając siebie za wyższą kastę i dominując wszędzie a przez to zmusza się nas wyłącznie do pracy. Uznając, że ludzie to niewolnicy a nie królowie, panowie samych siebie, widząc w nas wyłącznie motłoch i masę do bicia. I nie trzeba się łudzić, że jest inaczej. Dlatego nieustannie jest walka o prawa i godność, rangę najwyższą jaką nam się należy przez wolność do samo stanowienia. Żeby zająć należne miejsce w hierarchii musimy okryć się mądrością jakąś, zatem to czynię i zdradzam, by przekazać coś więcej niż drukują gazety, mówią w telewizji, co podniesie wyżej wartość i ważność, bo mądrość otwiera niejedne bramy i drzwi, by zaakcentować się w głowie. By  się potem liczyć i lepiej rozumieć sprawy, każde i wszystkie z osobna i razem wzięte. Tyle wprowadzenia a teraz przejdźmy do rzeczy, są tajemnice czy sprawy jak wiemy, którymi z rzadka zajmuje się nauka albo wcale a one są naprawdę znaczące a nikt się nimi specjalnie nie przejmuje i zajmuje, poza oczywiście entuzjastami ze sfery ezoterycznej. Z ciekawszej strony człowieka, rzecz dotyczy czakr, mało kto je pojmuje bo są niewidoczne a jakże ważne i znaczące w ciele ludzkim, to sprawa wyłącznie mechaniki energetycznej naszego ciała. Energetyka ciała to najważniejszy element w funkcjonowaniu naszego organizmu, bo ona powoduje przepływ i rozprowadzenie energii fizycznej życia po całym ciele, która reguluje pracę wszystkich narządów, systemów i układów w ciele ludzkim, a przede wszystkim komórek i tkanek. Poprzez oddech a ściśle mówiąc wdech, z powietrzem przyjmujemy energię kosmiczną potrzebną do naszego życia i funkcjonowania, a potrzebujemy właściwie jej 9 promieni. Wdychając nosem, okazuje się,że jedna dziurka jest zawsze przymknięta i co 4 godziny jest zmiana. Można sprawdzić to lusterkiem jak ktoś nie wierzy. Jedna jest solarna a druga lunarna tzn. solarna podlega działalności słońca a lunarna podlega działaniu księżyca. Widać tu dobitnie ścisły związek z kosmosem i jego wpływem. Problem jest z energią stosunkowo złożony gdyż za mała obecnie jest wiedza na ten temat i nie wiadomo jakie rodzaje energii subtelnej jeszcze występują, którą przyjmujemy wraz z oddechem potrzebną do życia. Mam tu na myśli promieniowanie i energię kwantową i elektroniczną. Wiadomo, że oddech jest pomostem między życiem a śmiercią, wystarczy jakieś 4 minuty utraty oddechu i już po nas . Czwartym promieniem jest prana – energia fizyczna życia, nie jest ona jeszcze odkryta i nie zbadana a w dodatku nikt chyba jej nie odkrywa, bo zapewne medycyna w nią nie wierzy i w to zjawisko motoryki energetycznej. Żaden podręcznik medycyny również nie mówi co powoduje i przywołuje niemowlę do życia w chwili narodzenia a to dotyczy nas samych by znać taki szczegół jakże istotny. Ktoś powie klaps w pośladek, żeby zaczerpnęło powietrze a co uruchamia w takim razie obieg krwi i serce poruszy w pierwszej chwili, czy pierwsze zadziała serce albo krwiobieg. A przyczyną tego są uczucia, miłość ogromna do świata i miłość do życia tak oczekiwana z chwilą pojawienia się na świecie i entuzjazm ten  wyzwala się jak wulkan i eksploduje w nas z momentem przyjścia i narodzin jakże znaczących. To cud.  Czakry – to centra energetyczne (nazywane również głównymi ośrodkami energii psychofizycznej), usytuowanymi wzdłuż kręgosłupa od koca kości ogonowej po czubek głowy i związane z funkcjonowaniem wszystkich pozostałych ciał a mamy ich 7. Ich zadaniem jest filtrowanie i rozprowadzanie energii w odpowiednie miejsca. Układają się one w mapę naszego świata wewnętrznego, wskazują stosunek do siebie samego i sposób doświadczania energii. Życie jest energią. Czakry są ze sobą połączone merydianami – kanałami energetycznymi, zwanymi również nadi. Czakry są odpowiedzialne za prawidłowe gospodarowanie energią praniczną (życiową) – przyswajanie, wydalanie, przetwarzanie oraz przesyłanie do innych czakr oraz narządów wewnętrznych człowieka (poprzez merydiany). Nieprawidłowe funkcjonowanie czakry doprowadza do zachwiania równowagi ciała energetycznego, a objawem tego stanu rzeczy są odczuwalne dolegliwości i choroby. W ciele bioplazmatycznym człowieka znajduje się ponad 300 czakr oraz wiele tysięcy merydian. Jest siedem podstawowych czakr: 1. korzenia (podstawy kręgosłupa), 2. krzyżowa (podbrzusza), 3. splotu słonecznego (pępkowa), 4. serca, 5. gardła, 6. tzw. “trzecie oko” oraz 7. czakra korony (czubek głowy). Każda z nich odpowiedzialna jest za konkretny rodzaj energii i określone organy naszego ciała fizycznego. Oprócz tego każdej z nich przyporządkowane są właściwe dla niej emocje. Najlepiej, jeśli wszystkie czakry działają harmonijnie, energia może wówczas bez przeszkód przepływać wtedy jesteśmy oczywiście zdrowi i zadowoleni z życia, bo nic nam nie dolega. Choroby powodują zatory, kiedy nie ma przepływu energii w takim stopniu w jakim powinno być. Początkowo organizm pół roku wcześniej sygnalizuje i daje znać, lecz najczęściej nie słucha się reakcji i mowy ciała. W dalszej kolejności pojawia się ból, jak nie usuwa się przyczyny, zaburzenia czy przeszkody a w następstwie zostaje powoli atakowany, któryś z najbliższych narządów. To tak pokrótce i zdawkowo, można by ująć sprawę. I tak od najbardziej podstawowych “ziemskich” ośrodków, po najbardziej “duchowe” położone w górnej połowie ciała wszystkie czakry spełniają ważne funkcje w życiu duchowym i psychicznym. Ich prawidłowe funkcjonowanie daje człowiekowi poczucie bezpieczeństwa, miłości, radości z tworzenia związków, otwiera go na wymiar duchowy i pozwala korzystać z intuicji. Prawidłowo rozwinięte wszystkie czakry są konieczne, aby człowiek mógł w pełni przeżywać szczęście, dlatego szczęścia nie należy szukać na zewnątrz siebie jak to czynią niektórzy. Jak widać to się potwierdza z jedną prawdą a mianowicie: „poznając siebie poznasz wszystko”, między innymi. Każdej czakrze, czyli ośrodkowi energetycznemu w ciele przyporządkowana jest inna częstotliwość wibrowania, a zarazem inny kolor i inna tonacja muzyczna, która stymuluje i reguluje funkcjonowanie czakry. Wszystkie są ważne ale chyba najważniejszą, moim zdaniem jest czakra serca /anahata/,i dzięki tej czakrze, możemy zaznać i odczuwać miłość oraz jej pochodne, przyjaźń, litość, współczucie, wszystkie miłe emocje i uniesienia. Trzeba zdać sobie sprawę, że czakra serca, przy jej rozwinięciu i otwarciu będąc w rozkwicie, przeobraża nas i podnosi do poziomu istoty duchowej wyższego /rozumnego/człowieczeństwa. Czakra serca, umiejscowiona w środkowej części klatki piersiowej, jest niezwykle ważnym centrum energetycznym dla życia uczuciowego człowieka. Prawidłowo funkcjonująca czakra serca sprawia, że człowiek z całą intensywnością potrafi odczuwać miłość, radość, pokój, cierpliwość i łagodność. Kocha siebie i innych prawdziwą miłością. Nie kieruje się egoizmem lecz dobrze pojętą troską o innych. Bez zaborczości i zaślepienia umie dawać i odczuwać miłość oraz życzliwość. Jego życie wypełnia się ciepłym kolorytem emocjonalnego spełnienia, bez lęku i trwogi, w zgodzie z sobą samym i bliźnimi. Wie, że ma wady jak każdy człowiek, ale zarazem wie, że jest jedyną i wyjątkową osoba, zasługującą na miłość i szacunek. Dlatego bez obawy akceptuje wady innych i potrafi cieszyć się ich zaletami i sukcesami. Człowiek ze zdrową czakrą serca jak magnes przyciąga do siebie osoby i sytuacje pełne miłości i zrozumienia. Nigdy nie jest samotny. Bez litowania się i bez poniżania siebie i innych potrafi wybaczać i budować zdrowe relacje z bliskimi. Staje się zaczynem pokoju dla świata w nieznacznym fragmencie. Przede wszystkim takiego człowieka cechuje wyjątkowa szlachetność i bezinteresowność działania, nigdy nie robi za pieniądze, nie czyni wbrew prawu uczciwości, nie spodziewa się zapłaty i na nią nie liczy, niosąc pomoc drugiemu i to jest wyróżnienie w oczach świata. To najwyższa uznanie ze szlachetnych pobudek. Dla lepszego działania i pobudzenia tej czakry można jej uaktywnienie uzyskać poprzez wewnętrzną koncentrację doznań, uniesień lub zewnętrznie przez muzykę medytacyjną, relaksacyjną. Aby wyjść naprzeciw tworzy się muzykę do tej czakry serca na płytach cd, została skomponowana ona specjalnie w ten sposób, aby ułatwić wprowadzenie pełnej harmonii do tego ośrodka energetycznego. Zgodnie z wiedzą ezoteryczną, dominującą tonacją jest F-dur i paralelna do niej d-moll. Każdy utwór oddziaływuje nieco inaczej. W zależności od osobistych odczuć i intuicji. Warto słuchać częściej tych utworów, które budzą najżywszy oddźwięk emocjonalny. Oznacza to, że najpełniej współgra z nasza częstotliwością wibracji czakry serca i najmocniej na nią działa. Aby w pełni skorzystać z terapeutycznego działania muzyki czakry serca, sugeruje się, aby słuchać jej w spokoju, w ciszy i w pełnym rozluźnieniu. Medytując z tą muzyką przy tym, otwierać się będzie na uczucia miłości, pokoju, przebaczenia, radości, czułości. Zaczniesz tworzyć w swoim otoczeniu aurę szczęścia. Przyciągniesz do siebie prawdziwych przyjaciół, a Twoi bliscy doświadczą jeszcze mocniej radości przebywania z Tobą. Czakra serca – Anahata (czwarta czakra) znajduje się w centrum klatki piersiowej, na wysokości naszego fizycznego serca w okolicach grasicy. Emanuje kolorem zielonym lub różowym (jeśli jesteśmy zakochani). Czakra ta łączy wszystkie pozostałe czakry ze sobą – świat materii 3 dolne czakry (czakrę podstawy, podbrzusza i pępkową) ze światem duchowym 3 górne czakry (gardła, trzeciego oka, czubka głowy – ciemiączko). Na poziomie czakry serca jeśli ją rozwijamy, możemy bezinteresownie kochać, wchodzić w szczere i otwarte związki z innymi ludźmi poprzez miłość bezwarunkową.
W Anahacie (czakrze serca) rozwijamy samoakceptację oraz tolerancję wobec innych. Gdy czakra nie funkcjonuje prawidłowo, jesteśmy zaborczy, zazdrośni, co nie pozwala nam zbudować prawdziwego szczęścia z drugą osobą oraz osiągnąć postępy na duchowej ścieżce. Gdy mamy otwarte serce, czujemy wewnętrzny pokój, jesteśmy w harmonii z samymi sobą i światem. Nie ma w nas wtedy strachu, mamy zaufanie do świata, kochamy siebie i otaczający świat i ludzi. Potrafimy wybaczać innym, współczuć, czuć prawdziwą bliskość z drugim człowiekiem, wszystko wtedy jest proste i łatwe, każde zamierzenie i plan jest osiągalny, stajemy się odważni i pewni siebie, zawsze wierząc w sukces i powodzenie. Od zharmonizowania czakry serca powinniśmy zaczynać nasz rozwój duchowy. To, ona jest odpowiedzialna za część materialną i duchową naszego życia. W czakrze serca rozwijamy takie cechy urzeczywistnienia: serdeczność, miłość, otwartość, szczerość, czystość, ufność, hojność, ciepło. Wspaniałe jest, gdy spotyka się dwoje ludzi o otwartych sercach – odczuwana miłość jest wtedy nieporównywalna z żadnym innym uczuciem: rozpływamy w niej, rozpuszczamy sięniejako w przestrzeni na innym wymiarze. I to jest wspaniałe przeżycie, doznanie, które by mogło trwać i trwać. Korzyści jakie płyną z czakry serca jest znacznie więcej i nie sposób ich wszystkich wymienić… Na zakończenie stwierdzam, że nie można zaszczepić mądrości nie znając siebie, nie poznając swojej istoty, roli, funkcji i miejsca w procesie życia każdego dnia i w ogóle . Chcę nauczyć tego czego nie da się nauczyć, chociaż spróbuję zaczynając od tego. Ktoś pomyśli po co to wszystko, ta wiedza i mądrość – po prostu by bliżej być życia, bo właściwie żyjąc nie rozumiemy życia: jemy, śpimy, się kochamy, pracujemy, odpoczywamy a to tylko namiastka, muśnięcie, zaledwie dotykamy jedynie powierzchownie jej natury, którą sami stanowimy po części.
Może dla niektórych sprawy są znane i oczywiste ale wiedzy nigdy nie jest za wiele…..
I to by było na tyle.
                                                                                                 Sympatyk

36.

MOJE PRZEMYśLENIA.
Nie chcę tu zaskakiwać i do księżyca skakać, jak i na nowo odkrywać Ameryki, bo temat, który chcę poruszyć lub tematy są dobrze znane, wystarczy co nieco poczytać, to i owo prześledzić a wszystko będzie wiadome, bo tyle jest publikacji tylko trzeba wiedzieć gdzie szukać. Chcę podzielić się swoją refleksją, wypowiedzią szczerą dotycząca rzeczy istotnych i ciekawych, które ja osobiście wchłaniam z zainteresowaniem ogromnym, bo pozwalają i lepiej rozumieć wszystko, w tym samo życie, zjawiska i ludzi a nade wszystkim siebie.  Człowiek zawsze bardziej czuje się spełniony, znając coś, bo porusza się swobodniej w różnych obszarach, gdyż świadomie podchodzi do życia i ludzi lepiej ich poznaje, przede wszystkim ich naturę. Bo wyczuwa, rozumie wnikliwiej i odczuwa inaczej rzeczy i obraz świata. To czym chcę zaskoczyć, czym się podzielić, to sprawa, która dotyczy energii kwantowej, i nie tylko, która nam towarzyszy cały czas, przez nasze życie i przewodzi jak światło a my o niej nie mamy pojęcia i nic nie wiemy o jej istnieniu. A dotąd energia ta jest mało znana i prawie nierozpoznawalna dla nas, szarych ludzi. Niewidoczna gołym okiem, to nowy subtelniejszy rodzaj energii dający możliwość poznać nasze zdrowie, głębiej i lepiej i one zadbać. Wiedza wiadomo poszerza horyzonty i pozwala lepiej zrozumieć niejedno, odczuć energie, których tyle wkoło a nie wyczuwamy ich zanadto choć energia ta i mechanika kwantowa została dawno odkryta, niezależne przez dwóch uczonych niemieckich Wernera Heisenberga i Erwina Schrodingera , już z początkiem XX wieku w 1925 r., a która wypełnia nam życie w całości bo jest wszędzie. Dzięki pracom Maxa Borna i Paula Diraca została szybko rozwinięta, udział w ostatecznej jej wersji wnieśli  ponadto Albert Einstein i Niels Bohr przez prekursorskie prace teoretyczne. Choć nie widoczna jak powietrze ale jest i trzeba w to wierzyć, jak nie, to samemu rozbudzić paranormalne zdolności i wszystko będzie wiadome. Nie należy nigdy podchodzić do niczego sceptycznie, bo dystansujemy się wtedy od tego co ważne i to nie jest nam przychylne. W co nie wierzysz, to do ciebie nie przyjdzie i od ciebie wręcz ucieka, bo to nie ten klimat i nie ten wymiar, obszar i wibracja. Człowiek energię przyjmuje i ją emanuje w innej postaci, przetwarza i transformuje, z kinetycznej na mechaniczną. To jest paliwo energetyczne dla naszego życia. Oprócz fizycznego pokarmu, nasze ciało potrzebuje także pokarmu płynącego od Istoty Wyższej z kosmosu – energii życia jakiej nie znamy i nie odczuwamy, jaką jest prana, kosmiczna ambrozja. Energia kwantowa bo o niej mowa pozwala nie tylko na realizację pragnień zapewnienie dobrego stanu fizycznego bo ona we wszystkim się znajduje i nie tylko. Potrzebna do osiągnięcia szczęścia, miłości bo w niej się znajduje i z życiem płynie. Dla odnoszenia sukcesów, utrzymania więzów rodzinnych, seksu i samorozwoju. Gdzie energia kwantowa się znajduje, ktoś spyta: np. w świadomości a nic na ten temat nie wiemy i długo nie będziemy znać. Umysł ludzki jest tak skonstruowany, że może pracować na 4 poziomach, to zależy od naszej wibracji dotyczącej naszego stanu ducha i to w częstotliwościach na poziomie beta, alfa, theta i delta. Beta odpowiada świadomości ogólnej czyli masowej, alfa świadomości medytacyjnej, theta, świadomości zjednoczonej /miłości/, delta w świadomości  najdoskonalszej czyli świadomości chrystusowej. To tyle dla ciekawości. Nauka bada powyższe zjawiska, powierzchownie bo jak niższe może wnikać w wyższe struktury, gdyż wszechświat jako całość w swej naturze jest duchowy a fizyczność ukazuje jedynie w przejawie, ale to bez znaczenia jak na nasze zmaterializowane umysły. W końcu i tak nie wiemy, jaka energia określa i kształtuje nasze życie a czym jest nasza wewnętrzna moc i siła podtrzymująca życie, która pobudza i ujawnia się  we wszystkich płaszczyznach i aspektach życia, nie mówiąc oczywiście o naszej jaźni. Nikt jeszcze nie powiedział, czym właściwie jest rzeczywistość i co to za fenomen i jakimi się rządzi prawami. Czym w końcu jest świadomość i pytań by można mnożyć. W odniesieniu do nas jako ludzi, energia kwantowa zawiera się w przestrzeni komórkowej naszego ciała, ten swoisty fenomen podtrzymuje nasze życie i daje wszelki impuls do działania we wszystkich sferach naszego organizmu, emocji i myśli. Wiadomo, wszechświat jako całość jest energetyczny a wszelka energia jest rozumna, świadoma i tworząca, jak człowiek, jak i wszystko we wszechświecie podlega ewolucji, energia występuje jako pozytywna i negatywna zgodnie ze swoim ładunkiem i jest jej pół na pół, dla równowagi. Objawia się we wszystkim, jest życiem, promieniem, błyskawicą, piorunem, miłością, myślą i słowem…. wszystkim bez wyjątku, przybierając różną postać, której nawet sobie nie wyobrażamy, to nic innego jak cud nie mający równych. Energia płynie a jest to potencjał, który przybywa z różnych poziomów, wymiarów, jako świadoma, żywa dokonuje swojej ewolucji jak i człowiek, jak wszystko we wszechświatach, bez wyjątku, wszystko się rozwija i podlega ciągłej ewolucji. Wyjątkiem jest i poza wszystkim jest oczywiście Bóg, jego instancje i duch w rozumieniu niezliczonych rzesz istot i hierarchii na najwyższych szczeblach egzystencji, niepojętej w wyobrażeniach przez człowieka. Według fizyki kwantowej czas nie płynie, jest tylko wskazaniem stanu istnienia w pewnym wymiarze i położenia w przestrzeni. To ruch naszej świadomości tworzy iluzję tego czasu w dodatnim przejawie, gdyż czas jest pozorem, który tworzy umysł. Iluzja ruchu życia  tworzona jest i kształtuje się w naszych umysłach w mentalnych podkładach podświadomości a myśli ulotne oscylują wciąż między tym co przeszłe i tym co przyszłe, pomijając teraźniejszość. Teraźniejszość występuje gdy jesteś poza kręgiem myśli w nie-myśleniu. Myśli przeszłości i przyszłości konstruują mentalny most przechodzący przez „tu i teraz”, to tylko chwila, jej ułamek, który szybko znika w otchłani czystej i rzeczywistej świadomości. Nasza świadomości mknie nieustannie od myśli do myśli, która pojawia się raz za razem gubiąc autentyczną, czystą świadomość rzeczy. Jak twierdzą teoretycy tej dziedziny nauki: świat kwantów to najdziwniejsze miejsce dla ludzkiego umysłu. Wiadomo, że wszechświat jest doskonały i my żyjemy w pełnym polu energii i z niej czerpiemy siły, z ich strumieni moc do życia lecz nie zdajemy sobie z tego w ogóle sprawy, że tak jest. Samo życie jest energią niepojętą, jak i wszystko co do nas dociera z kosmosu, tak właściwie to jesteśmy ograniczeni przez zmysłowość, by to odczuć i zrozumieć, rozwijając duchowe zdolności, przekraczamy granice postrzegania i oglądu fizycznego świata… Nic nie jest tajemnicą, gdy podchodzi się do rzeczy bez uprzedzeń, sceptycyzmu i niewiary, jako coś normalnego i zwyczajnego, bo tak naprawdę nasz umysł i ego ograniczają nas w pewnym stopniu, zniekształcając widzenie, osąd i pojęcie rzeczywistej natury rzeczy. Chcę tu podkreślić jedną ważną rzecz, by rozwiać wątpliwości – należymy do świata materii, materia też jest energią, to skondensowane światło o najniższym stopniu wibracji. Chcę jeszcze dodać co ważne,  Bóg nie stworzył materialności, którą człowiek tak ceni, kocha i wręcz uwielbia a w szczególności mamonę, ponad wszystko na świecie. Materialność stworzył umysł ludzki i to stało się zmorą ludzkości, od dawna, zawsze i teraz szczególnie i nie ma się w tym względzie żadnych zahamowań a wręcz odwrotnie brnie się ku zatracie. Widać jak na dłoni, że materialność ujawnia najniższe instynkty przez zabójczą pogoń za bogactwem. A bogactwo materialne to ułuda i skrzywienie psychiczne, bo człowiek staje się automatycznie niewolnikiem przedmiotu i służy pieniądzu i jest mu podporządkowany. Co wydaje się śmieszne, bo jak mówią mędrcy tego świata: „pieniądz nie ma być celem życia a wyłącznie środkiem do życia”. Bo jak pieniądz, papierek umowny może być ważniejszy od życia a jak wielu szaleńców czyni, że dla marnych paru groszy ludzi zabijają i bestialsko mordują, w imię czego? Głupota, którą nie da się niczym określić i z niczym porównać, szczyt największej ignorancji płynący z niewiedzy. Ale wracając do tematu energii kwantowej. jest coś, że dzięki niej  żyjemy i to z powodzeniem a właściwie nikt nie zgłębia tematu i nie skupia uwagi na życiu, jakim ono jest doskonałym fenomenem, samo w sobie doskonałe, w boskiej naturze. Kto się zastanawia nad tymi sprawami, nie mając na ogół  pojęcia o istnieniu ukrytej siły w sobie i obok, jakie daje nam energia kwantowa, powiem krótko, że jest po to by nam służyć, jak i inne energie. W taki sposób jest stworzony i uporządkowany został świat a my z tego nie korzystamy w pełni, jak należy albo korzystamy tylko z niewłaściwej strony. Właściwie to raczkujemy w tej dziedzinie, niby jest a nic o niej szczególnego nie wiemy. Jak i o Bogu. Jest i powietrze a kto nim się interesuje, wdychamy je i tyle, czy zadba kto o jego czystość niewielu, na dobrą sprawę to zajmujemy się bzdurami a szczególnie światem polityki, mody, filmu itd. i co z tego mamy. jak było to jest pozostało niewzruszone dotychczasowe dzieło ludzkości. Taka prawda by coś zmienić to trzeba się przeorientować i patrzeć w właściwa stronę, w światło mądrości, gdzie wieje korzystny wiatr, w stroną rozwoju w szerokim słowie tego znaczeniu. Dla wyjaśnienia i dalszego wprowadzenia,  myśl to antymateria czyli foton światła, energii subtelnej a do dnia dzisiejszego, prawa antymaterii jeszcze nie znamy i długo nie poznamy. Żeby rozwiać wątpliwości, sięgając z beczki ciekawości to np. piramidy egipskie zostały wzniesione z wykorzystaniem prawa antymaterii a nie środkami technicznymi i siłą rąk ludzkich jak nam podsuwają bzdury współcześni naukowcy, uciekając się do spekulacji i supozycji. Z tego wynika, że wiedza dużo, dużo wcześniejsza, ta  sprzed starożytnego Egiptu była o wiele wyższa niż teraz, to nie podlega dyskusji. Ciągnąc dalej wywód o energii kwantowej, to musimy sobie zdać się sprawę z tego, że cały czas następuje nieustanny przepływ energii pomiędzy człowiekiem, ludźmi, otoczeniem a Wszechświatem przyjmując jako kosmos w całości. By być świadomy tego faktu, ważny jest podstawowy element, mieć otwarty stan umysłu, wolny od napięcia – to pozwala lepiej wchłonąć każdą energię znajdującą się w polu magnetycznym Ziemi czy też obszaru życia. Warto nauczyć się rozpoznawać energię rekonektywną tzn. świadomą energię kwantową, która jest ciągle gotowa by nam służyć. Objawia się ona w samym działaniu, gdyż stajemy się dzięki niej aktywni, energiczni i kreatywni, chętni do wykonania czegoś dobrego. Poza tym rekonektywna energia to w dużej mierze energia uzdrawiająca a najwięcej znajduje się jej w sercu w ciele eterycznym. Moc serca jest 5.000 razy silniejsza od mocy umysłu. Energia  ta nie jest rozpoznawalna na tyle by ją widzieć gdyż jesteśmy bytami, które zgromadziły ogromne zasoby i liczbę strumieni energii. Jak wiemy, życie to niewiarygodna energia i jeden z jej rodzajów. Wszyscy ponoć pochodzimy z wielkiego jednego bytu tej samej energii /pierwotnej/. Rozkwitamy na różne sposoby, jesteśmy z jednej krwi, nasza siła jest siłą wieczności. Nasze życia przez reinkarnację przejawia tą wieczność, w różnych królestwach: minerały /królestwo ziemi/, rośliny to przyroda /królestwo roślin/, zwierzęta /królestwo zwierząt/, w człowieku /królestwo ludzi/, wyższe istoty /królestwo niebios i wyższych światów/ w różnych wymiarach a jest ich rzekomo 76. Tak więc, pozostając w zgodzie z własnym życiem, pozostajemy w zgodzie z wiecznością, nieskończonym istnieniem. Pochodzimy ze źródła energii, które istnieje w różnym czasie na przełomie dziejów wszechświatów a jest ich bez liku i nie chce podawać bo mogę przestraszyć co do wielkości. Wszystkie istoty żyją na różnych poziomach  w światach wymiarowych i wirtualnych w zależności od poziomu świadomości reprezentują inny aspekt wielkiej energii. Jesteśmy jednostkami wielokrotności w jednym polu siły i energii – wyrażając różnorodne aspekty rzeczywistej prawdy w czasie, kiedy jest ujawniona. Wielkość tej energii istnieje na równi, we wszystkich formach ludzkiego życia, zawsze jest taka sama – to taki dany nam dar i przywilej przez BOGA. Żyjemy po to żeby się rozwijać, uczyć i kochać. Jak widać podlegamy ciągle procesowi ewolucji, będąc nieustannie w kole narodzin i śmierci. Wybawienie nastąpi, kiedy osiągniemy oświecenie tzn. przebijemy się ze świadomością ziemskiej do świadomości kosmicznej. To jedno z praw boskich, prawo reinkarnacji, któremu podlega się nie tysiące razy, nie setki tysięcy razy a miliony i o tym trzeba pamiętać zjadając kromkę chleba……
I to by było na tyle.
Sympatyk

37.

MOJE PRZEMYŚLENIA.
Czasami posiada się zdolności wyjątkowe inne niż spotykane u większości ludzi, ma się ten dar szczególny, który niepokoi a  go nie wykorzystujemy w pełni i nie stosujemy na co dzień, czy przy okazjach. Bo się po prostu boimy. Pytam dlaczego?, że jest się lepszy od innych w każdym calu. Obawa jest naturalna z różnych przyczyn, z reguły ludzie nie rozumieją i większość naśmiewa się i najlepiej zaprzestać używać, bo środowisko, dom, rodzina nie akceptuje, po co wystawiać się na szykany, boimy się mówić, by się nie ośmieszyć gdyż niektórzy gardzą, krytycznie patrzą  i oceniają źle. Wytykają palcami bo znowu pojawiła się nowa czarownica. To takie pospolite zjawisko społeczne. Uważam, tym nie należy się przejmować i w sobie nie zabijać najnaturalniejsze przymioty, przecież to nie średniowiecze! Najpowszechniej ujawnianą zdolnością jaką się ma to jest intuicja czyli zdolność przeczuwania i wybiegania w przyszłość przed pewnymi następstwami. Jednym się przyśni coś w nocy dużo wcześniej niż się zdarzy, inni wiedzą od razu co jest za ścianą i to wspaniałe mieć coś takiego pod ręką, umiejętność za darmo bo nic nie kosztuje. Po co chodzić do wróżki, jak ma się swoje prawdziwy talent, skarb autentyczny, wyjątkowy, wspaniały, cecha nie z tej ziemi. Z reguły dotyczy to osób wrażliwych i subtelnych w swej naturze, nie mówiąc o stanie wyższej duchowości. “Intuicja jest dla człowieka tak samo naturalna, jak instynkt dla zwierząt. Różnica polega na tym, że zwierzę nie ma wyboru – musi podążać za instynktem. Z człowiekiem jest inaczej: może decydować, czy podążyć za swoim rozumem, czy za intuicją, a może za ich kombinacją. Zdolności intuicyjne posiada każdy, jednak wskutek przesadnego korzystania tylko z rozumu, intuicja jest tłumiona i prawie w zaniku. Należy zatem przypomnieć i rozwinąć własne zdolności intuicyjne oraz duchową dojrzałość, aby ponownie móc odbierać intuicję świadomie. Trudno jest zaufać swoim pomysłom, błyskom myśli lub myślom niezwykłym, polegać po prostu na tym, że intuicja może sprzeciwiać się rozumowi, uczuciu, przyzwyczajeniu. Uczucie ma tendencję do wybierania drogi najwygodniejszej, a rozum wysuwa argumenty, często obalające przesłanie intuicji. Tak więc najchętniej podążamy za rozumem, zamiast się przyznać, że to czy owo wiedzieliśmy już intuicyjnie wcześniej, ale nie zwróciliśmy na to uwagi lub wydało nam się to niewiarygodne. Nasze życie przebiegałoby zapewne całkiem inaczej, gdybyśmy podążali za intuicyjnymi impulsami. Przeżywanie przyszłych sytuacji, odczytywanie myśli innych ludzi i mentalne przekazywanie swoich myśli jest całkiem normalne dla kogoś, kto zdaje się na swój potencjał. Kto w swoim życiu stworzył przestrzeń dla rozwoju intuicji, będzie mógł następnie wykonać krok od intuicji do super intuicji. Nie będzie już żadnych pytań, bo będziesz prowadzony przez życie. Wszystko będzie zharmonizowane, wszystko będzie “zestrojone”. Idealne wprost, jak marzenie. Tkwi w tobie o wiele więcej, niż możesz to sobie w ogóle wyobrazić. Rozpal w sobie bożą iskrę intuicji, abyś stał się tym, kim rzeczywiście jesteś i żył zgodnie z założeniami stworzenia autentycznego. W perspektywie doskonałego człowieka, nie przesadzając nic a nic. Wiadomo, że intuicja to wiedza wykraczająca poza i ponad logikę umysłu, to wejście w kanał boskiej inteligencji i to co niemożliwe staje się możliwym poprzez jej przywilej. Intuicji nie można w żaden sposób wyjaśnić w sposób naukowy bo nie mieści się w żadnych kanonach nauki, nie jest ani racjonalna, ani wytłumaczalna, jest po prostu irracjonalna. Bo intuicji nie można sprowadzić do poziomu rozumu, jest ponad nim, znajduje się w miejscu gdzie umysł jest całkowicie nieświadomy. Intelekt jest w stanie odczuć intuicją ale jej nie pojmuje ponieważ intuicja nie wypływa z niego, bo intuicja  ma inny wymiar, wyższy wymiar, który nie jest z nim powiązany ale go przenika. Wyższa rzeczywistość może zgłębić niższą a nigdy odwrotnie toteż intuicja przenika umysł a umysł nie jest w stanie przeniknąć wyższego stanu, intuicji. Dla porównania, to można odnieść tak samo do ciała fizycznego i umysłu, umysł przeniknie ciało a ciało nie przenika umysłu ponieważ znajduje się niżej w hierarchii. Jedno z tego płynie stwierdzenie z logicznego punktu: czego rozum nie umie przyjąć czy zrozumieć to znaczy, że faktycznie nie istnieje a człowiek jest sceptycznie nastawiony i niewierzący. Żyjąc na niższym poziomie rozumienia czy rozumowania i do rozumu przywiązany na dobre. To w takim przypadku rozum jest twoim panem i władcą, nie dopuszczając żadnej tajemnicy do siebie i nie pozwalając by intuicja do ciebie przemówiła, czy zamieszkała  na zawsze. Właśnie na tym opiera się wszelki racjonalizm. Racjonalny umysł zawsze zamyka się przed nowym i staje się ograniczony, nie jest otwarty na zmiany. Poza tym intelekt, można używać do ekspresji ale nie do wyjaśnienia rzeczy z poza kręgu umysłowego, ponad zmysłowego, metafizycznego. Intuicja się wyłącznie przydarza, to olśnienie, błysk jaźni i to jest to piękne wydarzenie nieoczekiwane i wspaniałe. Każdy to może doświadczyć i przeżyć, bo każdy ma tą możliwość lecz się nie stara. Intuicja nie jest falą, jest zjawiskiem – to skok nicości w istnienie. Dlatego rozum zaprzecza jej istnieniu bo rozum może tylko napotkać zdarzenie, które da się podzielić na przyczynę i skutek, bo tak to odbiera. Intelekt to narzędzie, instrument i w świecie jest ogromnie przydatny lecz zawierzenie jemu spowodowało, że stał się naszym kierownikiem, władcą i panem i jemu służymy z tym, że dzieła on w dualności. To on powoduje, że człowiek nie zagłębia się w sobie i nie korzysta ze swoich wyższych, naturalnych zdolności a przez umysł kieruje się ku zewnętrznemu światu i zjawisk, więc więcej polegamy na zmysłach niż na sobie, swojej świadomości. Pomijając przy tym serce i intuicję wrodzoną jako rzecz. Serce jak i intuicja są kłopotliwe dla głowy, bo one nie kierują się logiką a zdolnością ze sfery nadprzyrodzonej. Serce działa za pomocą innego środka – intuicji, chodzi o serce eteryczne. Należy więc wyostrzyć swą inteligencję, ponieważ jest ona pożywieniem zarówno dla intelektu jak i dla serca i wypływa z ciała poprzez instynkt. To natura sama zadbała i zatroszczyła się o instynkt, gdy próbujesz nim manipulować, powodujesz wynaturzenie. Przez niewłaściwe działanie, odczuwanie w życiu ludzie tworzą jeden ciągły konflikt i dysharmonię na linii instynkt, intelekt i intuicja. Człowiek mądry dąży do harmonii pomiędzy głową, sercem i ciałem. Głowa a w nim intelekt, tworzy nieharmonijne sytuacje, Problemy i ustawiczny zamęt a człowiek jest przecież obywatelem świata wewnętrznego i zewnętrznego i wszystko należy równoważyć z wyczuciem wielkim. To jest największa sztuka. Powtarzam, umysł nie ma być panem naszego życia a wyłącznie naszym sługą i pomocą ogromną w realizacji procesów, jakim się poddajemy za życia. Instynkt należy do zwierzęcej natury od zawsze i takim pozostanie,  natomiast intelekt jest ludzki, wyższą racją nam daną i należy go odpowiednio wykorzystywać, w sposób właściwy i zgodny z przeznaczeniem. Tak się składa, że wszystko, co dzieje się na świecie, nasze nauki, interesy, zawody, polityka, religie, filozofia itd. bazują i opierają się na intelekcie i jego zdolnościach twórczych. Instynkt jest natomiast w swej naturze, nieomylny, trafny, nad podziw błyskawiczny w każdym działaniu. Umysł nie, jest omylny, ograniczony, pozbawiony wyczucia, nieinstynktowny i nie pilnuje wszystkich procesów w ciele. Przy tym w najważniejszych chwilach, zawodny, właściwie nie skupia się na życiu a dokonuje porównań, roztrząsania problemów i analiz. Bazuje na uprzedzeniach i nie jest w pełni obiektywny. Myślę sobie egzystencja musi się śmiać z człowieka bo zwierzę kieruje się naturalnym instynktem i jest zapewne szczęśliwe w życiowych warunkach a człowiek działając poprzez intelekt, z natury jest niezadowolony i nieszczęśliwy, bo ciągle mu mało i ma źle. Doleję oliwy do ognia, bo nie kieruje się też intuicją naturalnym darem od Boga. Ktoś spyta jak odkryć, odnaleźć intuicję – swoją wróżkę, mówię bardzo prosto: przez skupienie, milczenie, medytację czy wywołany w sobie spokój. Obecność ciszy i pustki bardziej obszernej. Pod pewnym względem trzeba zgłębić swą naturę i wszystko ma się jak na tacy. Powyższe sposoby jakie wykazałem są kluczem do uzyskania intuicji a jej szczytem jest medytacja, medytacja to pukanie do drzwi intuicji. Intuicja zawsze jest gotowa na przyjęcie i służenie nam , na podpowiedź trafną, najlepszą z możliwych. Intuicję podsuwa nam egzystencja w swej dobroci, zawsze była z nami i z nami jest, od początku do końca lecz my ja lekceważymy i nie potrafimy z niej korzystać, nie mając zbytniego zaufania. Bo intuicja to nasza świadomość i nasza wewnętrzna istota. Intuicja jest egzystencjalna, instynkt naturalny, wrodzony, intelekt zachowawczy. Intelekt bez rozbudzonej intuicji i hamulców psychicznych jest szalenie niebezpiecznym instrumentem w świecie. Należy pamiętać, że nauka zatrzymała się na intelekcie i na nim się opiera, nie wzbudzając podejrzeń, co do jego zdolności z negatywnej strony. Trzeba zauważyć, że nauka uzyskała wielką władzę i jej władza jest w rękach dorosłych ludzi, kapryśnych jak dzieci bawiących się w wojny, oczywiście chodzi o nielicznych a nie mądrych ludzi. Instynkt i intuicja doskonale ze sobą funkcjonują, instynkt na poziomie fizycznym a intuicja na poziomie duchowym. Intelekt sam jest problemem i stwarza problem bo nie ma rozwiązań kompleksowych, intuicja rozwiązuje wszystko w mig i nie ma dla niej żadnej trudności.  Intuicja nadaje wszystkiemu znaczenia, splendoru, radości i błogosławieństwa. Ujawnia tajemnice życia, egzystencji i istnienia – jak pytasz, daje odpowiedź, przynosi ciszę, spokój, którego nie można zakłócić w żaden sposób ani go odebrać gdy się wpada w trans. Nauka płynie zawsze z zewnątrz, od świata, mądrość natomiast od wewnątrz poprzez intuicję, która pojawia się w każdym z nas, jest naszym potencjałem twórczym. Mądrości nie da się nauczyć a to co jest wyuczone nigdy nie jest mądrością, to tylko jej namiastką. Jeśli nie posiądziesz własnej mądrości, swojego spojrzenia i zrozumienia, nie pojmiesz tajemnicy życia i egzystencji. Z fizycznej strony i posiadany refleks jest pomocniczym działaniem intuicji. Mówią, że intuicja to najwyższy szczebel drabiny świadomości, można ją podzielić na 3 części: najniższa to instynkt, środkowa to intelekt a najwyższa część to właśnie intuicja. Instynkt jest częścią naszego nieświadomego umysłu, a intelekt to część świadomego umysłu, natomiast intuicja nie mieści się w żadnym z nich. Można rzec, że człowiek jest jak 3 piętrowy budynek, pierwsze piętro to podświadomość, drugie piętro to świadomość a trzecie to nadświadomość i w nie umieszczona jest intuicja. Jeśli nasza biologia ciała jest zaspokojona, świadomość i podświadomość ze sobą nie walczą to umysł staje się jednością, uwalniając niezwykłą inteligencję z rozumu intuicyjnego. Instynkt i intuicja są od siebie niezależne, instynkt jest we władaniu natury, nieświadomej natury, a intuicja jest w rękach nadświadomości. Świadomość otacza cały wszechświat a my jesteśmy jak pyłek zawieszony w przeogromnej przestrzeni lecz za pomocą rozumu intuicji możemy się z tą świadomością złączyć, stopić i stać się jednością. I taki zapewne jest proces rozwoju, ewolucji człowieka, wrócić ponownie do praźródła. Instynkt prowadzi człowieka w stronę ludzi szukając spełnienia, intuicja kieruje nas do wewnątrz, do siebie, do poznania swej istoty. Intuicja nie jest zależna i nie potrzebuje drugiego człowieka, jej piękno polega na tym, że jest wolna i niezależna całkowicie od niczego. Intuicja znajduje się bardzo wysoko w hierarchii przymiotów, jest ona tak  pełna samej siebie, że nie ma w niej miejsca na nic innego. Intuicja jest powiązana z inteligencją, bo inteligencja z niej wypływa. Miłość nie jest rzeczą, prawda nie jest rzeczą, zaufanie też nie jest rzeczą ale są to części rzeczywistości bardziej prawdziwe niż to, co nazywamy rzeczami. Są one częściami rzeczywistości jedynie dla intuicji, są w całej rozciągłości egzystencjalne. Gdy nasza intuicja zaczyna działać na swoich obrotach to stajemy się prawdziwymi ludźmi. Nieświadomość robi z nas zwierzę, dzięki świadomości przestajemy nimi być lecz dzięki nadświadomości i intuicji każdy z osobna staje się człowiekiem. Intuicja a intelekt to dwa bieguny nie tej samej całości, to inny rodzaj przynależności,  to wielka różnica sama w sobie i w swej różnorodności.
Zawsze ufaj intuicji, ona nigdy cię nie zawiedzie.
I to by było na tyle.
                                                                                                 Sympatyk

38.

MOJE PRZEMYŚLENIA.

Chciałbym poruszyć czy wywołać temat głęboki, trudny, niewytłumaczalny  jakim jest

zapewne wiara. Jaka jest każdy wie – gdzie jej źródło i skąd pochodzi to już tajemnica, magia ukryta. Przymiot w sferze duchowej.

Mówią jak trwoga to do Boga i w tym coś jest, to mądrość od wieków, jak twierdzą być może, to sprężenie bezpośrednie z Najwyższą Istotą, ponieważ środek serca to środek wszechświata, poprawiam w większej skali to Uniwersum i jest On punktem centralnym naszego życia, naszej świadomości skierowanej ku nadświadomości, czyli ducha. Tematu nie chcę  rozpatrywać z punktu powiedzmy naukowego/teologicznego, filozoficznego czy psychologicznego/ bo nie te zdolności a powiedzmy prostego człowieka, zjadacza chleba, laika. I nie w obszarze całości bo to zbyt zawiłe nad wyraz skomplikowane i niemożliwe do rozstrzygnięcia a jego małej części – ludzkiej tej cząstki zaledwie intymnej.

A czy to się uda, tego nie wiem i niczego nie gwarantuję? Bo tak to jest z wiarą, dzieje się tak,  w co wierzymy naprawdę albo i nie, a wierzymy z reguły we wszystko. W swoje posłannictwo albo zatracenie. Właściwie wiara sprowadza się do Boga a dokładnie do religii,

bo tak silny jest wpływ i dominacja Kościoła i samej religii w kształtowaniu światopoglądu i kultury umysłowej. To głupota, że na świecie ustawicznie toczą się walki i wojny o Boga, o

wyższość religii, zwykły jarmarczny przetarg, by przekonać innych, że ich religia jest najlepsza, właściwa i dobra i to samo dotyczy Boga. O co w tym chodzi, z boku patrząc to, to paranoja, absolutny bezsens, wypaczenie wszystkiego wzniosłego, fundamentu samej wiary i jej istoty. A przy tym zapominamy, że wiara to nieodłączny element naszego życia,

powiem więcej to związek kosmiczny. Podsumowując widzę, że wszyscy nie mają racji, bo jest tylko jeden Najwyższy – Stwórca, dla nas wszystkich na Ziemi i w Kosmosie, dla innych cywilizacji a jest ich tysiące. A nas uczą, że jesteśmy sami w kosmosie, bzdura na resorach. Chcę powiedzieć tylko, że jesteśmy ostatni w drabinie rozwoju cywilizacyjnego a wyłącznie przez to, że czynimy świadomie powszechne zło i siejemy barbarzyństwo na planecie, przez zabijanie drugiego i wszystkiego co się rusza . Czy wiara jest potrzebna ktoś spyta, naturalnie to jedyna więź bezpośrednia, szczera z Bogiem, z dawcą życia. Człowiek bez wiary, najczęściej się od niej odżegnuje i nic nie przyjmuje do serca, jest zakłamany i lekceważy fakt swojego istnienia. A jakby nie spojrzeć to Bóg objawia się w każdej formie widzialnej i niewidzialnej, jakby co to jest – Wszystkością, Wszechrzeczą, poza nim nic nie ma, On jest sam sobą całością w całości istnienia. Absolutem. To tak jakby patrzeć na duże lustro, w którym odbija się słońce, gdy je stłuczemy na małe kawałki, tysiące, miliony, miliardy – to w ten sposób jesteśmy objawieni w najmniejszej postaci, najmniejszym kawałku, ponieważ zawieramy w sobie boskość, o której nic nie wiemy i nie przyjmujemy do świadomości.

Przez życie manifestujemy jego obecność w nas. Inaczej powiedziawszy: Bóg, żyje w nas, z

nami i poprzez nas. Tyle filozofii żartobliwie ujmując. Co cechuje człowieka w związku z tym, oczywiście doskonałość – bo jesteśmy stworzeni na Jego podobieństwo. Kropka.

Kim jest Bóg, Duchem Najwyższym, Najczystszą Energią i Najwznioślejszą Inteligencją, Wszechbytem i Wszechobecnością we wszystkim, KOMPUTEREM KOSMOSU.

Jest On: Bezosobową Bezosobowością, Bezosobową Osobowością, Osobową Osobowością,

Osobową Bezosobowością. I taka jest alchemiczna natura Świadomości Bożej.

A Świadomość Boska czyli boskie cnoty w Hierarchii Słonecznej to: Boska moc, Boska miłość, Boskie opanowanie, Boska władza, Boskie posłuszeństwo, Boska mądrość, Boska harmonia, Boska wdzięczność, Boska sprawiedliwość, Boska rzeczywistość, Boska wizja, Boskie zwycięstwo. A teraz kwadratura koła: Trójca Święta staje się Czwórcą, dzięki Matce

rozłożoną na części świata i tak północ stanowi OJCIEC, wschód SYN, południe MATKA,

Zachód DUCH ŚWIĘTY.

Bóg jest, Istotą o nieskończonej zdolności bycia sobą gdziekolwiek i kiedykolwiek chce i

pragnie być i się znajdować lecz jako Wszechmocny Duch o niewyobrażalnej energii i sile,

bilionowej wartości nie wchodzi w niższe sfery, w sferę fizyczną gęstej materii bo by wszystko spalił i unicestwił. Dlatego działa poprzez swoje prawa i zarządzenia przez mniejsze moce, istoty duchowe i posłanników, które działają w pewnych obszarach, poziomach, sferach i wymiarach. Bóg przejawia siebie w kosmosie, które nazywamy Hierarchami. Celem tej hierarchii, tych punktów Świadomości Boskiej, jest obniżenie i uczynienie zrozumiałym dla innych, cząstek życia pewnej strony lub aspektu Świadomości Boskiej.

Jeśli ktoś nie wie, to my żyjąc fizycznie w świecie materialnych a później w wyższych wymiarach manifestujemy jego obecność w nas samych poprzez ewolucję. To nasze prawo i

przywilej a osiągamy to przez miłość do Niego. Świadomie czy nie, to nie ma znaczenia – liczy się fakt istnienia. Ale to pozostawmy na boku. Nie należę do ludzi religijnych, bo religijność inaczej rozumiem i wyrażam, choć wychowany jestem w tradycji chrześcijańskiej i jedno drugiemu nie przeszkadza i nie przeczy a pozwala lepiej rozumieć faktyczną wiarę a nie tą pozorowaną. Chciałem tylko podkreślić, że Bóg i boskie instancje nie są religijne jak to narzuca i sugeruje Kościół, to anachronizm wymyślonej wiary przez niektórych ludzi. To bajka i fikcja ale to inny temat nie mający nic wspólnego z prawdą absolutną, prawdą rzeczywistą – bo się z nią rozmija odległością astronomiczną.

Będąc przy słowie, jak już o tym mowa to wiara jest w niższej warstwie, bo wyżej od niej jest

przekonanie a najwyżej stwierdzenie – WIEM. Jak człowiek WIE, to nie potrzebuje żadnej wiary kościelnej, religii, wyznania bo w rzeczy samej żaden Kościół czy stowarzyszenie nie

umożliwi poznanie Boga, nie pozwoli osiągnąć go prawdziwie. Tylko na indywidualnej ścieżce rozwoju duchowego jest możliwość go odczuć, poznać i osiągnąć, bez żadnej ingerencji obcego i nikt w tym nam nie jest potrzebny, żaden ksiądz i pośrednik, to zwykłe nieporozumienie. To się zdobywa zgłębiając swoją naturę i idąc za głosem serca, swego wnętrza. Moja nauka jest prosta uczciwa i szczera, jest taka jaka powinna być osobista, dojrzałość co płynie z jej materii a osiągamy ją, gdy wzniesiemy się poprzez rozwiniętą duchowość w sobie na odpowiedni poziom. Gdy mnie pytają o te sprawy, to mówię: idę drogą, której nie znacie – znam prawdę, której nie rozumiecie.

Bo człowiek zewnętrznie dojrzewa fizycznie, to jest seksualnie a wewnętrznie intelektualnie albo duchowo czy też w powiązaniu. A co to jest duchowość: to właśnie wejście na drogę czy ścieżkę Świadomości Boskiej.

To co, prezentuje Kościół to przebrzmiała sprawa, przeszłości historia nie mająca odniesienia w dzisiejszej dobie. Te nauki można poczytać do poduszki, dziś nie mają racji bytu i nie odzwierciedlają teraźniejszości. W owym czasie działała inna energia, była inna świadomość ludzka i taka była dostosowana nauka do ich poziomu umysłowego z nieba. Odsłaniając trochę prawdy, to sześć tysięcy lat temu nasza Ziemia i ludzkość została przyjęta do kosmicznego programu ewolucji. A jedyną możliwością dotarcia do świadomości ówczesnych ludzi, była religia i ona spełniła swoje zadanie. Dzisiaj są inne czasy, nowa era,
trzecie tysiąclecie, zachodzą nowe przemiany, relacje i transformacje na Ziemi jak i w Kosmosie. Z trzecim tysiącleciem napływa nowa energia boska, stara była gęsta, nowa przeźroczysta, niepoznawalna, niewiadoma, energia bada swoje możliwości i człowiek bada
swoje a to wszystko odbywa się na poziomie podświadomości, bez naszego udziału i wiedzy. Uczymy się wspólnie i Bóg się uczy, powstaje nowe spektrum, pojawia się nowa jakość życia a z niej i nowa wartość nieznana. Jak będzie, to się kiedyś dowiemy albo przyszłe pokolenia.
Z grudniem 2012 roku nasza planeta stopniowo przechodzi do czwartego wymiaru, nadeszły zmiany na wszystkich frontach, we wszystkim a szczególności  w ludzkiej świadomości. Zmiany są nieprzewidywalne w obrazie świata i ludzkości. W prehistorii Ziemia była laboratorium, „ogrodem życia” i takim dalej pozostała ku naszej uciesze, z której nie zdajemy się sprawy, żyjąc dalej nieświadomie w większości……
Nie lubię owijać w bawełnę a sprawy przedstawiam takimi jakimi są, jaka jest ich rzeczywistość i prawda i to mnie cechuje, rzetelność i wiarygodność. Po co się w końcu oszukiwać, jak na tym samym wózku jedziemy. Nie powiem, że do nieba bo skłamię ale do innej rzeczywistości jaką sami stwarzamy przez przeobrażenia.. Jednakże nie wszystko zazębia się z sobą, wiele jednostek ludzkich za życia, nie nadąża za przemianą i nie rozumie zmian globalnie, np. duchowieństwo zawładnęło światem i nie odpuści, przejęło inicjatywę, zdobyło wysoką pozycję, szacunek i autorytet społeczny hamując rozwój i samej wiary i tak jest po dziś dzień. To absolutne wstecznictwo. A z przeciwnej strony do gry weszła druga dominacja, świat polityki i politykierów od niedawna patrząc na historię. Co żerują na ludzkiej naiwności. Powstało więc obosieczne władztwo i hołduje wszystkiemu, mamiąc społeczność frazesami, banałami i wciskając głupotę. Jedni straszą grzechami, drudzy kryzysem albo wywołują wojny i zamieszki, by coś się działo na światowym rynku. Tak było od zawsze i ludzie nie rozumieją co jest grane, dając się wciągać w nie swoje sprawy i zabawy – możnych.  Myśląc, że uczestniczą w kierowaniu świata , że nic lepszego nie istnieje i nie ma innej opcji, innego rozwiązania. Świat w ten sposób kierowany wpada z jednego kryzysu drugi i następny dla czyjeś zabawy albo przyjemności. Czynią to ci, co mają majątki, najwięcej zagrabionych dóbr i bogactwa. To według nich kształtuje się świat a my im w tym pomagamy, będąc posłusznymi. Człowiek przez to nie jednoczy się z sobą a przeciwnie, występuje przeciwko sobie. Kompletna dezorientacja i oto w tym chodzi.
A wielu im ufa i bezgranicznie w nich wierzymy a to utajone oszustwo, jakie rozgrywa się na górze.
Jesteśmy karmieni małą łyżeczką, bo tyle się nam tylko należy według czyjegoś uznania.
Od dziesięcioleci nie ma dnia, żeby nie było jakiś potyczek, bitew, lokalnej wojny z użyciem
siły, broni. Bo broń się dobrze sprzedaje i ktoś zgarnia za nią bajońskie fortuny.
Problem trwa w ludziach i w ich nieświadomości, mentalnym bzdurnym świecie, który sami stwarzają bez przerwy. Wracając do wiary, wydaje mi się, że sami ją rozszczepiamy, dzieląc, ujmując ją dla siebie w małej potrzebie i dla innych w większym rozmiarze. I tak, cały czas jej podlegamy, wznosząc modły a to jest oznaką słabości, nikt nie jest dla siebie sterem i żeglarzem, kreując swoje mistrzostwo. Wszystko czynimy pod wpływem nakazu, przyzwolenie, rozkazu, mało w tym jest naszej z własnej woli. Na to nie ma rady, ratujemy się więc wiarą, którą zaskarbiamy szukając pociechy, przywołując i wywołując w sobie nieustannie.
Sam też to czynię niejednokrotnie, bo tak jest prościej i wygodnie, zdać się na coś lub na kogoś. To i bezpieczne  zajęcie mieć kogoś za sobą, z boku, to może jest gwarancją sukcesu. To dowód, że nie jesteśmy odpowiedzialni za życie, za siebie i innych. Stwierdzić można, że nie świadomi życia. Wypowiedź może być oburzająca ale taka jest prawda i z nią należy się zgodzić. Wiara to coś, z czego korzystamy a jej nie poznajemy albo bardzo mało, to pewne
ujawnienie wyższej obecności, która spoczywa w nas i po nią sięgamy w chwilach najgorszych. A podświadomie wierzymy w przeróżne rzeczy, wymienię najważniejsze a jest tego dziesiątki. Wierzymy np. jedni w : Boga, religię, wyznanie, Kościół, księży, filozofię, pieniądze, miłość, ojca, matkę, ideologię, państwo, człowieka itd. można by wymieniać a na samym końcu dopiero wierzymy w siebie najczęściej albo i wcale….
Z jakiej przyczyny, skromności, małości, zwątpienia, strachu czy braku wartości, dostatecznej wiary. To psychologia życia głównie ukazuje i stawia wymogi jacy jesteśmy w swej naturze, w chwilach desperacji i trwogi. To spojrzenie na sprawę z jednej strony, z jednego miejsca i punktu a jest ich tak wiele ile jest ludzi. A tych punktów jest ogrom i stąd niezrozumienie życia, niezrozumienie siebie jako istoty więc tyle stąd sprzeczności, to czyni zagmatwanie totalne. Dlatego potrzebna jest wiara w każdym przypadku i na każdym kroku, by nam sprzyjała a w szczególności pomagała jak trzeba. Wierzymy święcie, że to taka podpora duchowa.    
Gdy coś nie wyszło, zagmatwały się sprawy,  świat runął, załamało się życie, nie wiadomo co począć, co więc pozostaje – oczywiście wiara. Wiara przychodzi jak zbawca i pozwala nam przetrwać najgorsze, przezwyciężyć słabość, niezdecydowanie, uwierzyć w siebie i w boskość. Wiara postawi na nogi, człowiek uwierzy bo liczy na kogoś, to jest czynnik decydujący o naszej godności w przywróceniu siebie do pewnego standardu. Stawia nas do pionu. Wiara jest wszędzie na początku i na końcu drogi, kiedy nie ma ratunku, nadziei, gdy wszystko zawiodło, nie ma przyjaciół i wsparcia. Jest Bóg i  to co najważniejsze – jego wiara w człowieka. Czy łaska to, czy nie to nie ma znaczenia. Ponieważ jesteśmy jego odbiciem w duchowym wymiarze i na tym poziomie istnieje komunikacja, związek i wieczne połączenie.
W każdej chwili wiara to ostateczność, oparcie, nasza podpora, opoka twarda, skała najtrwalsza, mając wiarę człowiek jest nieustraszony, zdecydowany podjąć walkę, nieugięty, nieprzewidywalny, odważny nad wyraz, pewny siebie, znający siebie i swoje możliwości o nic nie pyta tylko działa. To kreacja najwyższego stopnia i taka pozostanie w przeciągu naszego życia, żywota i istnienia.
Dla mnie osobiście, wiara jest inspiracją życia bo wyzwala energię i dokonuje przemiany zła w dobro, lęku w odwagę, smutku w radość czy nieszczęścia w szczęście. To coś wspaniałego, bo wiara jest nośnikiem niezwykłego piękna i siły przenoszącego góry. Na wierze można polegać, jak i na Bogu – bo od niego wiara pochodzi. Wiara kształtuje ducha, wspiera nas z wszystkich sił, w każdym najtrudniejszym momencie, że człowiek się nie poddaje a urasta. Walczy do końca i wygrywa, zawsze z pozytywnym skutkiem. Wynik jest pozytywny gdy wierze się zaufa w najgłębszy sposób, od serca. Moc serca jest pięć tysięcy razy silniejsza od mocy umysłu.
Kto żyje w niewiedzy, w nieświadomości jest bez wiary, to krzywdzi i grzeszy bo nieświadomość jest pozbawiona miłości, zapewne tak jest bo to widać na każdym kroku.
Wiarę dobitnie przedstawia, prezentuje religia, czy słusznie tego nie będę osądzał, podważał, czy krytykował bo to zapewne jest krzywdzące dla nas samych. Można przyjąć lub nie zależnie od naszej woli, świadomości i przekonań a cóż to każdemu do tego. Wszyscy się cały czas uczymy i popełniamy błędy, najlepiej nikogo nie słuchać a wyciągać wnioski i słuchać wewnętrznego głosu, swego serca, które wie bo to skarbnica wszechwiedzy ! Wiara wiąże się z życiem, bez niej nie można żyć, wiara łączy  się z Bogiem lecz cóż to jest? Któż to odpowie, któż to wie jaka wiara jest faktycznie ? tu występują  zawsze domysły i przypuszczenia. Właściwie z wiarą to nie ma nic wspólnego, to zwykłe mentalne oszustwo przez mentalny konflikt i gmatwanie problemu. Jak widać wiara to nieodłączny element naszego życia. Na dobrą sprawę sami nie wiedzą o co w tym chodzi poprzez żarliwe spory, dysputy, modły by nadać odpowiednią rangę swojej racji, przecież to pomyłka i intelektualna sieczka. Ponieważ wypaczają wielkość i majestat boski, nie wiedząc o tym czy Bóg wymaga od nich tzn. od duchowieństwa i wyznawców religii takich poświęceń, zapewne nie a właściwie to oni nawet nie rozumieją boskich zamierzeń i programów. Sami nie mają w sobie dostatecznej wiary, nie opierając materialnym pokusom. Bo nie opierają się na świadomości i miłości jaką Bóg preferuje i to od wieków. Bóg to najwyższa i najwznioślejsza inteligencja o jakiej nie mamy najmniejszego pojęcia. Właściwie to wstyd i upokorzenie, że dajemy się wciągać w takie gierki nieprzyzwoite jak religia, niech jest i stanowi element kształcenia świadomości lecz inaczej sprecyzowany, na innych podstawach i w innych ramach. Mądry człowiek tak nie postępuje i rozsądnie podchodzi do rzeczy, moim zdaniem. Przecież interesów Boga jak i prawdy nie trzeba bronić, bo wyższe czy najwyższe dobro, samo się obroni. Wiary pochodne to: zaufanie i nadzieja, warstwy wszystkie ze sfery duchowej. Konkludując: kto wierzy niezbicie, nigdy nie zaginie w świecie i we wszechświecie.
I to by było na tyle.
                                                                                                 Sympatyk

39.

MOJE PRZEMYŚLENIA.
Życie zawsze związane było z problemami ale nie do tego stopnia, różnica polega na tym, że jedni nie mają co włożyć do garnka i wiążą ledwo koniec z końcem a bogacze, decydenci, prominenci, ci ze świecznika dobrze siedzą w rozpartych fotelach, rządzą się, balują i cieszą, opływając w zbytkach i przyjemnościach. Marcepany, słodkości mają na stołach obrad a poza tym wszystko w d……i co więcej za nic człowieka, albo prawie, niczym się nie przejmują, niczym nie trudzą, to dopiero gratka. Niebywała historia nowoczesnej Polski. Najgorsze jest to, że nic ich nie wzrusza, za nic nie ponoszą odpowiedzialności i od wszystkiego się odżegnują, bo kiedyś ktoś to dobrze wymyślił, zorganizował i wpłynął na zmiany pod siebie. To od czasu gdy z centralizmu chytrze nastąpiło przejście na decentralizm. To nie to samo co w Anglii, w Izbie Gmin gdzie trwa spór, kłótnie, dyskusja bo gówno leżało na ulicy albo gościowi źle w sklepie zapakowano towar, tam się coś dzieje, wszystko zmierza do standardu, do porządku, jest walka o swoje racje o dobro : parlamentarne, społeczne czy narodowe. U nas odwrotnie, nic się nie dzieje jest dobrze, posłowie jak i w rządzie mają posadki, etaty panuje ogólne zadowolenie i byle do przyszłych wyborów, bo i tak nic się nie zmieni, jest zrozumienie, trwa zawieszenie broni, istnieje uzupełnienie, nieustająca zgoda i więź w interesie wzajemnej adoracji. 
Rozdano karty znaczone i zepchnięto władzy część w doły, lokalnie a ci na górze mają spokojną głowę i drinka do wypicia bez szwanku. I po kłopocie, to metoda, to jest sztuka rządzić i nie odpowiadać. Natomiast większość społeczeństwa postawiona jest pod ścianą bez perspektyw, bez przyszłości z jakiego powodu – nieudolności. Nieudolność to taki zawód, od lat cechujący grube ryby, co nauczone są brać wysoką gażę, za nic nie robienie. To jakaś wyższa szkoła jazdy, bez przepisów, prawa jazdy, bez skrupułów, bez jakiegokolwiek wstydu. Wiedźmy np. prezesów mianowanych, w spółkach akcyjnych Skarbu Państwa, ile to oni zarabiają i o jakie kwoty chodzi, że głowa boli, w ministerstwach podobnie, w kancelarii premiera, prezydenta, przecież tam jest zatrudniona armia biurokratyczna. W ministerstwach dla ciekawości w sumie ponad 17,5 tysiąca ludzi, kancelaria premiera nikt nie zliczy jest około 600 osób. To oni nie mają płac a honoraria. Płace mają zapewne, portier i sprzątaczka i jeszcze goniec może. Albo fakt niezbity, co niektórych trapi, dlaczego w Warszawie płace są większe o ponad 60% niż na Śląsku a 100% niż w Krakowie, Poznaniu czy Gdańsku. Nie chodzi o kierownictwo ale normalnego pracownika. Czyż tam są lepsi ludzie, lepsza kategoria, lepiej wykonują tą samą robotę i skąd się wzięła ta dyskryminacja, czy my jesteśmy jak Murzyni, bo tak to trzeba rozumieć i przyjąć. Dalej ciągnąc wątek, wszędzie biurokracja, biurokracja, która do okresu sprzed 10 lat wzrosła ponad  60%.  To błazenada, czcza farsa, kolesiostwo na każdym kroku, kombinacja najwyższej rangi…  to u szczytu władzy tak potrafią sprawnie czynić, dzielić, służyć sobie a z drugiej strony nikt się nie zabiera do uczciwej roboty, bo nie widać efektów i to od lat. Nikt nie stara się rozwiązać żadnego tematu bezrobocia, służby zdrowia czy emerytur. I wszystko odkłada się na potem, do następnych wyborów. Przyjdą drudzy i jak zwykle zmiotą pod przysłowiowy dywan, nie wyciągając konsekwencji. Bezkarność i nieprzyzwoitość do n- tego stopnia. Co gorsza nie pozostawia się dziś nawet złudzeń i nadziei na lepsze jutro. Bo tego nie gwarantuje konstytucja a  władza nie próbuje sytuacji zmienić, bo jest za słaba. Widzimy, że nie ma radykalnych zmian, posunięć, jest stagnacja i brak decyzji, pomysłów słusznych, wszystko zostało zawieszone w próżni i każdy tak to odczuwa, inne zdanie mają ci, co mają majątki, olbrzymie konta i wytworne domy, pałace, rezydencje lepsze niż miniona arystokracja czy latyfundyści.
Co nakradli to ich i jakim sposobem, kto dochodzi – nikt, omijając prawo za przyzwoleniem, nie nasza sprawa. Bo nic nie przychodzi samo, nie ma cudów. Na wiele rzeczy nieraz władza najwyższa oczy przymyka, sądy, prokuratura nie są wolne od nadużyć uginania prawa.  W końcu mamy kapitalizm, i to rabunkowy chyba, tak chciano i tak nam narzucono uznając, że tamto było do chrzanu, złe bo socjalistyczne i nie pasowało pewnej grupie, zmanierowanej elicie intelektualnej, której nie chciało się pracować. Żadnej krzty patriotyzmu nawet nie mieli i nie mają do obecnej chwili, tylko stanowiska i podział, materialna strona działalności im w głowie i to ich jedynie interesuje. To im pasuje w grze, w której są aktywni. Tak to widzę, widząc ich dorobek w pełni przez dwadzieścia przeszło lat. Tylko dyskusja, tasowania, spory i walki bez końca o stanowiska i wpływy o ideologię partyjną… Co ich społeczeństwo obchodzi, my chcemy przyzwoicie żyć i  nie być ofiarami nonszalancji politycznej. Skąd to się wzięło myślę, że w szeregach i z grona byłej Solidarności, niektórzy przywódcy mieli ambicje a ich  zapędy, roszczenia, wymagania rosły i sięgały wyżej, były zbliżone do arystokratycznej sfery minionej epoki, sprzed 1939 roku. Bo dotąd wiedli skromne życie a to im było za mało, mieli wielkie zakusy, bo chcieli mieć przepych, żyć w luksusie, świetność widoczną w biżuterii, okazałość królewską i to im imponowało. Nie wystarczała Japonia ale Ameryka im się śniła, ta z frontowej strony i hollywoodzkiego ekranu. Może zbyt przejaskrawiam obraz ale się nie mylę patrząc i czytając gazetą, jak wygląda życie bogatych spadkobierców Solidarności. W niczym nie przesadzam gdyż nikt się z tym nie kryje a obnoszą się jak burżuje przy ogólnym aplauzie. W końcu to my na nich pracujemy, nas się wykorzystuje a głupi klaszcze ochoczo by było ciekawiej. Groteska, groteska kpiną popychana.
Nie dość tego co oglądam z przerażeniem, każdy po trochu jest coraz bardziej zagubiony, w świecie miota się w kryzysie, bo faktycznie większość to na pożyczkach bankowych i zaciągniętych długach, spłatach długoterminowych czy hipotecznych. To nie są żarty, to nic innego – jak karciane długi, które się wleczą, używając porównania. I tak każdy obarczony młody, stary obowiązkami, sprawami, które serwuje życia goniąc by zarobić i mieć co do garnka włożyć albo na spłatę zadłużenia, takie to mamy dobrodziejstwo dzisiaj. Patrząc na
ulice większych miast i nie tylko, to sklepy o dziwo znikają a pojawiają się wszędzie tylko banki, apteki a potem kancelarie prawnicze, wszystko rośnie jak grzyby po deszczu. Odpowiadam, gdyby szary obywatel miał wypchany portfel, to nie musiałby oszczędzać, tylko inwestuje i kupuje i to żywą gotówką. A tak obroty mają banki i to nie polskie i się bogacą bo gdyby nie mieli w tym interesu, to by tutaj nie siedzieli. O aptekach i zdrowiu krótko i zrozumiale, gdyby człowiek był dobrze odżywiony, to by mniej chorował,
był silniejszy i wydajniejszy w pracy, widzę w tym same plusy. Co do prawników, gdyby prawo i praworządność było należycie respektowane to nie potrzeba sądów, kancelarii i tych
krwiopijców. Gdyby w końcu ludzie godnie zarabiali jak w Unii Europejskiej, 3-4 razy więcej niż obecnie, to mieliśmy mniej kłopotów, mnie przestępstw, kradzieży i rozbojów. Wszystko z czegoś wynika i ma swoją przyczynę i skutek a nikt tego nie analizuje i nie docieka prawdy. Rząd, władza od góry do dołu i w lokalnych ujęciach patrzy na siebie, kombinuje  by wynieść korzyść, bo póki kadencja trwa to należy zagrabić do siebie ile się da. I to jest myśl przewodnia, kogo obchodzi, że tam wyrwana kostka w chodniku, wyboje na drodze, wycieka woda na ulicy, władza się tym nie zajmuje, władza jest od tego żeby korzystać – z przywilejów. Czy dostaniesz się do premiera, by go spotkać – nie, on nas zbywa jak kamery a ile kosztuje utrzymanie rzeszy goryli, ministra nie osiągniesz bo ukrywa się w gabinetach i unika rozmów a nie wiadomo nawet kto ministrem jest? Co to za osoba? W połowie lat 20-stych marszałek Piłsudski na ul. Wiejską chodził piechotą i nie miał obstawy – bo po co,
i tak go kochali, bo Polacy mieli powód i uznanie za jego działalność polityczną.
Stwierdzam ci, to mają komfortowe życie, bo niewiele pokazując mają ogromne pieniądze za nic nie – robienie, to jest sztuka, to nowe rzemiosło mające doniosłe znaczenie. A jeszcze te nagrody dodatkowe za wsparcie przy takim nie – robieniu, toż to jest kpina wyjęta jak królik z kapelusza. A któż za to płaci oczywiście, że my i to dla tego, tak dobrze się  mamy, bo wciąż na wszystko nie starcza i tylko cięcia i cięcia się słyszy. Tylko nikt nie tnie swoich funduszy, wyłącznie publiczne, społeczne dobro się okrada, sektor publiczny, bo tam nikt nie zagląda i mydli się oczy pospólstwu a oni wszystko kupują, jak w supermarketach.
Władza ma nas chronić, a co robi, najzwyklej udaje i jest dobrze i żeby tylko lepiej nie było .          
Nieraz stojąc na przejściu albo siedząc w trolejbusie podsłucham rozmowę, jak ludzie
gadają czy chcę czy nie, słyszę i co słyszę najczęściej narzekanie i to nie bez powodu, bo jest
źle i co tu ukrywać. Najwięcej się mówi o kryzysie, który istniał i istnieje o warunkach, bo są gorsze dla ludzi czasy, odczuwalne dotkliwie. Niby jest dużo w sklepach a nie na rodzinnym stole itd. Kiedyś w poprzednim ustroju była partia robotniczo- chłopska i ona
rządziła i też było źle, ludzi trudno zadowolić, taka to natura. Dzisiaj jest zmiana widoczna czy lepiej, zapewne i w to nie wnikam, bo inne czasy, ludzie dojrzali więcej świadomi, chociaż na szczycie władzy piętrzą się szubrawcy i jakoś to leci. Ktoś spyta nieopatrznie a co oni takiego robią, to proste – niczym się nie przejmują . Czy rządzą nie, oni tylko sprawują władzę i dobrze się bawią za nasze pieniądze. Taka to płynie mądrość narodu , ludzie to czują i psioczą, takie to spostrzeżenie i z tym się wiąże zmartwienie i cała plaga a społeczeństwo zadaje pytanie: dokąd idziemy, dokąd zmierzamy? A któż to może wiedzieć jak nie ma planów, programów, żadnej realizacji, jest obłęd szalony utrzymania władzy i to jest podstawa. Liczy się na kolejną kadencję i to jest program wyborczy sam w sobie wspaniały. Nad wyraz świetny, niczego nie trzeba tłumaczyć, wyjaśniać ani kroić to jest fenomen i największe dzieło ekipy rządzącej i cel, który uświęca środki, bo w nie wierzymy. Chociaż jak widzę i tej wiary brakuje przez niejedno potknięcie, aferę, błąd a to się zdarza w każdej rodzinie, najważniejsze to są obiecanki, które się nie spełnia i to jest zachęta, bo to też jest polityka ale wstydliwa. Od góry zionie przeciętność i ta się rozprzestrzenia, przechodząc granice ubóstwa, określone fazy i tak płynie swobodnie w doły , nie zauważasz, że jest dobrze jednym i tak ma być. Jak i na górze tak i na dole, zwykłe życie niczym się nie różni tylko nastąpiło przetasowanie oraz zaćmienie umysłów, paraliż kompletny w politycznej kwestii, to jest metoda, wyjątkowa o historycznym znaczeniu.
Nikt też z tego powodu, że nie najlepiej jest, nie rozdziera szat, nikogo to nie zanadto drażni,
stępiały umysły od prania mózgu, od sieczki jaką słyszymy a ile kosztuje propaganda, nikt nie wycenia, tylko się sprawdza sondaże jak barometr skoczy, to jest radocha, znowu
jawią się komentarze, dyskusja plenarna na wszystkie głośniki na cały kraj. I to rządy w podrządach, relacja na żywo co słychać w gabinetach, jakie prognozy, jakie odczucia a czas leci, ucieka, czas się marnuje ale się dalej zarabia szmal mając go tyle w garści, temat – bzdurny potem wałkuje bez końca.
I tak za nic się zarabia na posadkach i stanowiskach państwowych, w urzędach a gdzie jest cenzura? Siedzieć wygodnie i mydlić, chrzanić w kółko, coś bez znaczenia a dużo się przy tym zarabia, bo krocie. Ja powiem, że to pusty przebieg, to zabór mienia i to też jest kradzież bo się zabiera to, czemu się człowiek nie przysłużył, bo nic nie zrobił, nic nie uczynił wielkiego, pomimo tego, że zgarnął dużo pieniędzy. A za co się pytam, że się jest znajomkiem, kolegą ze studiów, partyjnym przyjacielem? Kto dziś płaci w firmie za to, że się jest fizycznie obecny, czy za to, że są wyniki, które przynoszą efekty w różnej postaci, poprzez pracę i jej realizację i to jest widoczne. Nikt nie zatrudnia na piękne oczy i przyjmuje pracownika bez kwalifikacji co się spotyka w rządzie i w innych urzędach bo kogoś mianuje przez przynależność partyjną.  A ile kosztują te stanowiska, krocie a zwierzchnik wydaje lekką rękach, bo to nie jego i nie liczy się z niczym robiąc przysługę kolesiom. A majątek narodowy topnieje i się traci z widocznej przyczyny a ile tych przyczyn, można by wyliczać, wyliczać, że stron by zabrakło.
Taka sprawiedliwość nas spotyka, taka rzeczywistość nijaka, rozmyta, poszarpana przez wroga wewnętrznego, bo fiskus i rząd to wróg, wróg publiczny nr 1 a podobno państwo to my, jakże podzielone jakże przeinaczone.
Tylko głupiec może sądzić, że nie ma sprawiedliwości na świecie, że istnieje bezkarność i za nic się nie płaci, że wszystko uchodzi płazem. To taki, czy tacy są w błędzie jak tak myślą.
Człowiek przychodząc na świat, nim się narodzi to jego dusza podpisuje „kontrakt” na życie,
który musi spełnić. To samo dotyczy władzy, to jest inny „kontrakt,” inne zobowiązanie, innej natury, które za życia trzeba wypełnić, bo nic nie ma za darmo. Gdy się sprzeniewierzy zobowiązaniom to spada kara, jest zawinienie, nie w tym wcieleniu, to w przyszłym albo w następnym, cały czas jesteśmy pod działaniem i wpływem prawa
karmicznego. To miecz Demoklesa jest zawieszony nad nami, im większy grzech, błąd popełniony on spada i jest nieubłagany. Prawo przyczyny i skutku jest nieubłagane. Niedawno mieliśmy tragedię smoleńską, nikt nie pyta o opinie, czy zdanie astrologów prawdziwych, przyczyn nie należy szukać na zewnątrz ale w ujęciu karmicznym, nic nie dzieje się bez przyczyny. W myśl tego prawa: „ co posiałeś, to zbierzesz”. Nic ująć, nic dodać, taka jest prawda oczywista. Nie na próżno są wybierani na stanowiska wysokie w urzędach i w państwie ludzie odpowiedni, mający predyspozycje alba status partyjny, legitymujący się odpowiednią cechą i inteligencją, nie mówiąc o mądrości w pewnej dyscyplinie. Wybór nie jest przypadkowy, ogólnie rzecz biorąc coś ważniejszego przemawia i przechyla szalę a mianowicie: jego jestestwo żąda, wręcz dopomina się i gwarantuje spełnienie obietnic jakie składa przed sobą  jego dusza, bo to jest warunek, bo ktoś jest odpowiedni na wstępie do tego, wchodząc do gry. Przecież nikt z ulicy nie dostanie się na centralne stanowiska, to jest wpływ z wysokości nieba i to nie wola ludzi decyduje a odgórne przyzwolenia. Ludziom się pozornie wydaje, że mają największy wpływ a tak nie jest. Wyższe siły i moce, rozdają karty. I tak jest zawsze i każdy jest z tego rozliczany zgodnie z sumieniem a wiem, że nie chciałbym być w skórze nie jednego delikwenta, który lekceważy i pobłaża, nie wypełnia przyrzeczeń,  od zadań chce się wyłgać, których nie spełnia. Tak może być ze strony fizycznej, bo nikt go nie ukarze ale nie tej władzy wyższej na górze. Tam nie ma zmiłuj się. Widzimy przecież niektóre dzieci, pokrzywdzone przez los, niepełnosprawne, z różnym kalectwem, dla mnie jest to oczywiste z czym to się wiąże. Pamiętajmy: Bóg jest sprawiedliwy, ile dokonałeś taką masz zapłatę. A sam się niejeden o to prosił, tym bardziej o stanowiska i pozycje społeczne, oczywiście nie wiedząc o tym. Wiadomo każdy ma swe przeznaczenie, program i zadania, które ma zrealizować za życia, bo sam tak postanawia. Nie liczą się intencje, chęci bo dobrymi chęciami, obietnicą jest piekło wybrukowane. Liczy się wykonanie, doświadczenie i przeżycie a w tym ogólne dobro jakieś uczynił za kadencji. Co zrobiłeś dobrego dla ludzi, bliźniego, ile jest to warte. Co do przestępstw, oszustw jego skali, jak może się równać taki rzezimieszek co oszuka babcię, naiwniaka, jednego albo drugiego w przeciwieństwie do takiego co skłamie, oszuka w przysiędze w sumie naród i to 47 milionów. Nie ma żadnego odniesienia, nie ma porównania, to wielkość ziarnka maku do jabłka, ba… do dużej dyni.
Ludzie są zmęczeni rządami i z reguły milczą już, czekając rychłej zmiany i pomyślnych wiatrów.  
I to by było na tyle.
                                                                                                 Sympatyk

40.

MOJE PRZEMYŚLENIA.
Niezmiernie trudno jest przedstawić to, co nie jest nowe a nowym zapewne nie jest temat, który chcę poruszyć i takim nie będzie. Opisać to tak przekonywująco, aby było faktycznie ciekawe i prawdziwe,  to rzecz niebywała granicząca z cudem. Wzbudzić ponadto pewne zainteresowanie wielkie , by było przystępne i zrozumiałe dla wszystkich, by każdy mógł uwierzyć, że tak jest naprawdę – to popis autorski jedyny w swoim rodzaju. Łapię się sprawy duszy, czy jest coś trudniejszego, temat najtrudniejszy pod słońcem, kwestia jakże sporna,wyimaginowana, rozpatrywana na różne sposoby przez jakże światłych ludzi. Tematu się nie boję ale wezwania, które przede mną stoi, bo nie wiem jak zacząć. Wiem i nie wiem i co to oznacza? Bo wiele się mówi, przytacza, odwołuje, podkreśla, cytuje ale nikt jej nie omawia i nie przedstawia jak należy, uciekając się do teologii czy przenośni. Być może nie wiedząc, owijają temat w bawełnę, więc na dobrą sprawę spróbujmy coś powiedzieć, wyjawić czy objaśnić. Rzecz nader trudna, kłopotliwa i zarazem przejmująca, bo nie wiem jak wyjdzie? A więc do dzieła! Czym jest dusza, na to nie ma jednoznacznej odpowiedzi i nikt się tego nie chce podjąć. Kiedyś próbował w starożytności Arystoteles w swym dziele „O duszy” ale to tylko spekulacje myślowe, śmiałe jak na tamte czasy może i trafił w sedno albo był tuż obok. Czym jest naprawdę, nikt nie wie z ludzi do końca, to największa tajemnica, zagadka życia, człowieka, wszechświata i Boga. Dusza związana jest z naszą boskością, która jest w nas i w tej kategorii powiązania należy ją rozpatrywać, bo jedno z drugim ze sobą jest związane i są jak naczynia połączone. W takim razie czym dusza jest, ktoś spyta? Odpowiedź nie jest prosta i prostą nigdy nie była, stanowi zatem nierozwiązalny problem dla ludzi. Dlatego całe życie szukamy odpowiedzi i jesteśmy w podróży przez życie, poszukując nie jedno co nurtuje ludzkość i samego siebie. Bez względu na to jak duszę nazwiemy umknie nam jej jądro, sens i sedno, każda konceptualizacja wypacza najważniejsze, to co jest rzeczywiste, to co nazywamy nie jest prawdziwe i takim nie może być. Liczy się odczucie i podejście do życia, odbiór wrażenia jakie temu towarzyszy, to jest sens naszego istnienia. Każdy kto próbował definiować duszę, robił to przy założeniu, że dokonuje czegoś niemożliwego. Bo tak to jest, to przerasta umysły i nas wszystkich, wielka sprawa, niepojęta rzecz i to od zarania ludzkości… Nie myślmy, że jesteśmy dzisiaj najmądrzejsi, bo mamy taką technikę i komputery, to wszystko nic, bo to było przed nami. Były już cywilizacje, kultury co miały to samo albo i byli dalej w rozwoju i wiele zagadnień próbowali rozwikłać i nadaremnie. W pewnym punkcie utknęli, ludzkość świadomie myśląca jest od jakieś 500 tysięcy lat na Ziemi, bo jako gatunek jest dużo wcześniej bo sięga i milionów, ale nie oto chodzi ale o wiedzę, o pochodzenie, skąd jesteśmy i skąd przybyliśmy na naszą planetę. To temat rzeka może i morze a ocean zostawmy na później. Ślad pierwszej rasy ludzkości ukryty jest na głębokości 300 metrów pod lodami Antarktydy, to była rasa niebieska tak dla ciekawości. Była cywilizacja co przez 200 tys. lat istnienia nie uznawała negacji i można by ciągnąć do dziś spekulacje, domysły i co z tego, sprzeczać się rozwodzić i co to da, jak dalej jesteśmy ciemni i chodzimy w kółko goniąc jak pies własnego ogona. Po co to wszystko. Wracając jednak do tematu, do duszy to nie da się jednoznacznie wypowiadać, definiować coś co nie jest definiowalne, bo tworzy się teorie czegoś, co nie można poznać. A daleko nam do poznania czegokolwiek z tej natury, bo jesteśmy uprzedzeni i nie przygotowani w pełni. Nie na tym poziomie co trzeba, najpierw należy chcieć, zgłębić a potem zrozumieć. Mówiąc o duszy wszyscy zachowują milczenie, mistycy, teolodzy, uczeni, nie podejmują wyzwań, bo sprawa jest skomplikowana i niemożliwa do rozstrzygnięcia. Jedni twierdzą i wychodzą z założenia, że nieprawdziwa teoria dotycząca duszy, może doprowadzić do prawdy a nie rozsądne posunięcie, może stać się właściwe i wtedy będziemy mieć eurekę. Oczywiście żartując. Dalej idąc, dusza to siła życia, każdej materii surowej, to węzeł fizycznego ciała i Energii Boga. A czym jest energia, to potencjał siły obecny w każdej materii żywej, inaczej mówiąc – siła duchowa i jej moc zawarta w ciele. Co się w sumie sprowadza do energii istoty, która jest siłą życia właściwej osoby, która żyje na Ziemi i w przestrzeni. Można dodać przy okazji i energii eterycznej, to wewnętrzny potencjał siły człowieka, nie posiadający materii. Należy jeszcze wspomnieć o skrzyni duszy, to nic innego jak archiwum, w którym akumulowana jest wiedza, zapis i doświadczenie osiągane podczas łańcucha wcieleń i w każdej egzystencji. I jeszcze jedno w znaczeniu duchowym wyższej świadomości, serce to istota a świadomość istoty, to jej serce. Dla zaznajomienia ponadto wykazany tutaj wymiar, to nic innego jak skale ewolucyjne, stopnie hierarchiczne i w tym zawarty jest uniwersalny postęp, który dokonuje istota za życia istnienia. Dusza jest inspiracją życia, naszym wewnętrznym światłem co oświetla umysł i pobudza świadomość, by wszystko stało się tak jak zaplanowaliśmy dużo wcześnie przed życiem. To źródło energii drogocennej zamkniętej w świątyni ciała  i w czeluściach jestestwa. Dusza określa nasze przywiązanie do życia poprzez uczucia i miłość, jest nieśmiertelna będąc nośnikiem programu przez wszystkie życia, żywoty i całe istnienia. Dusza jest wieczna powołana do istnienia, lecz z jednym wyjątkiem może być unicestwiona. Powodem jest zbrodnia ohydna, trzy razy pod rząd w swych wcieleniach kiedy osoba mająca duszę dokonuje jednej z 7-dmiu najstraszniejszych zbrodni z premedytacją i okrucieństwem. Do tego czynu zalicza się: matkobójstwo, ojcobójstwo, dzieciobójstwo, bratobójstwo, siostrobójstwo, innego człowieka i samego siebie oczywiście. Podaję to co mi wiadomo a czy tak jest w istocie, tego nie wiem! Jak zapewne niektórzy słyszeli, czytali – dusza to pierwiastek boski, siła, potęga i twórcza moc zawarta w nas samych. To rzeczywiste jego odbicie miłości – miłości, której nie rozumiemy. Miłość jaką odczuwamy fizycznie, to tylko namiastka, czubek góry lodowej w przenośni. Jeśli ktoś, nie kocha, to tego nie rozumie, nie odczuwając poprawnie, to zabija i niszczy, bo nie pojmuje boskości w sobie i tego daru, czy łaski. Dusza jest z nami tylko do szóstego wymiaru Stanu Skupienia ŚWIADOMOŚCI. Trzeci i czwarty wymiar, to wymiar biologiczny, czwarty to są wrota niebios. Piąty to wymiar duchowy, szósty wymiar, to wymiar nieśmiertelności, który uzyskuje się poprzez wyzwolenie /nirwanę, mokszę czy oświecenie/ to przejście ze świadomości ziemskiej do świadomości kosmicznej……..Chciałem wskazać, że jesteśmy w stanie początkowym przechodzenia do czwartego wymiaru jako ludzkość i nie liczy się faktyczne indywidualne osiągi ale całości ludzkości jako rasy. Obecnie jesteśmy czwartą rasą, siódmej podrasy. Bez duszy nie byłoby zrozumienia siebie, nie zostalibyśmy powołani do życia. To boskie odbicie w nas, bo jesteśmy stworzeni na podobieństwo Boga i ten pierwiastek boski zawarty jest w duszy. Nie wielu z tym chce się zgodzić, szukając różnych teorii i gmatwając sprawę. Co oczywiste, prawdziwe samo się obroni, bo to jest prawda, może niewygodna ale innego nie znajduję wytłumaczenia. Człowiek nie chce się zgodzić, że do kogoś należy, że komuś jest coś winien, i coś jest komuś dłuższy, stąd ta hipokryzja za sprawą wolnej woli i przemądrzałości oraz niebywałej głupoty. Odkąd człowiek ma umysł mąci, spiera się, kłóci by nadać sobie rangę najwyższej istoty posiadającą wszechwiedzę a tak nie jest, bo jest tylko ziarenkiem, pyłkiem lecącym w przestrzeni ducha, pomiędzy bytem a niebytem w nieskończoności. Zapominając o człowieczeństwie, ponieważ dalej jesteśmy na poziomie barbarzyństwa – zabijając drugiego.  
Dusza to coś, co niewidoczne, rozkwita i promienieje jak kwiat – okaz wspaniały, najszlachetniejszy w swoim rodzaju. Dodaje nam blasku porywa do życia, to kryształ wbudowany we wnętrze człowieka, w najczystszej postaci, nieskazitelnie czysty blask, który przyświeca co dnia, przy wszelkiej okazji. Dusza, to esencja nas samych, woli, miłości i prawdy, to my sami sobą w relacji, nasz wizerunek, oblicze i poświata duchowa, jaką sobą reprezentujemy w odbiciu świata, ukazując przez życie i manifestując przymierze z Bogiem. Czy człowiek zdaje się sprawę, że coś takiego w nim istnieje, że jest tuż obok – druh, posłannik światła, czuły, oddany bez reszty, jego komplementarny element życia, nierozłączny. Trzeba przyjąć, że dusza jest nieustannie w podróży między wcieleniami a nasze życie doczesne teraz, trwa tyle ile mrugnięcie powieki przez Stwórcę. Najbliżej prawdy, co do duszy są hinduscy mistycy, jogini, duszę określając jako Atman, czy atma a opierając się na zapisach i wiedzy z ich świętej księgi Wed i Upaniszad,  przedstawiając koncepcję najbardziej wiarygodną, stwiedząc, że: atman jest tożsamy z całym wszechświatem, „wszystkim co jest” to dotyczy: Brahmana /Boga Absolutnego/ . Jest to afirmacja boskości w człowieku (duszy), łączącej go z boskością otaczającego kosmosu. Jest to więc wyrażenie koncepcji w skali Mikro i Makrokosmosu na gruncie hinduizmu – to wskazanie, że skoro człowiek podlega temu samemu porządkowi co wszechświat, to możliwe jest poznanie przez akt autorefleksji, istoty samego siebie, co prowadzi do poznania istoty wszechświata przy absolutnym wyzwoleniu. Według Upaniszad, atman jest więc kluczem do wyzwolenia, jedyną drogą poznania Brahmana /Boga- Absolutu/prawdziwej rzeczywistości i najwyższej, transcendentnej zasady bytu. Poznanie atamana-brahmana, jest możliwe przez wgląd w siebie, posługując się intuicją, by obejść przesłaniającego atmana w osobowych skłonnościach, związanych z bieżącą inkarnacją razem z ego, które oszołomione  Mają, ulega iluzji oddzielenia od Absolutu oraz od reszty istot. Atman (dewanagari), sanskr, „oddech” – to w hinduizmie określenie duszy rozumianej jako indywidualna jaźń, obecna w każdej żywej istocie. Atman wciela się w kolejnych żywotach (idea reinkarnacji) w kolejne ciała, podlegając prawu karmy. Atman to dusza w swej czystej postaci , w odróżnieniu od uwikłanej w świecie materii, duszy jaką określa się terminem /dżiwa/. Tyle to mądrości z dalekiego wschodu, dodając przy tym, że jogini są w szóstym wymiarze stanu skupienia świadomości ale nie wszyscy a co poniektórzy, najlepsi z najlepszych. Gdy odchodzą z życia za swoją zgodą, to po nich zostają wyłącznie paznokcie i włosy a ciało znika. Teraz chciałbym rzucić trochę światła i przedstawić rolę duszy, może wydawać to zbyt oczywiste dla jednych a dla innych sprawa z niedowierzaniem, bo to coś co nas całe życie dotyczy i dzieje się w każdym z nas, lecz nie odczuwamy tego i mało kto przypuszcza, że takie coś w ogóle się dzieje, coś co nie trafia do przekonania i świadomości. Nie wiemy, że coś takiego w nas jest i to decyduje faktycznie o naszej egzystencji, bez naszej wiedzy, udziału, prowadzi i kieruje naszymi sprawami. Tę rolę przyjmuje właśnie dusza. Nasza dusza, twoja, moja, nas wszystkich i każdego z osobna jest esencją człowieka, nie świadomość, nie ego ale ona rządzi i kieruje każdym aspektem życia czy wewnątrz nas czy na zewnątrz oraz ewentualnej śmierci. Dusza obejmuje osobowość, nasze lęki, obawy, niepokoje, miłość i smutki, nasze pasje, pragnienia. Jest niezniszczalną częścią człowieka, która nigdy nie zostanie unicestwiona w normalnym procesie życia. Zewnętrzne warunki, zachowania ludzie nieraz przez okrutne działania chcą złamać człowieka i jego duszę ale to nie jest możliwe, bo duszę nie da się złamać w żaden sposób, jest na tyle odporna by się oprzeć wszelkim próbom. Psychikę człowieka da się łatwo złamać zależy to od charakteru, z drugiej strony człowiek nie identyfikuje się wcale z duszą, bo nie przypuszcza, że ona istnieje. Siła duszy nie jest zjawiskiem fizycznym, jest czystą energią, która tętni i pulsuje promieniując z naszego fizycznego ciała. Nie jest zupełnie widoczna dla oka a można ją dostrzec w aurze człowieka. Dusza to klucz do wszystkiego, przez co przejdziemy w przyszłości na Ziemi a także tego co było w przeszłości, wszystkie przeżycia, doświadczenia, wzloty i upadki oraz w poprzednich wcieleniach a było ich tyle, że nie można ich zliczyć. Można zaznaczyć, że nasza bytność w naszym istnieniu to nie tysiące, setki tysięcy ale miliony inkarnacji, może i więcej. A dusza z nami była i przebywała w każdym wcieleniu. Zatem to staruszka, która nas nie opuszcza i cały czas jest młoda. Niebywały fenomen. Dusza zatem to coś pięknego i zarazem  potężnego, nie da się tego wyrazić w żaden ziemski sposób, więc musimy ją przez to odpowiednio szanować, jej siłę i to co sobą przedstawia i symbolizuje. Wszystkie nasze cechy, walory i wartość środka. Ona jak widać nas kształtuje, formułuje, że jesteśmy tacy jacy jesteśmy. Dusza określa i zawiera naszą osobowość, tożsamość przejawiając na zewnątrz poprzez cnoty w ten sposób ciało wyraża swą całą jakość, kim jesteśmy. To nasz wizerunek i oblicze, czasem wstydliwe, normalne lub przeciętne. Na przykład nasza dusza jest ożywiona i szczęśliwa, to przenosi się na ciało bo jest energiczne, żywiołowe zdolne przenosić skały. Dzieje się tak dlatego, bo dusza kieruje się energią radosną, bo ty ją wyzwalasz, bo dochodzi ona do mózgu, mózg pozytywnie reaguje i wysyłając impulsy do mięśni i taki powstaje efekt. Pokazuje to, w jaki sposób dusza stanowi rdzeń tego, czym jesteś i kim jesteś w danej chwili, w jakim jesteś stanie ducha. Analogicznie, kiedy jesteś przypuśćmy smutny, posępny to twoja dusza cierpi i ciało reaguje tak samo, bo wpadasz w depresję, co wyrażają emocje. Dlatego tak ważne jest zdrowie psychiczne, samopoczucie ogólne, by z twarzy nie znikał uśmiech a radość określała nasz stan szczęścia i życzliwego podejścia do życia. Tego trzeba się uczyć, to trzeba zdobywać, przełamywać trudności z podniesioną głową. Sami osobiście przecież kształtujemy życie, nie los, nie przeznaczenie, bo tak się dzieje jak chcemy, ponieważ  boskość nas kreuje, nas określa, bo żyje w nas. Człowiek jest istotą wielowymiarową, posiada siedem ciał, trzy skierowane ku zewnętrznym sferom, cztery skierowane do wewnątrz, do środka siebie. Na zewnątrz są ciała: fizyczne, eteryczne i astralne, do wewnątrz ciała: przyczynowe, duchowe, nirwaniczne i kosmiczne. Ciała wszystkie są subtelnej czy najsubtelniejszej natury. Dusza należy do sfery ducha i znajduje się w wymiarze duchowym, piąty wymiar. Jednakże promieniując, emanując siebie, przenika niższe poziomy tam gdzie przebywa świadomość, myśli i uczucia, to ją wyraża, przemawia przez emocjonalną stronę i nie tylko. Co dzieje się w nas i to co manifestujemy sobą za życia. Zachowując relacje pomiędzy składnikami naszego jestestwa w sposób doskonały. Dusza podkreślam, to esencja życia, jej słodycz jak dla kwiatu woń, nektar czy aromat, zminimalizowany w strukturze. Innymi słowy to motor działania w życiowych zmaganiach przez wcielenia, żywoty i można to odnieść do samochodu, dla porównania. Jego karoseria, poszycie to ciało, jego napęd, silnik czy motor – to dusza a kierującym jest nasza świadomość czy w na wyższym poziomie nadświadomość, to tyle.
Czym jest wymiar? Wymiar to cząstka świadomości zależna od wibracji. Wymiar nie jest miejscem, nie zajmuje czasu chyba, że go wykreujemy i to najczęściej przez duszę. Wymiar nie zawiera energii a ponieważ jest świadomością będzie przyciągał energię z pola energetycznego. Energia służy świadomości, dając jej złudzenie kształtu, głębokości, czasu, przepływu, wibracji, koloru, siły i innych atrybutów żeby wypełnić pragnienie świadomości i
tym samym duszy. Skąd pochodzi zatem energia ktoś spyta? Czysta energia istnieje w neutralnym stanie bytu. Nie posiada dodatniego ani ujemnego ładunku, nie jest wibracyjna.
Dlatego naukowcy nie mogą jej zobaczyć, ani zmierzyć, a matematycy nie rozumieją, ponieważ szukają czegoś namacalnego, fizycznego a czysta energia nie pochodzi z tego świata a tylko się przejawia. Gdy świadomość tworzy wymiar, potrzebuje energii, by móc go
przejawić i przywołując ją z neutralnego pola rozwija wibracyjny wir, który wywołuje różnicę
potencjałów , zmienność pól, ładunków a tym samym wprowadza dualność natury rzeczy.
Inaczej mówiąc, energia jest tym, czego używa świadomość i tym samym dusza, aby nadać
formę wymiarom.    
A wybiegając w przyszłość to według boskich planów, za kilka lub kilkanaście tysięcy lat, kto wie? na Ziemię przyjdą transferowane nowe dusze z odległych galaktyk i zmienią jej oblicze i przeznaczenie, te dusze, które wcześniej tu nie były. Żeby wiedzieć, to są dwie kategorię ludzi, dusz co przychodzą na Ziemię jedni z wyboru, drudzy z przymusu żeby to wyjaśnić to powiem, że z wyboru to ci, co chcą nauczać, pomagać nieświadomym swym braciom, osobom, ludziom, żeby pojęli prawdę rzeczywistą i przyspieszyli swój rozwój ewolucyjny duchowy. Bo w tym kierunku wszystko się toczy i przebiega i o to toczy się gra i nic więcej. Przekazywać, jak ja to robię i wielu innych, światlejszych na pewno. Ktoś powie po co to wszystko, co to daje, taka znajomość rzeczy, to nic innego tylko gra umysłu i zniewolenia przez ego. Bo nie pojmuje się rzeczywistego stanu człowieka – tak to odpowiem. 
A ci, z przymusu to dusze, ludzie, którzy związani są z karmą, która ich kotwiczy i zgodnie z prawem ciążenia przyciąga do Ziemi. Takie jest prawo ewolucji i prawo karmiczne, przyczyny i skutku, bo tu się urodzili i związali swe losy, tu muszą wypełnić misję i zadanie.
Teraz odsłonię rąbka tajemnicy z tematem trochę związany, jak narodziło się życie, w krótkich słowach: Bóg jako czysty Duch, nie mógł poznać siebie, kim jest  w swej naturze i rzeczywistości i tak powstało i narodziło się życie we wszechświecie poprzez procesy.
Życie powstawało nie miliony, nie miliardy lat czy setki miliardów, czy bilion, trylion lat –
kto to wie? Ważne jednak jest to, że z komórki i przez jej podział, jesteśmy w jakieś tam kolejności my stworzeni i nasza dusza wyjątkowa, unikalna w skali kosmosu.
Mam taką cichą nadzieję, że być może przez tą treść mojej wypowiedzi, inaczej spojrzy
na siebie, inaczej popatrzy na swoje życie, zachowanie i reakcje, co pozwoli zmienić siebie na plus i być może na resztę życia. Bo zawsze jesteśmy mądrzejsi mając coś napisane, przedstawione. I to będzie sukces, nie taki jak lot do Księżyca ale skok zdecydowanie świadomy w przyszłość.
 
 
I to by było na tyle.
                                                                                                            Sympatyk

41.

 

MOJE PRZEMYŚLENIA.
Świat się zmienia, gusta się zmieniają, życie kroczy szybkimi krokami, przemianami sypie z rękawa moda i to w sposobie bycia, stylu, obyczaju, tak dużo wnosząc, że człowiek co niektóry nie nadążą i nie łapie, aż głowa boli. Nie nadąża również cała reszta broniąc swych ideałów, w zwolnionym tempie biegnąc a czołówka peletonu pędzi do zwycięstwa.
Skąd to się wzięło, jak to się dzieje, że wszystko zmierza, pnie się dąży i każdy chce zwycięstwa, sukcesu, wzbogacenia. Dosięgać szczytów chwały, być na pierwszym miejscu uznania przyjmując, że innej opcji nie ma, tylko wyczyn i nagroda. Czy to jest jedyna droga do zbawienia a w tym nie ma ratunku dla przegranych. Takie prawa, takie zasady, reguły niepisane i pisane, człowiek stwarza chyba przez obraną filozofię. Pomija się przy tym samą ideę, szlachetność, piękno rywalizacji, to co wnosi wspaniałość ducha i tolerancji. W zasadzie ci, co kreują trendy, wyłącznie zwycięstwo mają tylko w głowie i to jest na pierwszym planie życia, i to im nie wystarcza ogólnie rzecz biorąc, bo wprowadzają dalej w życie, rzucając na inne fronty. To daje się poznać i staje się powszechną miarą jak w filmie, w polityce, w sporcie, w pozostałych dziedzinach trwa wyścig szczurów, walka bez pardonu bo efekt końcowy jest najważniejszy. By był tylko pozytywny wynik, który przynosi korzyść, pieniądze i sławę. A o dumie nie wspomnę. Palmę pierwszeństwa mieć, by przyniósł go puchar przechodni, w zaszczycie statua, najwyższe wyróżnienie, podium, trofeum bezcenne a gdzie to piękno widać konkurencji, ludzkich zmagań w ideach, w normalności zwykłej – pytam się… Dla mnie to snobistyczne założenie, materialne podejście do rzeczy i filozofia fałszywa, zła wyłącznie. Nikt innego nie uznaje, tylko wygrana za wszelką cenę. Idą kibice na stadion by oglądać mecz, z nastawieniem wygranej tryumfu swej drużyny, porażka nie wchodzi w rachubę, przegrana się nie liczy, takie rozumowanie głupie, niedorzeczne aż do zwariowania, obłęd ludzki cały co przynosi w następstwie koszmar po trochu społeczny. Wszędzie rozpętała się burza, chciwości, nienawiści, pasmo kontrowersji poczynań. Tak rodzą się fałszywe ambicje, agresja niepohamowana i nieuczciwa walka. Nie sportowy bój, dzika machina najgorszych instynktów, nonszalancja i pogwałcenie zasad współżycia i współzawodnictwa. Takie jest dzisiaj życie i jego nastawienie, biznes się liczy, czysty sport upada, nie ma uznania, racji swych, tylko interes. I nie ogółu ale prywatny, by zarobić i też na tym, stosując szaleńcze tortury i w pracy i na co dzień a ludzi traktując jak więźniów….
Dla korzyści nawet tworzy się prognozy, sondaże na przyszłość czy to wzrostu popytu, sprzedaży by przewidywania przyniosły efekt dużego zysku, by dały rezultat pozytywny w formie pieniędzy i to wielkich pieniędzy a nawet fortuny.
Tak to się kręci mechanizm, jak najwięcej, jak najwyżej, jak najdalej, korzyść taka do głupoty, łożyć na reklamy z wieloletnim wyprzedzeniem jak to czynią, to absurd by osiągnąć pożądany efekt, sukces, być lepszym od innych – to paranoja, czyste szaleństwo, sztuczny twór chorej wyobraźni. Zwycięstwo, rekord to oczywista przegrana, bo ile trzeba włożyć tam  poświęcenia, samozaparcia, samodyscypliny, ile w końcu wysiłku, czasu, utraty zdrowia a czasem i życia. Dla kogo to, dla wyniku. Co kryje się za osiągnięciem, nieraz życiowa porażka, bo jest się przegranym przez kontuzje na całe życie. Historia przedstawia na ogół zwycięzców, nie pokonanych i tak się toczy machina sukcesu do upadłego, bzdurnego wygrania losu. By być na pierwszych stronach gazet, czasami warto by określić swą wartość i dać innym przykład woli i hartu. Miło jest występować w roli zwycięzcy! Z drugiej strony nikt nie ukazuje, ciężkiej pracy, wylanego potu, godzin treningu i zmagań, czy to na boisku, bieżni, pływalni, skoczni. Nie mówiąc o pracy w biurach po godzinach, w domu po nocach, pomocy ze strony trenerów, zespołu pomocników, naukowców, sztabu medycznego itd. ile to wyrzeczeń, cierpliwości tych co są z boku i patrzą a są cichymi autorami sukcesu, bo wspierają przy załamaniach i niepowodzeniach. A o tym się nie pisze, bo to nie popularne, sensacje się wybiera.
Czy to się robi z miłości do sportu, pracy, czy nauki – dla nielicznych może, co żyją pasją a dla większości to wątpliwe, bo żywią się jak widać, materialną stroną sukcesu.
Mieć co najlepsze i to wszystkich gubi, urok piękna wypacza, z jakiej przyczyny: braku wizji i kontrastu w sobie, braku widoku na zrozumienie i osiągnięcie harmonii, w całkowitej gamie wartości, pełni kolorytu życia, świata, praw fizyki, całej natury i nas samych w sobie.. Widoczny jest przejaw i brak kontrastu w postrzeganiu czy to świata, czy rzeczywistości.
Co słyszę, to większość ludzi uznaje czy przyjmuje, że sukces i powodzenie to szczęście i
dobro ogólno pojęte. Nic bardziej mylnego, to teoria małpiszona.
Jak widać istnieje mentalne nie zrównoważenie, brak umysłowej równowagi jest jednym z największych problemów, przed którym wszyscy stoimy. Dotyka on większości ludzi i społeczeństwa i nie wiadomo jak się przed tym bronić. Wszechwładny w tym staje się stres, któremu wszyscy podlegamy bez wyjątku a to przez stwarzanie nieodpowiednich warunków, powstałych bolączek cywilizacyjnych, których nie umiemy rozwiązać. Jak i nerwy a jak temu zapobiec, nikt nie wie i się nie zastanawia. A wybiera się ludzi, parlament, rząd, władzę, są organizacje i co z tego, jak oni sami nam stwarzają problemy, przez nieudolność i brak kompetencji. Z pewnymi wyjątkami oczywiście. To nie sztuka być u szczytu władzy i nie umieć się poradzić czy to  z braku odpowiedniego przygotowania, wiedzy, próżności czy lenistwa albo po prostu niechcenia. Tam tylko biurokracja ma powszechne uznanie a nie działanie jak i ciągłe młócenie siana. Kiedyś dawno temu, na króla, syn był przygotowywany od małego, od dziecka i to był później prawdziwy władca. A dziś co to jest, śmiech na sali, jak nominację można kupić jak i każdy przywilej, za bułę sera, jak posiada się mamonę. Co to za cyrk, kabaret, partyjne popieranie, nominacja na piękne oczy, którą  zdobywa się przy kielichu i głupim uśmiechu, pociskaniu frazesów. Pozostawmy to na razie i wróćmy do poprzedniego  wątku: mentalny brak równowagi jest rezultatem zbyt wielkiego obciążenia mózgu, któremu podlegamy przez szaleństwo wybujałej głupoty tych na świeczniku, mecenasów szkodliwej służby własnych interesów, którym tylko ciągle mało i mało i nie mają nigdy dość. Jakim kosztem, oczywiście człowieka i z reguły tych na dole. Co roku chcą więcej, bić rekordy produkcji, zysków, wyciskają ludzi jak cytrynę a władza na to patrzy i to im jest na rękę, to im się podoba i w to graj. Życie staje się mozołem i udręką a do czego to prowadzi, do zawału serca, do choroby wrzodowej itd. Poroniony pomysł, wykształconych idiotów, którzy nie wiedzą, że są granice ludzkich możliwości ale te tępaki czy głupich udają, albo głupcami są przy swym wykształceniu. Umysł i mózg jest uważany przez większość ludzi za najwyższą formę ludzkiej inteligencji a tak nie jest, wręcz odwrotnie. Jednakże niektórym nawet tej inteligencji brakuje… Istnieje wiele innych form inteligencji zawartych w „świadomym ciele”, w tzw. jaźniowym, o którym to nauka nie ma najmniejszego pojęcia, jak i o generatorze mózgu. O którym nawet im się nie śniło, może ktoś go odkryje za kilka….. tysięcy lat. I oby! Obecnie jest ogromna liczba ludzi, którzy przechodzą albo tkwią od dawna w mentalnym rozstroju, przez takie fanaberie jakie urządzają co niektórzy potentaci, decydenci w różnym wieku i profesji ulegając szaleństwu sukcesu, zwycięstwa i totalnej zguby. To anty przodownicy chybionej idei, wizji urojonej. To nie żadna awangarda a wykolejeńcy.
Trzeba zaznaczyć, że większość ludzi przy tym jest na lekach, suplementach i narkotykach,
używkach różnego pochodzenia, począwszy od drinka a skończywszy na kawie i papierosach. Sztuczność ogarnia świat przez takich matołów oświeconych, bo nie umieją sprowadzić sprawy do normalności, bo sami normalnymi nie są z wykazanego powodu. Co tu kryć jak największe pieniądze zarabia się poza gospodarką, z produkcji broni i paliw energetycznych, nie wyłączając  lekarstw, alkoholu i kosmetyków. Poprzez te artykuły wyrządza się ludziom krzywdę, którą chyba nie pojmują. I po co niektórym szkoły, po co studia jak popełniają głupstwa nie mieszczące się w głowie, są niebezpieczni dla ludzi o zdrowych zmysłach. Tylko nie mądry może na coś takiego się zdobyć. Ci ze świecznika, nie zdają się sprawy z jednego, że te działania są sprzeczne z naturą, nie jeden ulega depresjom, frustracjom, chorobom psychicznym, załamaniom nerwowym, bo nie mogą wytrzymać naporu, presji, uciekając się nieraz do samobójstwa. Nikt nie analizuje przypadków i nie zadaje pytań – dlaczego? Odpowiem, wina to warunków, które jeden z drugim oszołom nam stwarza prze durne decyzje, postanowienia, prawa. A prawo jest dla złodziei, jest prawo a nie ma praworządności i to jest ból narodowy a może i światowy, nie u wszystkich oczywiście. Tych należy osądzić albo wykluczyć co czynią zło i to powszechne, przestępstwa moralne ale jak głupiego ze stanowiska wykopać, jak skrycie ukrywa swe racje, osadzone w przemądrzałości. Jak można go potępić, ukarać, jak on nie wie co czyni w zaślepieniu najwyższym, obwarowany partyjną przysięgą i dyscypliną. Komu taki służy narodowi, społeczeństwu, ludziom, nie po stokroć nie, bo od lat nie widać efektów namacalnych! Jak chciano się przypodobać władzom Unii Europejskiej to stawano na głowie i ustawę zatwierdzono o przedłużeniu wieku emerytalnego do 67 lat. I to w najszybszym terminie i tego dokonano pomimo sprzeciwów i niezadowolenia. Jak parę tygodni temu w jednej mieścinie w południowo – wschodniej części kraju, z powodu wyboistej drogi odcięło ich od świata, to nikogo to nie obchodzi, premiera, ministra, władze lokalne, wszyscy wzruszają ramionami i nie wiedzą o co chodzi. Nie ich sprawa, bo przylecieli z Księżyca? To nie dramat a koszmar nie z tej epoki a który to już z kolei. .  Czy ktoś będąc na stanowisku państwowym, przyznał się do błędu, czy ktoś przyznał się, że nie miał racji, czy przeprosił w ogóle, że się nie sprawdził. Czy ktoś odszedł dobrowolnie, że się nie nadaje do piastowania urzędu, nigdy i przenigdy, nie słyszałem takiego przypadku. A kraj popada w ruinę, w biedę, fiasko jest na całej linii, w całej rozciągłości jak kraj długi i szeroki.
I tu się koło zamyka, każdy sobie rzepką skrobie, brak jakiejkolwiek odpowiedzialności za czyny, zawinienia i popełnione krzywdy.
Można tu przytoczyć motto z Medalionów Nałkowskiej : „ludzie ludziom, zgotowali ten los” i należy dodać – i gotują dalej, nie znając się absolutnie na sztuce kulinarnej. Tak dla żartu.
Trzeba zaznaczyć, że mentalny brak równowagi osiąga skalę epidemii, powiedzmy na całym
świecie zaznacza to wyścig zbrojeń, militarny konflikt, polityczny, ekonomiczny czy gospodarczy trwa i nie widać końca aż się nie skończy ludzka cierpliwość. Bo ludzie nie zdają sobie sprawy, że o powyższym stanie decyduje strach, ponad sześć  miliardów ludzi na świecie, nie wie, że naprawdę nimi rządzi lęk, potworny strach, koszmar tragedii. Bo jeden drugiego się boi, jeden drugiemu grozi czy to marchewką, pięścią czy paluszkiem…… Właściwie tych, co rządzą światem naprawdę jest tylu, że policzysz ich na palcach obydwu rąk albo i jednej….. Człowiek zatracił odwagę, bo nie jest sobą i ma wiele do stracenia, to obawia  się najprościej mówiąc o wszystko co sprowadza się do materialnej strony. I to decyduje, to jest uzależnienie, strata dóbr, pozycji, finansów. A wojna toczy się  wyłącznie o te cholerne pieniądze. Bo pieniądze decydują o naszym losie o losie świata. A pieniądze to papierek i to umowny a ludzie o tym zapominają, nie czując własnej wartości. A największa wartość, to przedstawia samo życie a my jesteśmy tym życiem i to jest prawdziwe, reszta to urojenia, zmyślenia i farsa. Gra głupiego piłką o ścianę, walka z cieniem, uderzenie w powietrze. Nic tu do śmiechu tylko do pożałowania. Bo pożałowania jesteśmy wszyscy, przez taki wybór, taką decyzję powszechny obraz wyborów na całym świecie i w kraju. Wybór parlamentarny… i innych strategii, związków, filozofii życia, przejętej od poprzednich kultur. Scheda systemów władzy. Bo to jest kontynuacja zapożyczeń z przeszłości, nic nowego. Wprowadzić ucisk i upodlenie. Czy da się to zmienić, nie ma gwarancji – jak nie ma odpowiedniej świadomości. Ludzkość żyje na skraju wyczerpania psychicznego. Był przecież niedawno socjalizm, jakiś tam krok do przodu i byliśmy przed innymi ale z racji nieświadomości pogwałcono zasady w nadużyciu władzy. Za wszystkim przecież stoi człowiek, kierujący się wolą, mądrością i świadomością różnego poziomu, pokroju. Prawdą jest, że to co odrzucamy, czego nie chcemy jest dla nas zbawienne, w sensie ogólnym i politycznym.
Wracając jednak do poprzedniego nieskończonego wątku, nikt nie myśli dziś jak ma wyglądać praca w przyszłości i jakie będzie źródło utrzymania, bo to co prezentuje się obecnie, to przeżytek, niewolnictwo, które ogranicza i hamuje rozwój i tylko stwarza chaos, wciągając nas w chorobę psychiczną. Nie ma w niej wolności i samozadowolenia, atrybutu jakże potrzebnego do życia. Tylko przymus i presja, narzędzie barbarzyńców.
Z powyższego powodu, nie najlepiej kształtuje się życie, przy podziałach dóbr materialnych nie w sposób poprawny a na rzecz niesprawiedliwości. Tak  oto osiąga się stan nierównowagi, jedni mają za dużo a inni nic. A niedobór rośnie i dług publiczny osiągając astronomiczną cyfrę, lecz władza centralna, rząd namawia do większej oszczędności pospólstwo, by wyrównało straty jakie się ponosi. Jak chcą niech to uczynią, na swoim przykładzie, zaciskając pasa, pokazując przez osobiste zaangażowanie, uczestnictwo w eksperymencie, wykazać czy to jest możliwe i wykonalne. A tylko chcieć i zmusić do działania innych, to nie sztuka, niech się inni trudzą i przeklinają a samemu leżeć brzuchem mówiąc należy zrobić wszystko żeby było lepiej. Pytam się komu ma być lepiej, biednemu co za ironia. Zaciskajcie pasa, zróbcie wszystko by ratować to co się zniszczyło i spowodowało przez nieudolność. A ostentacyjnie opływać w zbytku, spożywając nadmiar tego co możliwe. I to z całą zgrają przydupasów i lizusów. Będąc przy korycie tak trzeba postępować i korzystać ile się da. To najlepsza metoda by stwarzać sobie najlepszą przyszłość, tylko nie dla społeczeństwa. Bo cóż to za sztuka sprawować władzę i ludziom nie pomagać a ich gnębić podatkami. W Europie jesteśmy w czołówce, bo płacimy jedne z największych podatków przy minimalnej płacy a nikt się nie uskarża i nie sprzeciwia stanowisku, słabiutkiemu rządowi i administracji państwowej może i nikczemnej. Bo nie jest dla obywatela a przeciwko niemu, ma być na usługach a jest wręcz odwrotnie, kierując się wrogością. Tak to ludzie odczuwają i odbierają i nikt nie stara się zmienić tego wizerunku. Czy komuś na tym zależy, by to poprawić? Naprawić Rzeczpospolitą.
Trzeba jak sportowiec, zawodnik trenować, ćwiczyć, siódme poty wylewać by wynik osiągnąć dobry, nie jak mądrala, cwaniak na cudzych plecach chcąc się dostać do raju.

Tak podchodzi się do życia, do wszystkiego, ważne jest co w duszy gra, tym z wysokiego stołka, zapewne modna piosenka – olewanie totalne, gra w zielone nie wiosną a ponurą porą. Tylko o jakiej duszy mowa, tej skrytej i przewrotnej czy prawdziwej, jeśli chodzi o jej części składowe: duszy czujące, myślącej, czy duchowej. Na szczeblu najwyższym energia płynie w jednym kierunku i tak się rozprzestrzenia, co się odbija na niezrównoważeni i nastroju, naszych myśli i odczuć. Stąd i agresja i nienawiść w jakimś tam stopniu, która oddziaływuje na życie, nasze i smutne wiadomo z braku nadziei.

Jeśli spojrzeć na sprawy z wysoka, z lotu ptaka  jest to skryta psychologia społeczna, nikt się z tym specjalnie nie para, nie zajmuje, bo to temat drażliwy, komu potrzebny. Ale zacznijmy od początku nowoczesnej historii, problemy na dobrą sprawę zaczęły się od dawna, to o czym piszę a to od Kościoła począwszy, bo Kościół zaczął wierzyć i głosić wszem ideę, że niesie światło a wszystko inne to ciemność, reszta to zabobon, w tym i nauka została zepchnięta na margines a przeciwnicy tego to byli innowiercy, sądzeni i prześladowani w więzieniach, jak nie uznawali teorii i racji Kościoła.

Wytwarzając w ten sposób problem dualności, konflikt moralny a potem społeczny , który

rozgranicza dwie połowy a to nie zgodnie z naturą rzeczy i samej rzeczywistości. Wprowadzając filozoficzny zamęt, religijny mętlik, teologiczny absurd. To niezgodne przecież z prawami fizyki i natury świata, samej istoty życia . Sam przecież człowiek jest asymetryczny bo składa się z dwóch jednakowych połówek, które tworzą całość komplementarną. To tak samo jak noc i dzień, ciemność i światło – jedno bez drugiego nie może istnieć, to reguła obrazu fizycznego świata. Na co się zda zmieniać rzeczywistość.

Wyznawcy Kościoła, co korzystali z dualności koncepcji światła na swój sposób,  nie uznawali ciemności, zaczęli tracić swoją podstawę miłości i rozsądku, stąd ustawiczne piekło w głowie, prowadzone dysputy, wojny poglądowe, spory na wszystkich frontach i w innych dziedzinach życia, godzące w jednomyślność powszechną. Do dziś istnieje rozbieżność między światem polityki a światem religii a nikt nie chce ustąpić miejsca i jest niezgoda i waśń na każdej linii. A chodzi o wpływy, interesy i władzę a w tym o pieniądze najbardziej, stanowiska, role. Bo wszystko jest podzielone jak na szachownicy. Stąd i przyczyna i skutek, chociaż w niektórych przypadkach istnieje pojednanie, zrozumienie i podział, idą ramię w ramię, by nie stracić swego, to znaczy skarbów jakie przez lata zdobyli. Stworzono i piekło do pogwałcenia wolnej myśli ludzkiej, dla informacji: piekła nie ma – piekło to zaciemnienie umysłu, chaos, który tworzymy w umyśle na różne sposoby i to od zawsze wynikający ze sprzeczności poglądów i nie radzenia sobie z kombinacją powstałą.

A ktoś to skrzętnie wykorzystuje i straszy ludzi jak dzieci, nie św. Mikołajem a diabłem.

Ciągnąc dalej wywód, światło według luminarzy Kościoła i w tym jasność znamionuje dobro, szczęście, miłość, to pozytywne strony natury a pomija się drugą stronę, czyli ciemność, cień, zło. To wytwory psychologiczne, niezgodne z naturą rzeczy, są nieautentyczne wprowadzające w błąd człowieka. I tak tworzy się dualizm okropny w sposobie jak i cały podział rzeczywistości. Ci, starają się być bardziej oświeceni niż światło. Tutaj nie ma rozgrzeszenia, to jest celowe działanie, oczywiście za wiedzą… z prawdziwości wyłania się druga strona medalu, prawdziwy kontrast rzeczywistości ziemskiej, nigdzie indziej nieznany. Tak i wprowadzono w pewnym czasie, w jakieś chwili Boga i szatana, obraz dobra i zła, światła i ciemności, żeby pogrążyć ludzkość w otchłani niewiedzy, nieświadomości i tak to trwa i trwa. Snując bajki do poduszki grzecznym dzieciom. A ludzie w to wierzą  i w istnienie niedorzeczności, w wypaczenie prawdy i jej sensu. To określenie spójności decyduje i prawo, wszystko ma swoje podłoże w realności… Jak wiemy istnieje prawo przyciągania, jak np. myślimy, prosimy, pragniemy, chcemy, żądamy dla siebie dobra lub inną określoną rzecz – to właściwie ściągamy przeciwstawne czyli zło, zgodnie z prawem. Ktoś komuś źle życzy, to z kolei z zgodnie z prawem rezonansu do niego powraca i to po czasie ze zdwojoną siłą. I tak to się odbywa w sposób naturalny, normalny i przyzwoity i dodam sprawiedliwy.

Namacalnie widać więc, że w życiu występuje dualizm i serwuje nam kłopoty. Tak sprawy się mają, gdy nie zna się prawdy. W związku z tym opierajmy się na sobie, na naszej intuicji bo najlepiej wiemy, co dla nas dobre i w czym dobrze się czujemy. Gdy coś jest nie tak, źle przyjmujemy i to nas porusza do żywego i jesteśmy źli, niezadowoleni i okropnie się czujemy, to jest wewnętrzny sprzeciw. Bo powstaje niezgodność i opór, tak  podświadomość broni się przed nieprawdą, oszustwem stworzonym przez ludzi… natura nie okłamuje, bo nie umie, to człowiek drwi z natury czasem i to jest pogwałcenie prawa, którego nie rozumie. Dalej idąc, dualizm to pogląd, to przedział czasu zamknięty w zakresie od… do, w ciągłym przemijaniu, przechodzeniu od jednego do drugiego. Od smutku, do radości, od spokoju do złości, uśmiechu do płaczu itd… Gdyby nie było ustawicznej zmiany, zamiany stanu nastroju, to człowiek byłby niezrównoważony, obojętny, w jednym stanie i w cyklu jednostajnym, prostolinijny. Bo byłby albo smutny czy wesoły a to byłoby nudne i na dłuższą metę, nie do zniesienia. Życie tworzy nam kalejdoskop różnorodności, bo nawet dwie krople wody nie są takie same a co dopiero ludzie!

A tak występuje przemiana sama w sobie, istniejący przeskok do zmiany i kierunku jak sinusoida, fala przemienności nastroju. I ta powtarzalność czyni urozmaicenie bo z radości wpada się w smutek, poprzez złość czy przygnębienie, sytuacja stwarza i naukę i doświadczenie najlepszą lekcję życia, która nas wzbogaca i jeszcze jak pomaga, ucząc się bez przerwy….

Dalej ciągnąc sprawę z historii Kościoła to śmiem twierdzić, że występująca kontynuacja strachu swój szczyt osiągnęła w czasach bezmyślnej Inkwizycji, gdzie szalały sądy i podejrzenie o działanie z siłami nieczystymi a to zwykły proceder by wykląć tych co posiadali większą wiedzę duchową i większe zdolności. Do dnia dzisiejszego rodzimy się ze strachem w genach, gdyż przez całe wieki istniało wyłączne nawracanie wiary, obrona religii i jej przykazań, kara za grzechy, biczowania, cierpienia i katorga przez to, że jesteśmy grzeszni i, że w ogóle przyszliśmy na świat . Co za paranoja, zwykły bezsens i niedorzeczność wprawiająca w osłupienie.

Co przyniosła inkwizycja, zwykłe tortury, ogień palił niewinne dusze, bezbronne istoty, toż to pogański kult, co czczono chyba głupotę, tępotę, toż to upośledzenie, które i dziś się spotyka na ustach biskupów, księży i kaznodziejów. Jak można to słuchać, takie brednie.

Komu to potrzebne? tak się dzieje przez religię i jej dogmaty, wymuszenie wiary, czy to głupota przemawia czy kult władzy. Za Inkwizycji ogień trawił i zabijał duchowość w ludziach a to nie ma nic wspólnego z wiarą i Bogiem. To ludobójstwo, barbarzyństwo prawdziwe. Bo jak się nie rozumie rzeczy, zjawisk to się karci i wywołuje burzę, w jakim celu – absolutnej władzy i przejęcia kontroli nad życiem i śmiercią. Wiara a duchowość, to nie to samo, to mieszanie pojęć jakie przedstawia Kościół i duchowieństwo. Duchowość, to wejście na ścieżkę świadomości boskiej a czy duchowieństwo chce, by ludzie byli światli i świadomi rzeczy nie, chcą tylko by ludzie byli poddani, posłusznie słuchali ich wersji, co oni mają do powiedzenia na temat świętości i żeby im służyli nieustannie, pokorni jak Bóg przykazał, ich Bóg oczywiście, jakiego oni stworzyli dla nas. A za to mamy ich czcić i wynosić na piedestał w imię czego?

Czy dziś się coś zmieniło, nie przyjęło tylko inną formę zachowania pozorów. Nie można stać w miejscu i cofać się, życie idzie do przodu, świat, wszechświat się rozwija, prze do ku nowemu przecież widoczna jest ekspansja całości i myśli, techniki, nauki, sami jesteśmy obecni w innym czasie i to jest rozwój a nie klepanie tego samego różańca co już przebrzmiało.

Wracając do sportu, faktycznie nie znamy prawdziwej natury drugiej strony medalu, gdyż za każdym zwycięstwem kryje się porażka, ledwie ułamek, milimetr, bramka. Jeśli ktoś wygra, to inny przegrywa a jest ich tysiące, pozbawionych sukcesu. I tą pigułkę gorzką trzeba przełknąć, nieraz w ciszy płacząc. Tego się nie widzi, jak i nie widzi się tego piękna zmagania, walki  z samym sobą i słabością, kogo to obchodzi jak ważne są zawody, mecz,

trzeba zobaczyć zgranie, popis, kolektyw, współzawodnictwo, zespołowość, pasja wspaniała każdej konkurencji, dyscypliny. A człowiek w tym uczestniczy i w tym jest najważniejszy, bo daje z siebie wszystko, angażując się i znosząc na najwyższe poziomy ludzkich możliwości i ta idea gdzieś zostaje zepchnięta, pominięta, jak liczą się pieniądze, kasa i sława. Jaki jest w końcu dorobek i szczyt, ile kto zarobił, to jest jak widać plugawe zawodowstwo, nic za darmo, za wszystko się płaci, wszystko kosztuje. A zdrowie przy tym ile jest warte. I tak się toczą sprawy w powiązaniu i bez powiązania, czasem się rozmijają ale to nie ma większego znaczenia, liczy się wspólnota działania, jeden cel, niepodzielna władza nad możliwością ciała i ducha…… bo bez ducha walki nie byłoby zwycięstwa.

Tematy są może zbyt rozstrzelone ale mają wiele wspólne w połączeniu, jakiś związek i jedno z drugiego wynika, z sobą się zazębia w jakiś tam sposób. Nie ma rozdzielenia, wszystko stanowi jakąś konfigurację i przeplata się z sobą na przełomie czasu i przestrzeni.

A życie samo wszystko weryfikuje, prędzej czy później prostuje. Tylko historię ludzie zniekształcają a wartości dobierają według własnych kryteriów…..

 

 

I to by było na tyle.

 

Sympatyk

42.

Moje przemyślenia.
Prawdę mówiąc, tak mało się wie o życiu a co dopiero o śmierci, o człowieku tym bardziej, mało się zna z różnych przyczyn bo niewiele się wnika, rozmawia i czyta. Mało kto zdradza ciekawość w te tematy i nikogo nie obchodzi z reguły, co będzie jutro z nami. Takie to oddziaływanie i obrany kierunek na życie i wielu z nas tego się trzyma. Czy ma znaczenie drugi człowiek? kogoś się mija jak zwykle bez entuzjazmu, czy ostatni raz, nigdy nie wiadomo, czasem spotyka się na ulicy ot tak, czy sąsiada, znajomego z  podwórka, niekiedy znajomego z widzenia, nie przypuszczając co może być za chwilę, za jakiś czas, co naprawdę dzieje się w nas złego, czy dręczy sumienie, zżera choroba, jakie kiełbią się myśli nieczyste.  
Nie ma powodu by pytać, zanadto nie ma się czasu i nie przystoi, brak takiej potrzeby by się interesować czyimś życiem, rzucić okiem na wszystko co się wokół dzieje. Konkretnie nie nasza sprawa a jednak? Właściwie nie wie się nic, na temat innego człowieka, co przeżywa, jaki jest jego stan, jak mu się życie układa, co myśli i jakie ma problemy a szczególnie natury psychicznej. Każdy stanowi zagadkę sam dla siebie, przez swą tajemniczość i skrytość wewnętrzną. Nieobecność czasem wyrażoną milczeniem, bo każdy wybiera swoją drogę, życie na własną modłę i przemarsz według gustu i woli…
Dopiero jak ktoś targnie się na życie, popełni samobójstwo czy umiera, to się rozpacza, nie można pogodzić się z faktem i uderza jedno – dlaczego? Czy nie można było zapobiec, pomóc jakoś, nie dopuścić do tego czynu i czy w ogóle było możliwe, żeby do tego nie doszło. Dlaczego o tym piszę , bo miałem teraz taki przypadek śmierci sąsiada z drugiej klatki. Bo szkoda każdego życia, jakie ono jest nie wnikajmy, każdy jest ważny a życie jest cenne i najważniejsze z wszystkiego co mamy. i nie patrzmy jaki ktoś był i jest, nie roztrząsajmy jego cech, wad, przyzwyczajeń i natury osobistej. To dalszy plan, jego życie jest ważne, to skarb bezcenny i tak na to patrzmy. Ludzie są różnej natury, maści i koloru, przyzwoici i mniej, dobrzy czy gorsi, młodzi czy starzy, nie w tym rzecz – patrzmy na to, że stanowimy względem siebie – społeczeństwo, naród, ogólnie człowieczeństwo, pewną rasę ludzkości tu na Ziemi a w kosmosie……. I pod tym kątem analizując myślę jakie powody decydują, że ktoś ucieka od życia przed czasem, pośpiesznie dokonując falstart. Czego się boi, co stanęło na przeszkodzie, jaki powód miało załamanie, jakie podłoże wywołało czyn okrutny dla samego siebie – pozbawienie życia. To tragedia  osobista czy społeczeństwa. Pytań można zadawać a i tak nie znajdzie się odpowiedzi, bo ofiara zabiera prawdę zawsze do grobu. Wiadomo, że istnieje powszechna znieczulica i to od góry, do dołu jeden drugim się nie przejmuje, to widać i się spotyka na każdym kroku. Taki właściwie oglądamy świat przez materializm, kapitalizm stworzony nie od dziś – teraz to jego odczuwamy kontynuację.
Analizując pobieżne, to życie staje się bardziej okrutniejsze, pomimo wyższej świadomości
przez upadek moralności, braku przyzwoitości i bezwzględne traktowanie ludzi. Najgorzej wychodzą na tym słabsi i delikatnej natury.
Z reguły ci, spokojni, cisi, zrównoważeni i wrażliwi ludzie, mają najwięcej problemów psychicznych, z braku przystosowania się do życia i jego warunków, bo świat jest brutalny, bezwzględny i nieprzystępny. Otoczenie nieraz okropne i fatalne. W tym i trudność, adaptacji a nikt nie pomaga, wręcz szkodzi i bruździ. Nieprzychylność dominuje i wrogość, takie jest środowisko względem siebie, obojętne i zimne taki klimat jest i w nim się żyje, pracuje, każdy się znajduje. Nie mówiąc o warunkach psychofizycznych, to się odnosi do rodziny, miejsca w jakim żyjemy, pracy, kompletnie nie czułym, pozbawionym miłości, współczucia i litości. Oczywiście nie we wszystkich miejscach. Najczęściej tych odosobnionych. Ktoś się nie zgodzi z zarzutami a spójrzmy na siebie i uderzmy się w pierś, ile to drugiemu faktycznie dajemy, ile dla niego mamy czasu, cierpliwości, troski i poświęcenia. Za życia całego oczywiście.
Tym razem chciałbym poruszyć sprawy jakże bliskie, znajome a rzeczywiście odległe, dalekie, nieprzyjemne, tajemnicze i nieznane a dotyczą śmierci i przeżycia, tego co nazywamy życiem po życiu. Ktoś może mieć wątpliwości, bo mu plotą i wciskają do głowy różne głupoty, podważając istnienie innego życia. Nie słuchajmy nikogo, żadnych teorii, zaprzeczeń, mądrości tych co nic nie wiedzą, opierajmy się li tylko na sobie i własnej podpowiedzi wewnętrznej, co ona ma nam do przekazania. Jeden chce drugiego uczyć, z wiadomego celu, bo chce zarobić pisząc książki, snując wypowiedzi o tym, czego do końca nie rozumie albo nie jest w temacie. Słuchajmy własnego głosu i sumienia, podświadomości, która nami i kieruje i wskazuje jak i co oraz tych, którzy przeżyli poprzez doświadczenie i mają wiedzę, gdyż mają kontakt z drugą stroną, z duchami, aniołami, wyższymi aniołami i wyższymi istotami z wyższych światów, wyższych wymiarów. Duchy, nie należy rozumieć jako te, które pojawiają się czasami po śmierci ludzi, to są upiory, zjawy, poświaty astralne, które po śmierci fizycznej osoby, błąkają się po świecie. To omówię nieco, w dalszej części wywodu. Ci, którzy przekazują powyższą wiedzę, dobroć intencji, robią nam łaskę, byśmy ich wysłuchali, bo mają tak wiele dobrego do powiedzenia, bez narzucania się, szczerze i otwarcie. By rozwiać wszelkie wątpliwości na ten temat, by było jasne i zrozumiałe, jako normalny proces życia sięgający nieskończoności. Sam stanowię ogniwo pośrednie, bo się dzielę z tym co wiem i chcę by inni byli świadomi tych rzeczy i życia w normalny sposób, bez stwarzania tajemnic i tabu, jak to się robi w różnych dziedzinach. Otwartości i prawdy, tego nam brakuje, niech nic nie będzie zakamuflowane.
W nawiązaniu do tego chciałbym przedstawić prawdę, część tajemnicy odsłonić prawdziwej o życiu i sprawach po „drugiej stronie życia”, by przedstawić choć odrobinę wiedzy, zaznajomić z tym, co nas czeka tam, za ścianą niepewności. I jak to właściwie jest z tą tajemnicą odwieczną człowieka po śmierci fizycznej. Czy jest śmierć ostateczna a życie jest jedno, by rozwiać obawy bo wszystkiego się nie wie do końca. Chociaż śmierć to zjawisko częste i powszechne a sami jej nie unikniemy, to tylko kwestia czasu, każdy ma swoją godzinę, swoje przeznaczenie. A w ciągu istnienia przeżyliśmy nie jedną śmierć a miliony.
Ciągnąc temat strony tajemnej, to mędrcy mówią: śmierci nie ma, jest tylko przejście na wyższy poziom wiadomości. Co to oznacza, prawdę czy fałsz? Ktoś spyta, odpowiem wprost – prawda to, ta rzeczywista, nie podlegająca dyskusji. Należy przyjąć to jako aksjomat, pewnik bez dwóch zdań. Każdy podobno wybiera czas i godzinę i sposób odejścia z tego życia i ma to ustalone zgodnie z „kontraktem na życie” wedle swojego życzenia a jak jest w istocie, tego nikt nie wie z żyjących? Tylko jeden Bóg, dawca życia.
Nie można przewidzieć jej następstw, przy tragicznych przejściach, gdy się nie układa w małżeństwie, w rodzinie, w pracy, w życiu – zawsze działa impuls. Zgryzota, rozpacz wytrąca nas z życia, rzucając w otchłań beznadziei i to jest stan zatracenia to porywa człowieka do szaleństwa. Niewiele znamy siebie, nie wiedząc jak zareagujemy w krytycznych momentach
a jak zachowa się inny w tej samej sytuacji, co kto przeżywa, co myśli, co siedzi mu w głowie, to obłęd. Wiadomo, że zewsząd znieczulica i obojętność to nie reguła ale twarde życie, bo są ludzie bezduszni a są tego różne powody. Przed najgorszym nie da się obronić. Najczęściej chodzi o sprawy materialne, bo kto się ma lepiej, to o innym zapomina i tak jest najczęściej. To groźba dla nas wszystkich, bo w drastycznych sytuacjach można się znaleźć prędzej czy później i na człowieku nie można do końca polegać, jedynie na Bogu. Bóg nikogo, nigdy nie zawiódł, bo jest miłością sam w sobie i my jesteśmy tym samym ale tego nie rozumiemy, na nasze nieszczęście…
Przez materialne przyjęcie koncepcji życia, człowiek staje się egoistyczny, zajęty sobą i w większości tylko udaje, na sobie skupia życia, czasem na rodzinie, najbliższych a wszystko inne pozostaje poza murem nieprzystępności. Najgorsze jak w takich razach, psuje się wspólne pożycie, nie ma się wsparcia i zrozumienia, jest krytyka, oskarżenia, jest przyczyna, okropne warunki życia bez miłości. Niezgoda rani, wytrąca z obiegu, człowiek oddala się od innych, zamyka się w sobie, nie mając zaufania, kryzys wstępuje i zabija od wewnątrz, czy jest ratunek choćby połowiczny, tylko wtedy jak jest współczucie i zrozumienie.
Wracając do sprawy najważniejszej życia po śmierci przysłowiowej, a więc po kolei, jeźdźmy z tematem: wiele ludzi stara się dowiedzieć, co się dzieje gdy opuszczamy życie doczesne, to
chyba jedna z największych tajemnic życia. Wiem, że wiele ludzi walczy z licznymi wątpliwościami i tematami tabu dotyczącego „życia po śmierci”, może być to konsekwencją
religijnej wiedzy albo wychowania, nauk Kościoła czy naukowych teorii, która została wchłonięta do głowy, co stanowi pewnik. W ciągu całego życia wszyscy zastanawiamy się, dlaczego się rodzimy i pojawiamy się w życiu, tu na Ziemi i w jakim konkretnym celu.
Co jest naszym zadaniem, jaka jest nasza rola do wypełnienia i co powinniśmy osiągnąć.
Bo na świecie żyje niewielu, którzy znają swoje prawdziwe powołanie i przeznaczenie. My
należymy do tych, którzy je poszukują, świadomie czy nieświadomie, tak to się odbywa.
Coś wewnętrznie nami kieruje i doprowadza do określonych celów, poprzez wzloty i upadki,
zwycięstwa i porażki. A właściwie prawda zawarta jest w nas samych, bo jesteśmy skarbnicą wszechwiedzy. By lepiej zrozumieć, to trzeba przyjąć, że życie to niekończąca się podróż, która nigdy się nie kończy – nawet po naszej śmierci. Odchodzi nasze ciało, które jest odzieniem i, które zmieniamy jak przysłowiowe rękawiczki. Tak naprawdę odejście ze świata fizycznego, staje się początkiem odrodzenia w istnieniu wiecznym, niekończącego się życia i natury…. To proces nie kończący się w wyższym świecie, w wyższych wymiarach.
Dla wprowadzenia i rozwiania pewnego tabu, nasza dusza kontynuuje proces przynależności do ciągu istnienia nieprzerwanie ponieważ, gdy człowiek zasypia, nasza podświadomość przejmuje kontrolę, osłabiając więzy ze światem fizycznym, z fizycznym wymiarem jednocześnie podwyższają się wibracje dzięki czemu łatwiej jest połączyć się ze sferą astralną czy duchową. I wtedy subtelne ciało dokonuje podróży astralnych co noc, w duchowej i astralnej sferze o których się nic nie wie, niewiele pamięta. Dusza i ciało jaźniowe ulatują w przestrzeń i to zależy od tego jakim ktoś jest człowiekiem wrażliwym, czy twardo stąpającym po ziemi, to tak się unosi, takie ma sny. Ulatując daleko, jesteśmy zakotwiczeni z fizycznym ciałem tzw. srebrnym sznurem i związani z nim na dobre. Sznur dopiero pęka i zostaje zerwany w chwili śmierci, gdy następuje przejście do innego życia. Wiadomo, że za życia dusza opuszcza nasze ciało fizyczne bardzo często, bez naszej wiedzy i woli, ulatując do przestrzeni międzygwiezdnych, by naładować akumulatory, potocznie mówiąc a to znaczy żeby się zregenerować, by nie ulec zbytniej materializacji tu na Ziemi…
Należy przy tym wiedzieć, że w dzień gdy ciało fizyczne czuwa, to i z nim ciało eteryczne, natomiast śpi ciało astralne a nocą aktywne jest ciało astralne, a śpią ciała: fizyczne i eteryczne, to tak na marginesie.  
Należy wiedzieć jeszcze i przyjąć do wiadomości, że za życia są nam przydzieleni odgórnie pomocnicy, niewidzialne istoty, do różnych spraw, którzy nam służą w dzień i w nocy. Każdy człowiek ma swój odrębny oddział czy sztab pomocników, którzy nam wskazują i radzą na wiele sposobów a my tego nie dostrzegamy i nie widzimy ich roli, ich obecności. Tak więc na świecie ile żyje ludzi, to w ich otoczeniu znajdują się niezliczone rzesze zastępów, pomocników życia do przeróżnych usług, taki to mamy przywilej nam dany przez porządek wszechświata i to należy i trzeba docenić, najpełniej wykorzystać według woli i mądrości.
Co do samego zjawiska śmierci, przychodzi z wiekiem taka pora i czas, kiedy się wie i czuje
Ostateczność i nadchodzący kres a do tego jesteśmy przygotowywani przez naszych pomocników, bo skrupulatnie porządkuje się sprawy, porządkuje rzeczy, dokonuje się rozrachunku z życiem i innymi ludźmi. By pozostawić po nas stan najlepszy, by nasze imię nie było szargane, by jak najmniej było po śmierci kłopotu związane z naszą osobą. Każdy pozostawia po sobie ostatnie życzenia i oczywiście jakiś testament. 
W chwili śmierci wszystko, co posiadamy będzie dla nas bezużyteczne: dom, rodzina, bliscy, krewni, przyjaciele, znajomi, rzeczy, całe posiadane bogactwo traci sens. Większość tego, co  robiliśmy za życia, nasze zmagania, pozycja, status społeczny bierze w łeb, to jest już bez znaczenia. To wszystko co służyło zaspokojeniu pragnień naszemu ciału ulatuje, nie ma żadnej wartości, to odchodząca w niwecz marność świata, nie mająca już pożytku. Kiedy
żyjemy nasze ciało uzależnione jest od pięciu podstawowych elementów czy czynników,
w przypadku jakiejkolwiek zmiany w równowadze pięciu tych elementów czujemy się źle lub
chorujemy czy popadamy w przygnębienie, frustrację czy smutek. Chorujemy jak jest zbyt gorąco, to samo jak jest zimno, jednak w chwili śmierci znika automatycznie uzależnienie tych czynników, bo zostajemy wyrzuceni poza margines życia. Nasza fizyczna egzystencja, która opiera się na pięciu wewnętrznych elementach życia tzn. ciele, płynach ustrojowych
ciała, ciepłocie ciała, oddechu i wyglądzie czy sylwetce ciała, koresponduje z pięcioma elementami zewnętrznymi świata fizycznego tj. ziemią, wodą, ogniem, wiatrem /powietrzem/ i przestrzenią. W chwili śmierci, pięć wewnętrznych elementów rozpuszcza się w sobie na dobre stopniowo, przechodząc jedno w drugie. To samo dzieje się w późniejszym następstwie z elementami zewnętrznymi, w które zatapiasz się wchłonięty, przechodząc przez pięć żywiołów: ziemię, wodę ogień, powietrze i eter/przestrzeń/. Jeśli w ciągu życia
wszystkie doświadczenia były w fazach rozwojowych, wyrażanej w kreacji religijnej bóstwa, w kontemplacji religijnej, w medytacji – wówczas poprzez urzeczywistnienie samego umysłu i jego bogactwa myślokształtu, będziesz mógł rozpoznać fazy rozpuszczania, mając możliwość uwolnienia się od cierpienia, bólu, przykrego stanu i osiągnięcia łagodności przejścia na drugą stronę rzeczywistości. Proces ten zaczyna się wówczas, gdy element ziemi rozpuszcza się i ulega wchłonięciu przez element wody. Towarzyszy temu wewnętrzne doświadczenie polegające na tym, że każde zjawisko przybiera żółty kolor i wygląd. Zobaczysz i doświadczysz jak rozpada się wszystko, oprócz wielkich powodzi i trzęsień ziemi. Nie sposób tego wytrzymać a musisz, ponieważ twoje siły będą szybko zanikać. Jeśli jesteś w stanie to powinieneś spróbować zidentyfikować się z tym zjawiskiem i medytować, że wszystkie te rzeczy razem z tobą czyli umysłem, są jednym – żółtym obrazem i one pozbawione są niezależnej od siebie egzystencji. Oznacza to, że przekraczasz – dualność, wówczas możesz osiągnąć poziom wymaganego oświecenia . Jeśli zaprzepaści się tę szansę, wówczas kontynuować się będzie w ponownym życiu bolesne przeżycia i smutek.
W drugiej fazie element wody rozpuszcza się i zostaje wchłonięty przez element ognia, towarzyszy temu wewnętrzne doświadczenie, że wszystkie zjawiska przybierają biały wygląd. Na zewnątrz doznasz wrażenia, że cały świat i wszechświat został zalany wodą i zatopiony a ci, którzy znajdują się koło ciebie, mogą spostrzec, że twoja twarz i wargi gwałtownie wysychają. Poczujesz skrajne pragnienie picia a wszystko to jest tylko wytworem twojego umysłu jako woda i biel a to stanowi następny krok ku oświeceniu, jeśli się prawidłowo podąża. Kiedy trzeci element tj. ogień rozpuszcza się w elemencie powietrza,
wewnętrznie doświadcza się tego, że wszystko w tobie i wokół płonie, wówczas uchodzi ciepło i obniża się ciepłota z twojego ciała zupełnie. Jeśli zdoła się w tym momencie skoncentrować czy skupić to przechodzi się w dalszy etap a uchwycenie tego jest zjawiskiem i wytworem umysłu w sferze zewnętrznej i wewnętrznej. Jeśli nie osiągnie się tego stanu to element powietrza rozpuści się w samą przestrzeń. Kiedy to się wydarzy, doświadczy się wewnętrznie koloru zielonego a zewnętrznie natomiast tego, że wszystkie zjawiska ze świata zostają zdmuchnięte przez huragan wielkiej burzy. Usłyszysz miażdżący odgłos tysiąca piorunów i grzmotów, koncentruj się i medytuj z powagą najwyższą i wiedz, iż wszystkie te dźwięki, światła i kolory jakich doświadczasz są wytworem twojego umysłu i że nic nie istnieje niezależnie od niego. Jeśli potrafisz urzeczywistnić, że umysł sam w sobie jest nie posiadającą własnego istnienia pustką. Co oznacza, że wszystkie zjawiska i rzeczy łącznie z osobowością i świadomością człowieka nie posiadają stałej natury…..
Jeśli nie osiągniesz tego stanu, przestrzeń rozpuści się w samą świadomość, wkroczysz wtedy w bardzo głęboką ciemność i utracisz zdolność percepcji. Koncentruj swe siły umysłu
i utożsamiaj  swój umysł z naturą przejrzystego światła. By osiągnąć dalszy krok stopniowego oświecenia w nowej rzeczywistości życia. Na tym etapie rozpuszczeniu uległo wszystkich pięć żywiołów i jego elementów i nie jest się wtedy zdolny poruszyć żadną częścią ciała, jesteś poniekąd martwy. Najpierw zanika zewnętrzne powietrze czyli oddech, następnie ujrzysz białe światło /czystą esencję umysłu/, jego punkt pojawiający się na twoim czole, który schodzi powoli w dół ciała. Przy opadaniu białego światła ujrzysz, jak wszystkie zjawiska zamieniają się w biel, w jasność i w tym momencie zostają ugaszone wszystkie 33 rodzaje pragnień, które fascynowały się za życia albo nieliczne z nich.
Nie odczujesz pożądania nawet wtedy, jeśli ujrzysz najbardziej atrakcyjną istotę, rzecz, zjawisko, doświadczysz wtedy całkowitej radości, która jest esencją przejawienia.
Powyższy proces przebiega u osób, które wiodły uczciwe i przyzwoite życie, były świadome życia – bo co wiem, to większość żyjąca ludzi na świecie nie jest świadoma życia nic a nic…
Z reguły ich świadomość jest uśpiona, dlatego jest tyle zła i nieprawości na świecie. I jak niektórzy mówią śmierć jest sprawiedliwa, bo wszystkich jednoczy i równa a od niej nie ma
ucieczki.        
Spójrzmy na drzewa, jesienią zamierają a na wiosnę powstają i odradzają się do życia, to taki cykl w kole narodzin i śmierci. Podobnie jest z nami lecz tego nie zauważamy i nie kojarzymy i nie ma mocnych, prędzej czy później z pewnym wiekiem wyczuwa się kres, człowiek popada w przygnębienie z powodu Tanatofobii czyli ulega lękowi przed śmiercią czując ją nosem a śmierć wiadomo to, najstraszniejszą rzeczą naszego życia.  
W końcu i na każdego wybije godzina i przyjdzie pora, dostanie powołanie i tyle…..
Na wschodzie mistrzowie twierdzą: nie ma śmierci bo śmierć to odrodzenie się istnienia w istnieniu czyli strumyk wpada do oceanu a w tym jest to przejście,  na wyższy poziom świadomości i tym akcentem zakończymy pierwszą część.
Druga w najbliższym czasie.

 

I to by było na tyle.

 

                                                                                                       Sympatyk