Przemyślenia

.KIBIC5.MOJE PRZEMYŚLENIA.
Jakże, trudno cokolwiek udowodnić jak nie ma się dowodu, taka jest prawda rzeczywista i tym się objawia, jak nie występuje zrozumienie to skąd ma być pewność, najwyżej od serca myślącego. Umysł nasz pracuje w dualizmie, w zakresie od, do….. od smutku do radości i zamienne, więc nic nie rozumie i niczego nie pojmie. W naszym świecie, każdy ma odpowiadającą mu wyłącznie rzeczywistość więc nie nastąpi zjednoczenie na poziomie świadomości. A świadomość tkwi w prawdzie więc ciągle zachodzi sprzeczność w pojęciu rzeczy, tak to odnosi się do zjawiska. W końcu rzeczywistość nasza to system na poziomie duchowym, stąd całą trudność pojęcia, zrozumienia, odgadnięcia najistotniejszego nie w sensie filozoficznym a egzystencjonalnym istnienia. Więc po co się sprzeczać przyjmijmy rzecz jak się ma dla lepszego zrozumienia. Niech wypowie się pępek, bo świadomość zawiera się w pępku każdego z nas, żeby było zabawnie! Wcale nie żart, taka jest prawda. Żeby wprowadzić w temat to o wszystkim trzeba myśleć jak o zjawiskach, jako o snach, w końcu całe życie nasze to śnienie. Nigdy się nie wie gdzie się przebywa, jak wszechświat się rozszerza do niepojętych granic, I nie wiemy gdzie leci, jak ciągle się oddala w zawrotnym tempie. Tak na marginesie.
Trzeba przyjąć, że zjawiska oznaczają wszystko, co robisz, co widzisz, czego doznajesz, jesteśmy jak gdyby zawieszeni, w próżni, w przestrzeni, w przestworzach, bo wszystko ma
swój obrót, swą siłę odśrodkową i nie wiadomo, gdzie wszystko zmierza. Należy pamiętać, że zjawiskami są nie tylko przedmioty świata, mogą też być przedmioty umysłu, myśl, intencja,marzenia, kierunek i cel jakiemu coś prześwieca. Tak samo sen jako coś zdawałoby się nierealnego a jednak, są i również przedmioty świadomości.  Nie mówiąc o wielkich doznaniach duchowych, jak np. modlitwa, wizualizacje, afirmacje, medytacja.
Niebywałe jest to, że w odniesieniu do występujących zjawisk każdy z nas, jako człowiek
zawsze jest widzącym a nie widzianym, bo jak można widzieć samego siebie. Paradoks niefortunny, zawsze jesteś doświadczającym, nigdy doświadczanym, zawsze jesteś świadkiem, nigdy przedmiotem bycia świadkiem inaczej obserwatorem. Wszystko czego można być pewnym to tego, że jest się wyłącznie widzem jak w kinie, obserwatorem przede wszystkim toczących się zdarzeń, a to co widziane, obserwowane, doświadczane jest zjawiskiem, o którym mowa. Czy to zjawiskiem materialnym, mentalnym, psychologicznym, egzystencjalnym czy duchowym. Wszystkie są takie same bez dwóch zdań, bez żadnych różnic. Trzeba i o tym pamiętać, że snem jest też to, co można zobaczyć raz w świecie wizji sennych a później często,w realnych świecie, jawy. Wiadomo, że mamy cztery stany skupienia świadomości: 1. na jawie,2. pół sen z majakami, 3. głęboki sen 4. medytacja.
A najzabawniejsze w tym wszystkim jest to , jak twierdzą, że życie jest iluzją, inni sądzą idąc
dalej, że jest fikcją, bo ostatecznie jak odbicie nasze w lustrze, może być życiem. Paranoja, czy co! Na domiar tego wszystkiego trzeba przyjąć, że jest ponad 6 miliardów ludzi na Ziemi a więc tyle samo umysłów i tyle samo jest światów, jakie stwarza nasz umysł ludzki a jest tylko podobno jedna boska rzeczywistość a my żyjemy w świecie nierzeczywistym i jak to rozumieć, jak pojąć i w tym się połapać.
Jak twierdzą najmądrzejsi tego świata, to 99% ludzkości, w odniesieniu do świadomości,
śpi w najlepsze, 0,9 % jest przebudzonych a tylko nieznaczny ułamek jest oświeconych.     .
Jest prosty sposób, prosta technika, żeby się z tego wyrwać albo wydostać, zacznij kontemplować albo skup się, myśl idąc ulicą, że przechodnie są snami, domy, sklepy, klienci,autobusy, pociągi itd. wszystko jest snem. Po jakimś czasie, ogarnie cię  zdumienie i coś się przemieni w tobie. Gdy pomyślisz, że wszystko jest snem, nagle sobie zdasz  sprawę, że ja też jestem snem.
Skoro widziane jest snem, to w końcu kim ja jestem i kim jest to ja. Pytanie, które nikt sobie nie zadaje: czy jestem ciałem, czy jestem myślą, czy jestem umysłem, czy może duszą, czy duchem, kto wie? Pytania kłopotliwe ale warte postawienia! Ale dalej kontynuując powyższy sposób, to będzie nas zastanawiać, skoro przedmiot jest snem, jest nim także i na pewno podmiot. Analizując, skoro więc logicznie myśląc, przedmiot jest fałszywy jak więc podmiot może być prawdziwy. Czy tak akurat jest, pytanie zastanawiające? Jeśli będziesz widział i utrzymywał, że widzisz wszystko jako sen, spostrzeżesz, że coś wymyka się ze twego istnienia – to ego, i cała koncepcja jego.
A ego to jest wiadomo, funkcja umysłu na planie fizycznego życia, ten nasz myśliciel, nieodłączny druh, który nam ciągle podpowiada, pcha i instruuje. Ostatecznie w tej metodzie znalazł się sposób, w którym można się wyzbyć naszego intruza, przez porzucenie go w samym najprostszym sposobie myślenia. Dla pewności można i dalej w możliwy sposób medytować i pewnego dnia przestanie on istnieć w naszym wnętrzu. Dla wyjaśnienia: ego to jest innymi słowy produkt uboczny złudzenia, że prawdziwe jest wszystko to, co widzisz. I przy tym jeśli myślisz, że przedmioty są prawdziwe, to ego może istnieć, jest więc fałszywym założeniem a nie prawdą. Jeśli myślisz, że przedmioty są snami, ego znika całkowicie.
Jeśli stale będziesz myślał, że wszystko jest snem, to pewnej nocy, we śnie czeka cię miłe zaskoczenie – we śnie będziesz wszystko pamiętał, że to też jest sen. W tym momencie, w chwili przypomnienia, sen zniknie. Po raz pierwszy doświadczysz siebie głęboko śpiącego,
jak osesek, odprężony, zrelaksowany, pozbawiony stresu i obciążeń psychicznych, wolny od
wszystkiego, błogosławiony a obudzonego. To może być ciekawe, paradoksalne przeżycie i u
każdego inaczej doznane lecz w istocie dla samego siebie ważne niesłychanie.
Gdy być może uda ci się zobaczyć znikający sen, dzięki temu, że stałeś się go świadomy jak
nigdy a twoja świadomość zyskała nową jakość.
Rano obudzisz się zupełnie inny, nie ten człowiek, będziesz czuł się wspaniale, lekki jak nigdy przedtem.
Nowa wartość życia powstanie w tobie i będziesz patrzał na wszystko jak przez różowe
okulary. Tak sądzę, więc tak trzymać.
Do tej pory śniłeś w nocy zamkniętymi oczami a w dzień śniłeś otwartymi oczami, teraz wreszcie będziesz przebudzony, została przebudzona twoja świadomość oczywiście.
I to by było na tyle wywodu. .KIBIC

6.

MOJE PRZEMYŚLENIA.
Nie wiem skąd to się bierze, dlaczego tak jest, że większość ludzi, jak i każdy z osobna boi się prawdy jak ognia, nie tej rzeczywistej, absolutnej bo jej nie szuka, ale nawet tej potocznej, tej powszechnie uznanej. Tej też nie, jak twierdził Goebels, że kłamstwo tysiąc razy powtórzone staje się prawdą. Jak jest do końca tego nikt nie wie i to jest zastanawiające? Drobna rzecz, mała sprawa a każdy jej się wystrzega jak diabeł święconej wody. Czy to przez dumę fałszywą, czy przez wewnętrzny wstyd, że się nie jest uczciwym względem siebie i innych. Z reguły woli się kłamstwa, nieprawdę i oszustwa poparte stekiem pochlebstw, gdzie nie występuje urażenie dumy, ambicji, czy jakiegoś mniemania wyższego o sobie. Jak widać człowiek z założenia neguje prawdę wobec siebie przyjmując jako fałsz, który jest lepszy pomimo, że oszukuje i stawia nas w złym świetle. Bo przez to człowiek sam siebie blokuje w polu rozwoju na wszystkich frontach. Można przyjąć, że kłamstwo bardziej nam  trafia do przekonania i lepiej przywiera do naszej natury, bo z kłamstwem lepiej żyć a prawdzie gorzej spojrzeć otwarcie w oczy. Skąd w ludziach rodzi się taka obawa i co to powoduje?.
Moim zdaniem, od samego początku życia, jesteśmy hołubieni, wychwalani jacy jesteśmy
mądrzy, dobrzy i piękni, a tak jest we wszystkich przypadkach, i to nas zadowala a ego nasze to lubi i się panoszy, na naszą szkodę..
Błędne koło powstaje przez brak uczciwości względem siebie, bo nieprawdziwy wizerunek siebie przyjmujemy jako prawdę i ta fałszywość nas cieszy i zadowala, bo nie jesteśmy prawdziwie szczerzy i szlachetni. Mam wątpliwości czy w tym cokolwiek się zmieni, człowiek brnie dalej w kłamstwie i pochlebstwie, bo to lepiej pasuje do jego oblicza. Czy ktoś z ręką na sercu lubi krytykę pod swoim adresem, nie! i jestem tego pewny a prawda odsłania nasze cechy, je koryguje i wychowuje, w najlepszy sposób. Od siebie powiem mnie to nie wzrusza i z tego nic się nie robię gdy ktoś wytknie mi błąd, wysunie uwagę, przyjmuję to wdzięcznie i mogę mu podziękować bo z tego biorę naukę i się uczę, naprawiam, co we mnie złe. Dlatego staję w innym świetle – rozwoju i własnego postępu. Czy dobrze, czy źle ktoś to ocenia to nie ma najmniejszego znaczenia, bo wnoszę coś pozytywnego do mojego życia. Z roku na rok osiągam to coś, co mnie zadawala bo jestem o niebo lepszy w całym przekroju życia. Bez boczenia się na strony i nie obchodzi mnie kto o mnie coś myśli, najważniejsze to, to co ja o sobie sądzę, czy właściwie postępuję a to jest już coś, coś co nie uzyska się w żaden inny sposób, jak przez samoocenę i samokrytykę. Jeśli ktoś mi powie, że jestem głupi, to po co się oburzać, po co wkurzać lepiej się kształcić i uczyć, by udowodnić sobie i innym, że jest inaczej. To jest inspiracja i impuls do nauki.
Z drugiej strony mawiają, że gorszy zawsze postara się lepszego, będzie ganił i złorzeczył, bo
jest do niczego i niewiele umie albo się na niczym nie zna. Z reguły mądrzejszy ustępuje i milczy bo coś znaczy i jest wartościowy a przez to skromny i pokorny, szlachetnością zionie. To jest wielka dewiza.
Jednakże ogół jest zadufana w sobie i działa na swoją niekorzyść i tak jest we wszystkich
sferach i poziomach życia. Nieuczciwość się wyłania, oszustwo, buta, arogancja i te cechy
negatywne można by wymieniać, bo z prostej rzeczy to wypływa, którą tu przedstawiam.
Coś małego a tyle wyrządza szkód wokoło, że jesteśmy inni niż byśmy chcieli bo tak jakoś
wychodzi samo z siebie i obraca się przeciw nam, niepostrzeżenie i nie da się tego powstrzymać w żaden sposób. To jest dotkliwe fiasko na każdej linii, dlatego możemy czuć się źle w gronie, w środowisku, bo występuje fałszywość, brak zaufania, nieprzystępność, a gdzie się podziała otwartość i szczerość, kto to wie? Teraz trudno cokolwiek odkręcić i zmienić, tak kręci się świat i samo życie, wspólnie go tworzymy i zarazem burzymy, nie mając pojęcia co jest i jak się w nim odnaleźć. A potem narzekamy, że jest źle i jeden na drugiego patrzy wilkiem, z wiadomego powodu. Wiele każdy oczekuje od drugiego, przede wszystkim zmian a zmianę należy rozpocząć od samego siebie a to najtrudniej. Z prostej przyczyny bo jesteśmy skłóceni w samym sobie i zafałszowani wewnętrznie, jakby co – tak uważam! Więc trzeba się brać do roboty, pracować nad sobą powolutku w pocie czoła, bo tyle lat myśmy utracili i wszystko trzeba nadrabiać, z własnej przyczyny.
Co w zasadzie prawda takiego zawiera, co ukrywa, że ludzie się jej boją jak ognia, czy jest w
niej coś nieprzyjemnego dla oka, krzywdzącego czy wręcz dosadnego, tego czego nie lubimy
najbardziej, prawdziwości szczerej znaczenia, co dotyka do bólu. Jednak trzeba mieć odwagę i wznieść na poziom honoru i bić się w pierś, że zawiera rację, tą co dotyka żywego. To jest coś z czym trzeba się zmierzyć i czuć upokorzonym ale to dopiero początek drogi naprawy swej tożsamości i wewnętrznej wartości, by stać się autentycznym człowiekiem, bez skazy,czysty jak łza. Przyznam, że nie wielu może na to się zdobyć, by takim się stać, dla siebie.
Najlepszy z możliwych. Zawsze istnieje szansa by spróbować dokonać niemożliwego.
By prawdę mówić i ją wyznawać, trzeba do niej dojrzeć psychicznie i oczywiście duchowo
a to się wiąże z rozwojem i postępem na drodze wewnętrznej edukacji, i wcale nie trzeba chodzić do szkoły, bo tam tego nie uczę. Nie trzeba wiele, by coś w sobie zmienić tylko ukochać i zrozumieć siebie i prawdę a to już wielka rzecz, to i obowiązek wobec siebie, świata i społeczeństwo, bo na dobrą sprawę nikt nas tak głęboko nie wychowuje jak my sami. Wiadomo, życie to największa uczelnia, cały czas się uczy, przechodzimy z klasy do klasy I zdajemy egzaminy z naszych uczynków i postępowań a ustanowiony porządek rzecz, nic nam nie daruje jest srogi, okrutny i nie litościwy. Lepiej więc przejść na uczciwą stronę i w obszar szczerości i prawdy a życie nam to wynagrodzi prędzej czy później. Uważam, że warto spróbować coś zmienić na dobre. Bo widząc ludzi na co dzień, dostrzegam jedno, że mało kto przyznaje się do prawdy dlatego, że nie jest dumny z powodu popełnionego czynu, nietaktu, błędu i swojej głupoty. Myślę jak powie ktoś prawdę, to jest świadomy siebie, jak nie to jest kląbrny i zagubiony w nieświadomości, zapiera się wszystkiego bo nie dojrzał do wartości stanu – jaką jest prawda.
Bo świat zewnętrzny jest lustrzanym odbiciem tego co nosisz w sobie. Prawda nad prawdami, że tak jest be dwóch zdań.
I to by było na tyle wywodu. .KIBIC