- felietony z 2016 roku

 

EXTRA Siemianowice gazeta lokalna

30 października 2016 ·

Z kolekcji Jadwiszczoka

Ulica Śmiłowskiego, wyzywająca „Karminadla” i Kino Jedność

Rejon ulic Śmiłowskiego, K.Paryskiej (Fitznerka), Boczna, Pszczelnicza,

      jest dla mnie szczególny, to tutaj wychowałem się i przebywałem, a i dzisiaj często jestem, czując ulotność chwili i mijający czas. Okolica ta mało zmieniła się, a wręcz podupadła, i nie ma tego, co by przyciągało innych. Pozostają wspomnienia, do których

każdy lubi wracać . Patrząc na niektóre widokówki z początku XX wieku można zauważyć, że ulica Śmiłowskiego tętniła życiem.

  Przy numerze 11 była restauracja, wzdłuż budynków, po obu stronach, od numeru 23 i 8, tam gdzie są obecnie chodniki, mieszkańcy mieli ogródki przydomowe, latem tętniło spokojne, wesołe życie. Przy numerze 6 otwarty był sklep spożywczy, a w późniejszym czasie przy numerze 33 kolejny sklep spożywczy „Tacik”.

 Była też, słynąca ze wspaniałych wyrobów, piekarnia –cukiernia Eryka Klimonta, a później Jaromina, którą bardzo mile wspominam, zawsze był w niej ruch, na co miały wpływ produkowane w niej wyśmienite produkty. Bułki i chleb były pyszne, mnie szczególnie w pamięci utkwiły kołoczki z posypką i z makiem, uwielbiałem je. Zaraz za ścianą przy numerze 8 była też ciastkarnia Domin. Wypiekała świetne pierniki, które zazwyczaj można było kupić na straganach na okolicznych imprezach miejskich i odpustach. Istniały tu jeszcze inne małe sklepy i punkty usługowe. Jedną z większych firm usługowych była firma Domgos przy nr. 6, produkująca wyroby stalowe. Największe przedsiębiorstwo, jakie było na Śmiłowskiego to MPGK, które zajmowało się usługami komunalnymi, włącznie z wodociągami.

   

   Wjazd do przedsiębiorstwa był od strony numeru 15. W latach 70. XX wieku, MPGK połączyło się z MZBM-em tworząc MPGKiM. Za nim powstały te przedsiębiorstwa teren ten należał do państwa Lejmanów, którzy prowadzili firmę usługowo-przewozową, posiadali stajnię i urządzenia do czyszczenia kanalizacji wodno-kanalizacyjnej.

  Za ich firmą rozciągały się piękne ogrody z kortami tenisowymi, graniczące z obecnymi ogródkami działkowymi.

  Właścicielka Lejman ostatnie lata życia spędziła w jednopokojowym mieszkaniu, na I piętrze przy nr 15.

 Wydarzeniem w mieście w latach 60. XX wieku, było rozpoczęcie budowy trzech wieżowców metodą ślizgową na miejscu byłego boiska Klubu Sportowego Motor.

  Za nim boisko tu powstało, była tu duża przestrzeń trawiasta, na której systematycznie rozkładały się karuzele, strzelnice i stragany. Budowie wieżowców kibicowało wielu siemianowiczan, wśród nich byłem i ja. Patrzyłem na tą budowę codziennie, licząc rano ile przybyło pięter. Byłem dzieckiem, i nie lada wydarzeniem dla mnie i moich kolegów była przejażdżka windą, po oddaniu wieżowców do użytku.

   W latach 70. XX wieku tuż obok, przy ulicy K. Paryskiej, powstały siedziby Siemianowickiej Spółdzielni Spożywców i Oddziału PKO. Dla mieszkańców ciekawym miejscem, w tym wspólnym obiekcie, była słynna wtedy kawiarnia Agawa. Często przebywała tam śmietanka młodzieży siemianowickiej. Za ścianą funkcjonowała świetlica Spółdzielni Spożywców, w której dzieci i młodzież spędzały czas, rozwijając zainteresowania. Z jej oferty korzystaliśmy z kolegami, przebywając w niej godzinami.

 A tak na marginesie, czy ktoś jeszcze pamięta, przedziwną osobę, którą nazywano „Karminadla” lub „Ana”? Była to, w latach 60., pewna pani mieszkająca naprzeciw ciastkarni Jaromina. Ubrana wyzywająco, przechadzała się ulicami, wzbudzając ciekawość mieszkańców.

  Wracając do tematu, pamiętam, że w okolicy funkcjonowało kilka szkół. Na ulicy Pszczelniczej istniała Szkoła Powszechna, później Zasadnicza Szkoła Zawodowa i Liceum Zawodowe, natomiast przy ulicy Myśliwieckiej istniejąca wciąż Szkoła Specjalna. Mile wspominam ulicę Poprzeczną i równoległa do niej uliczkę nazywaną „Gasą”, jako dzieciaki organizowaliśmy tam zawody biegowe i rowerowe, było wesoło i radośnie.

 W środku pomiędzy uliczkami był duży sad ,który kusił każdego owocami, lecz psy, które tam przebywały odstraszały od złych czynów. Obok przy ulicy Poprzecznej w miejscu obecnej restauracji „U Marka”, działała kuźnia Lanika. Właściciel kuźni miał wilczura, który codziennie przynosił mu obiad zawieszony w torbie na szyi. Obiad do warsztatu niósł z domu kowala na ulicy Dworcowej.

   Okolica ta miała jeszcze jedno, fajne miejsce, niezapomniane kameralne Kino Jedność przy ulicy Powstańców-Poprzeczna. Do kina miałem blisko, więc często je odwiedzałem. Z dwóch istniejący kin w centrum miasta, to lubiłem najbardziej, może dlatego, że miałem do niego blisko.

Opisany przeze mnie rejon miasta, nazywałem dumnie śródmieściem, to był nasz „wielki świat”, mój i moich rówieśników, tu zawiązywały się pierwsze przyjaźnie i sympatie, tu przeżywaliśmy dziecięce przygody, tu było nasze miejsce zabawy i nauki, stąd wyruszyliśmy w świat i dorosłe życie.

Marian Jadwiszczok

==============================================================