- felietony z 2017 roku

 

EXTRA Siemianowice gazeta lokalna

W październikowym EXTRA

Z kolekcji Jadwiszczoka

„Schlafhaus”

 

Przeglądając stare fotografie nie napotykam na zdjęcia Kolonii Robotniczej „ Richter”, może dlatego, że ich nie posiadam. Mam natomiast kilka współczesnych zdjęć z Koloni Robotniczej przy ulicy Górniczej, które za kilkadziesiąt lat nabiorą wartości archiwalnych. „Richter” to ciekawe miejsce, już na początku XX wieku było to bardzo dobrze przemyślane

 rozwiązanie budowlane, przeznaczone dla dużej grupy pracowników z pobliskiej kopalni , taki nasz malutki siemianowicki Nikiszowiec. Gdyby znaleźli się sponsorzy, odpowiednie pieniądze z puli konserwatora wojewódzkiego, czy z innych źródeł, to można by ocalić spory fragment historii miasta i Śląska. Jak już wspomniałem, kolonia wybudowana została na początku XX wieku z przeznaczeniem dla pracowników pobliskiej kopalni i jak na tamte czasy była dla mieszkańców bardzo przyjazna.

   Przede wszystkim była bardzo blisko „gruby” , w bezpośrednim sąsiedztwie jej bramie, a niektóre jej zabudowy były granicą zakładu. Istniejące jeszcze do dzisiaj chlewiki, były specyficznym murem rozdzielającym kolonię z kopalnią. Pierwsza brama wjazdowa do kopalni była ustawiona na wysokości obecnego ogrodzenia, przy S.M. Michał, w miejscu obecnej jezdni ,

   a pozostałość ceglanego muru portierni można jeszcze do dzisiaj oglądać, stoi w wysokiej trawie i krzakach. Drugą bramę wjazdową do kopalni przeniesiono nieco wyżej, umiejscowiona była

  właśnie w linii z chlewikami. Cała kolonia była ogrodzona zabudową z chlewików, nawet od strony wiaduktu,

    wzdłuż chodnika i skarpy kolejowej były chlewiki. Nie istniały wówczas ścieżki na skróty z dojściem do familoków , tak jak to jest teraz. Pod koniec II Wojny Światowej powstała jednak mała luka w zabudowie chlewików , i przez nią powstał takowy skrót. Lukę spowodował wybuch bomby jaka tam spadła. Było to w miejscu, gdzie jest początek obecnego wiaduktu i stoją rogowe chlewiki. Na terenie kolonii funkcjonował sklep kolonialny,

 później w jego miejscu powstał sklep spożywczy. Jednymi z ważniejszych zabudowań richterskiego schlafhausu , były pralnia i łaźnia dla górników. Wracający z pracy brudni górnicy korzystali z nich w dni robocze, a w soboty mogli korzystać wszyscy mieszkańcy. Łaźnia ta znajdowała się w linii chlewików

  na wysokości obecnego numeru 30c (teraz są tam garaże). W następnej kolejności wybudowano piekarnię

   dla mieszkańców kolonii , w której mogli sami wypiekać chleb, przynosząc swój węgiel i drewno.

 Mieszkałem tu od 1943 roku. – opowiada Roman Pradela – Kiedy byłem dzieckiem, frajdą dla mnie było, przewożenie mojej mamie drewna wózkiem do piekarni. Za piekarnią , aż do ulicy Olimpijskiej stały chlewiki,

  które przeplatały zewnętrzne ubikacje. Ciekawostką jest, że zamontowane w nich były żeliwne muszle klozetowe , chyba w obawie przed zimowymi mrozami. Po 1955 roku w familokach funkcjonowały już sanitariaty,

 na każdym piętrze przypisana była jedna ubikacja do dwóch rodzin. Woda pitna natomiast dostępna była w klatkach tylko na korytarzu, na każdym piętrze w „auzgusach”. Na wysokości obecnego numeru 28,

  w ciągu chlewików, była ogólnodostępna ubojnia, w której każdy z mieszkańców mógł przeprowadzić, w tamtym czasie bardzo popularne, świniobicie. W tym ciągu istniała też dostępna dla wszystkich „magla”. Mieszkańcy za korzystanie z niej uiszczali drobne opłaty u osoby, która była za nią odpowiedzialna. Roman Pradela miło wspomina tamte lata, mieszkańcom żyło się dobrze. Wspomina, że mieszkał tam również Antoni Halor z rodzicami,

  panowie często spoglądał na siebie z okien swoich mieszkań. Ciekawym miejscem był teren pomiędzy koleją wąskotorową i szerokimi torami, obecnie jest to część Ogródków Działkowych „Szarotka”, dokładniej pomiędzy główną aleją a nasypem kolei wąskotorowej.

  Były to tereny trawiaste, ciągnące się aż do obecnej ulicy Wacława Potockiego, potocznie nazywane „szachtą”. Najważniejszym elementem terenu był potężny dół w którym znajdowało się boisko do gry, wokół którego były miejsca do letniego opalania się, a zimą do zjazdu na sankach. Ludzi było tam zawsze sporo. Tereny, gdzie obecnie znajduje się siedziba Siemianowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej przy ulicy Westerplatte,

 nazywano „Końskie doły”.Były tam potężne doły powstałe po wydobyciu bardzo dobrej gliny dla potrzeb górnictwa, a konkretnie na przybitki do otworów strzałowych, która była codziennie przewożona furmankami na Kopalnie „Richter”. W drugą stronę, z kopalni do dołów, przewożono różne odpady w celu ich wypełnienia. Stąd nazwa „Końskie doły”.Wracając do samej Kolonii Robotniczej „Richter” należało by zachować tę zabudowę jak najdłużej w tej formie i oczywiście starać się na jej rewitalizację, aby można było ją pokazać następnym pokoleniom.

Chciałbym przedstawić jeszcze wiersz Antoniego Piekiełka mojego wujka , który niestety zmarł w 2016 roku. Zamieszczał na bieżąco kiedyś na mojej stronie swoje wiersze i w 2012 roku umieścił tekst o wspomnianym „Richterze”, który poniżej przedstawiam :

Richter, od czego pochodzi nazwa nie wiadomo w końcu czy od szybu dawnej kopalni czy samej kopalni. Ci, co wiedzą już nie powiedzą bo dawno wymarli. Kilka domów z wypalonej cegły szereg ustawiony w rzędzie teren zabudowy tuż przy bramie kopalni i to wszystko nic skomplikowanego. Z jednej strony nasyp kolejowy jak kanion wyrzeźbionej rzeki tu natomiast biegnie tor szeroki linii kolejowej i nie jeden lecz dwa. Z drugiej strony równolegle jeździ czasem kolej wąskotorowa od niechcenia dalej pola i sortownia potem hałdy i wysypisko węgla. Tak było kiedyś co pozostało z tego jakieś wspomnienia może? Dzisiaj mamy pejzaż nieco pusty ponury tak patrząc oczami dziecka bo kiedyś radość tkwiła w najlepsze pomiędzy wszystkim co żyje….. Richter to takie osiedle górnicze wplecione w rejon cząstka miasta Siemianowic otoczone budynkami zwane familokami w ilości co wiem pięć sztuk a może i więcej. Górnicy po szychcie chętnie siadali w podwórkach na klockach lub ryczkach i grali w karty zawzięcie najczęściej w śląskiego skata. Kobiety ich obok nie dłużne z przejęciem klachali najczęściej o niczym – taki to był kiedyś festyn rodzinny w odległej przeszłości. Dzieci miały swoje zabawy dziewczyny grały w klasy o ścianę chłopcy w finiole nie inaczej. Tak Richter ujawniał oblicze swojej epoki… Niewiele pamiętam z tego 0kresu most i z dala pociągi jakie liczyłem z innymi dziećmi taka to była rozrywka z tamtego czasu a Richter stał niewzruszony z kopalnią w uśmiechu. Świetność była w kopalni bo wtedy tętniła życiem a życie podchodziło do bram i płotu do paru domostw skupiska Richteru. Taka historia taka bajka życie toczyło się koło bramy kopalni gdzie była cechownia miejsce spotkań górników wypłat meczów obchodów święta Barbórki patronki górników. Nie można tego zapomnieć bo chodziłem wspólnie z ojcem na krupnioka i piwo w dniu ich święta. Pamiętam i figurkę św. Barbary jak górnicy do niej się modlili szczerze. Kto jadł krupnioka wiadomo kto pił piwo też przecież nie jesteśmy dziećmi. Te dawne czasy minęło umilkły syreny, głosy płynące opodal z okien stukot gwar i hałas od maszyn i pracy nawet szybów, które budziły górników i jej mieszkańców do pracy rano. Dziś jest inaczej przemeblowanie terenu niejedno się zmienia taka widocznie potrzeba. Czasy inne nastały inny rozwój I plany a Richter taki jak był pozostał i jej mieszkańcy bez skazy. Miasto weszło do środka jest bliżej niż było Richter wchłonęło uczciwie jak matka swe dziecko. Dawniej to Richter stał na uboczu bo to nie dzielnica nie kraina granicząca z Nowym Światem. Cmentarz dzielił ich i jednał jak kopalnia chluba Siemianowic. Na Richter spoglądam i na domy stare co rzucają cienie na przeszłość. Richter, taki rejon miasta ni mieścina ni kolonia nazwa sama w sobie zagadką jest bez wyróżnień. Tak na odczepne czuje odrębność wszelką z tym że jest tam prostota i to się chwali pozostała ona w sercach ludzi co wyrośli lecz o dziw pamiętają co najlepsze było.

10.08.2012 rok

Takich podobnych perełek mamy w mieście jeszcze wiele, dla przykładu: „Nojbał” przy ulicy Michałkowickiej i Trafalczyka, piękne familoki przy ulicy Górniczej, ciekawe kamienice przy ulicy Składowej, najstarsze familoki przy ulicy Sobieskiego 34 i wiele jeszcze innych. Pamiętajmy o tym.

Marian Jadwiszczok

==============================================================