- felietony z 2017 roku

EXTRA Siemianowice gazeta lokalna – wydanie grudniowe ( świąteczne )

Z kolekcji Jadwiszczoka

Jagiellonka

Przeglądając stare fotografie sprzed lat natrafiłem na zdjęcia ulicy Jagiellońskiej. Od razu wróciły wspomnienia. Była i jest to ciekawa okolica,

 którą nazywano „Gelhonka” lub „Jagiellonka”. Była to kolejna kolonia robotnicza w Siemianowicach, wybudowana przez kopalnię Richter dla swoich pracowników. Posiadała w swoim obrębie zabudowy prawie wszystko, co mieszkańcy potrzebowali. Kamienic mieszkalnych było aż sześć ( o numerach 2-3-4-5-6-7). Dwupiętrowe z piwnicami, ale bez strychów i ubikacji. Podzielone były na dwa segmenty po trzy kamienice nr 2-3-4 i nr 5-6-7 . Kamienice nr 2-3-4

 miały od strony ulicy Sobieskiego szereg chlewików, oddalonych od budynków około 20 metrów, które ciągły się aż pod nasyp wąskotorówki. W niektórych miejscach jeszcze dzisiaj można zauważyć ich fundamenty. Każdy z mieszkańców miał swój chlewik a co kilka metrów wspólne zewnętrzne ubikacje. Tak samo było od strony południowej ,

 czyli od ulicy Okrężnej. Tam też chlewiki z ubikacjami ciągnęły się od nasypu wąskotorówki wzdłuż kamienic, aż do numeru 7. Ciekawostką jest to, że za tymi chlewikami, w czasie II Wojny Światowej spadła bomba i wybuchła , a druga wpadła do kamienicy numer 6 zatrzymując się na parterze, ale na szczęście nie eksplodowała. Tak jak to bywało w takich koloniach robotniczych dla powracających z szychty brudnych, zapracowanych górników była przewidziana łaźnia i pralnia. W tym przypadku był to wyodrębniony budynek, obecnie o numerze 5a,

 gdzie dodatkowo był jeszcze na drugim piętrze strych (gora), a w nim suszarnia w której mieszkańcy swobodnie suszyli wyprane ubrania. Wejście do łaźni było od frontu, czyli od ulicy. Z tyłu tego socjalnego budynku była ubojnia do przeprowadzania świniobicia, piekarnia (chlebowy piec) do wypieku pieczywa i magla, która była najdłużej w użyciu. Istnieją jeszcze poszczególne pomieszczenia, ale z innym przeznaczeniem. Tak jak w innych koloniach robotniczych mieszkańcy „trzymali” się tu razem, było wesoło i szczęśliwie. Prawie w każdy piątek i sobotę odbywały się świniobicia, a że było to modne i miejsca do hodowania świń było sporo, mieszkańcy chętnie to czynili. Chlebowy piec też był oblegany przez mieszkańców. Kto chciał coś wypiec to przynosił do piekarni swój opał i piekł co sobie zażyczył. Z łaźni w tygodniu korzystali górnicy, a w soboty wszyscy mieszkańcy. W latach 50. XX w. wykonano w kamienicach wspólne sanitariaty na piętrach, likwidując ubikacje na zewnątrz przy chlewikach. Same chlewiki wyburzone zostały w latach 70-80. ubiegłego wieku. Ostatnie chlewiki przy Jagiellońskiej 7

   wyburzone zostały dopiero niedawno w 2014 roku, co należy uznać za kolejny brak pomysłu na zachowanie starej zabudowy świadczącej o naszej historii. Kolonia ta nie miało w swoim obrębie sklepu kolonialnego, ale za to wiele sklepów było niedaleko przy ulicach Sobieskiego i Hutniczej. Najbliżej sklep spożywczy był na ulicy Sobieskiego 29 w nieistniejącej już niskiej parterowej plombie. Właścicielem był p. Kiotyka ,a później p. Pawłowski z Wełnowca. Za chlewikami od strony ulicy Sobieskiego było sporo małych kamieniczek ,

 które wyburzono w latach 80. ubiegłego wieku. W jednej z nich mieszkała moja prababcia, tu urodziła się też moja mama. Wokół mieściły się stajnie, między innymi należące do panów Zielińskiego, właściciela sklepu warzywnego na ulicy Sobieskiego, i Blachy, który prowadził transport konny, a później samochodowy. Do niego też należała kamienica przy ulicy Sobieskiego 23,

  która na początku lat 80. XX wieku runęła na skutek szkód górniczych. W tych miejscu powstały nowe kamienice, a od strony południowej w latach 70. XX wieku budynek czteropiętrowy, a później wieżowiec dziesięciopiętrowy. Ciekawostką jest to, że w miejscu , gdzie są teraz garaże

 (przy nasypie) było boisko, które nazywano Peterekplac. Tam też gromadziła się młodzież i dzieciaki bawiąc się do późnego wieczora. Zimą z nasypu zjeżdżano na nartach, sankach i na „byle czym”, natomiast latem głównie grano w piłkę oraz wymyślano przeróżne zabawy. Drugim miejscem, gdzie tętniło życie, był plac szkolny

 Szkoły Podstawowej nr 3, skąd do kolonii robotniczej było bardzo blisko. Oprócz Szkoły Podstawowej nr 3, na początku ubiegłego wieku, otwarta była

 Ewangelicka Szkoła Powszechna , a dodatkowo w latach 50-tych uruchomiona została dodatkowa

 Szkoła Podstawowa nr 10, która zakończyła swoją działalność w latach 80. XX wieku. Obecnie mieści się w niej Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. – Dobrze mieszkało się tam,

  mieszkańcy byli zżyci , wielu z nich wyrosło na porządnych ludzi i obecnie mieszkają w różnych zakątkach miasta, a nawet świata – tak o dzielnicy opowiadał mi Jan Karafioł, mieszkający w małej, już wyburzonej przybudówce na przeciwko kamienicy numer 2. Kolonia Robotnicza Jagiellonka nie była jedyną w tym rejonie miasta w tamtych czasach. Niedaleko mieściła się

 Kolonia Robotnicza Berlin i graniczący z nią

 Nojbał przy ulicy Trafalczyka, ale tematem tych miejsc zajmę się w kolejnych felietonach.

Na Ten Nowy Rok 2018, Życzę Wszystkim Czytelnikom Gazety EXTRA Dużo Radości, Szczęścia ,Zdrowia i Wszystkiego Dobrego w Nowym 2018 Roku.

Pozdrawiam

Marian Jadwiszczok