9. Słupy graniczne - zapomniane miejsca
Tak się złożyło, że nasze miasto było kiedyś punktem granicznym Prus i Cesarstwa Ruskiego oraz w krótkim okresie znajdowało się blisko przejścia granicznego Polsko- Niemieckiego. Tak było, taka jest historia i o niej też nie można zapomnieć. Takie były koleje życia, takie czasy i warto o nich czasami wspomnieć, bo wypada. Granica jaka kiedyś przebiegała wzdłuż rzek Czarna Przemsza i Brynica miała wiele punktów granicznych, posterunków celnych na całym jej odcinku. Jednym z nich był punkt graniczny na granicy naszego miasta z Czeladzią. Mieścił się tam Zoltamt Pruski i Posterunek Celny Ruski. Jadąc od Bańgowa to budynek Zoltamtu znajdował się z prawej
strony obecnej drogi DK 94 w najwyższym jego punkcie około 200m od obecnej granicy miasta. Po tej samej stronie w jego najniższym punkcie naprzeciw obecnego stawu już po stronie miasta
Czeladź stał budynek posterunku celnego Ruskiego. Pozostałością po Zoltamcie jest jeden słup graniczny granitowy znajdujący się do dzisiaj parę metrów od krawędzi jezdni, w poboczu zarośniętym krzewami, który pokazał mi niedawno kolega Piotr Skolik.
Słup jest mocno osadzony w ziemi i wystaje na około 70 centymetrów, ma wybity numer 195 i na samym szczycie otwór do którego wkładana była flaga lub inny znak graniczny. Budynek wyburzony został zapewne po
modernizacji drogi pod koniec lat 60-tych XX wieku, gdzie droga ta stała się na długie lata drogą międzynarodową i krajową. Ruski posterunek celny rozebrany został pod koniec lat 50-tych XX wieku i to nawet przez pracowników kopalni Siemianowice. Jak wspominał mi pracujący przy rozbiórce kolega Stefan Maruszczyk, w trakcie tej rozbiórki jeden z pracowników znalazł w skrytce, w ścianie, worek z ruskimi pieniędzmi świadczący zapewne o pokusach niektórych celników. Te dwa punkty celne jak na tamte czasy miały sporo pracy, bo przemieszczały się tam pojazdy kołowe z zachodu i wschodu oraz sporo pieszych . Z samych Siemianowic -Laurahutte wielu mieszkańców przemieszczało się na granice ulicą St. Szosa, która była kiedyś główną drogą łączącą Laurahutte–Siemianowice z Czeladzią. Mały czasowy posterunek graniczny z charakterystyczną budką mieścił się
na końcu St. Szosy za byłymi torami kolei piaskowej jaka tam kiedyś przebiegała. Przed tym punktem w Lasku Pszczelnika zaraz przy drodze na małym wzniesieniu ustawiony był duży przydrożny Krzyż żegnający i witający mieszkańców. Zanim wybudowano kolej piaskową, tą drogą przejeżdżało sporo furmanek w jedną i drugą stronę, a w momencie ułożenia torów ruch zmalał gdyż utrudniał przejazd wozów i furmanek. Dzisiaj kończy się tam nasza ścieżka rowerowa, a zaczyna się teren Czeladzi. W zasadzie było niedaleko jeszcze jedno przejście graniczne, ale niestety było to przejście „ zielone”, a mieściło się na początku Lasku Pszczelnika od strony ulicy Cmentarnej. Przemyt odbywał się tam na okrągło. I mała ciekawostka jaką usłyszałem już od paru osób, a mianowicie, że na tym strzeżonym posterunku nie zawsze byli żołnierze albo nie przeprowadzali szczegółowej kontroli. Osoby przechodzące z naszej strony wiedząc o tym często chcieli coś przemycić i gdy przed samym posterunkiem stwierdzili, że będą mieli problemy to w pośpiechu w pobliskim lasku Pszczelnika starali się zakopać przemycane rzeczy, aby ich nie aresztowano lub przy większym szczęściu w przyszłości je odkopać i odzyskać. Z tym było różnie i podobno niektóre rzeczy pozostały tam na długie lata zakopane w ziemi. Pojawili się w różnych okresach czasu zbieracze tych „ skarbów” i to nawet obecnie, ale już z odpowiednimi urządzeniami do wykrywania metali. Czy coś tam znaleziono to osobiście nie wiem. Pewne jest, że znaleziono słup granitowy graniczny z tego posterunku granicznego i jest zdeponowany w Muzeum Miejskim w Siemianowicach Śląskich.
Tak jak od strony Laurahutte była „zielona granica” tak na Przełajce na odcinku rzeki
Brynica niektórzy mieszkańcy przechodzili przez granicę w jedną i drugą stronę. Nawet przemycano świnie, krowy i wiele różnych towarów. Były osoby, które tylko tym się zajmowały, mając swój asortyment przemytu, handlując od Czeladzi po Wojkowice i Piekary. Most na końcu Przełajki prowadzący do Wojkowic wybudowany został już po Plebiscycie w 1923 roku. Był nieco węższy od obecnego o konstrukcji stalowej przez który przejeżdżała kolej wąskotorowa z kopalni Jowisz, a piesi mogli przechodzić tylko poniżej specjalną kładką. Nawiązując do wcześniejszych opisywanych posterunków to przy tym moście od strony Wojkowic też był posterunek, już kilkanaście lat później i tylko w okresie II Wojny Światowej.
Przejście graniczne z urzędem celnym przy obecnej DK 94 oraz posterunek graniczny w ulicy St. Szosa funkcjonował do czasów Plebiscytu, gdzie jak wiemy granica ta została zniesiona. Jednak kilka kilometrów od Michałkowic na granicy obecnych Brzezin i Bytomia powstała następna granica: Polsko – Niemiecka z posterunkiem celnym, który zachował się do dzisiaj. Budynek będący obecnie mieszkalnym mieści się przy ulicy Harcerskiej 2 w Piekarach Śląskich-Brzezinach.
Dlatego też mając tak cenny zachowany jeszcze w ziemi słup graniczny granitowy przy DK94 należałoby się zastanowić na wyeksponowaniu tego miejsca z wykonaniem odpowiedniego dojścia , czy wykonaniu ścieżki rowerowej i ustawieniem tablicy informacyjnej o tym historycznym miejscu. To samo dotyczyłoby posterunku w okolicy Lasku Pszczelnika, gdzie można byłoby wkopać wcześniej odnaleziony słup i też go tam wyeksponować. Miejsca te byłyby kolejnymi punktami do zwiedzania na siemianowickiej trasie rowerowej i pieszej przypominającej o naszej historii.
Można zauważyć też, że w innych miastach Śląska, gdzie znajdowały się podobne słupy graniczne zrobiono z tych punktów ciekawe miejsca historyczne chętnie odwiedzane
przez wielu mieszkańców. Mam nadzieję, że w naszym mieście w przyszłości coś takiego powstanie i wzbogacimy się o kolejny element historyczny co nieco zapomniany. Pozdrawiam. Marian Jadwiszczok. 12.02.2021 rok.